Dacia Spring Cargo moim zdaniem może być świetnym rozwiązaniem dla miejskich kurierów
Mała, zwrotna, ze zwiększonym prześwitem i wystarczającą przestrzenią ładunkową. Dacia Spring Cargo może być genialnym rozwiązaniem dla wielu firm, które operują w ścisłym śródmieściu dużych miast.
Mam wrażenie, że ten samochód szybko podbije serca ludzi w całej Europie. Dacia Spring ma być tania, oszczędna i jednocześnie w zupełności wystarczająca pod kątem oferowanego zasięgu. Jestem pewien, że klienci na południu Starego Kontynentu (zwłaszcza we Francji i we Włoszech) rzucą się wręcz na to auto. Tutaj małe jeździdełka pokroju wszelkich Aixamów czy Renault Twizy to chleb powszedni. A mały crossover na prąd idealnie wpisze się w potrzeby i... ulgi dla kierowców. Natomiast druga nowość, czyli Dacia Spring Cargo, może być hitem także w wielu firmach.
Widzę w tym aucie listonoszy i kurierów
Oczywiście nie tych, co wożą największe paczki, ale raczej osoby dostarczające listy i dokumenty. Mowa tutaj w szczególności o tych kurierach, którzy poruszają się pomiędzy biurowcami i firmami w ścisłym śródmieściu, np. w Warszawie (wróćmy na chwilę do Polski). Darmowe parkowanie, dostęp do buspasów, akceptowalny zasięg i zapas miejsca za fotelami. Czego tak naprawdę chcieć więcej?
Do tego wszystkiego dorzucamy minimalnie zwiększony zasięg, potencjalnie bardzo niską cenę i możliwość odliczenia VAT-u. Podejrzewam, że taka Dacia Spring Cargo może kosztować około 50 000 zł netto. Znajdziecie w tej cenie drugiego elektryka? Nie sądzę.
Niska moc (44 KM) i zasięg na poziomie 200 km to więcej niż trzeba do pracy w mieście. To samo tyczy się podróżowania we wspomnianych krajach południowych (i południowo-zachodnich), gdzie w dużych miastach ważniejsze są korzyści płynące z użytkowania elektryka, a nie moc czy oferowane wyposażenie.
Dacia Spring - na oficjalne ceny trzeba poczekać
Marka ta wciąż podkreśla, że będzie to najtańsze auto elektryczne na rynku. Obstawiam (w ciemno, ale bazując na wielu "przeciekach"), że osobowa wersja będzie kosztowała około 65 000-68 000 zł. Jeśli więc nasz rząd znowu odpali jakieś dofinansowania, tym razem może w rozsądniejszym wydaniu, to chętnych na pewno nie zabraknie.