Daewoo Lanos po latach wciąż robi... dobre wrażenie. To było niezłe auto
Daewoo Lanos swego czasu było stałym elementem naszego motoryzacyjnego krajobrazu. Wciąż sporo egzemplarzy jeździ po drogach, ale czas tego modelu powoli dobiega końca. Przejechałem się takim autem (w przeciętnym stanie technicznym) i powiem Wam, że naprawdę ciężko jest się w nim do czegokolwiek przyczepić.
Daewoo Lanos jako nowość to niestety nie moje czasy. Kiedy koreański cud techniki debiutował w salonach, moim własnym samochodem był co najwyżej jakiś modelik Bburago. W Lanosie bywałem za to częstym gościem, gdyż dziadkowie kolegi posiadali takowego od nowości. A dzięki temu, że mieszkaliśmy wszyscy obok siebie, to często podwozili nas do szkoły.
Mieli naprawdę ładny egzemplarz. To był niebieski sedan w topowej wersji wyposażeniowej, z poduszką powietrzną, klimatyzacją i (o ile dobrze pamiętam) najmocniejszym silnikiem oferującym 106 KM. Robił naprawdę imponujące wrażenie, zwłaszcza za sprawą przyjemnego dla oka metalicznego lakieru.
Moi rodzice też rozważali Lanosa, ale jakoś nie mogli przekonać się do koreańskiej myśli technicznej i finalnie skusili się na gorącą nowość, która kusiła wtedy unikalną linią. Mowa o Fordzie Focusie. Ponoć ich egzemplarz był jednym z pierwszych sprzedanych w Polsce. Co prawda w cenie Focusa 1.4 "full golas bardzo biednie 75 KM" można było mieć wypasionego Lanosa, no ale wygląd miał ogromny wpływ na podjęcie decyzji.
I tak oto Daewoo Lanos wylądowało w moich rękach po raz pierwszy dopiero w 2021 roku
Do tego był to przypadek, gdyż nikt z moich znajomych nie ma takiego samochodu. Przyjechałem zbyt wcześnie na spotkanie i szukałem rozrywki na blisko 50 minut niezagospodarowanego czasu. Pod nosem, jak się okazało, stał właśnie Lanos z firmy Panek Carsharing. Trafił on do kolekcji "Retro" z okazji urodzin tej firmy. Od Lanosa zaczęła się właśnie historia wypożyczalni Panek, tak więc model ten ma wartość sentymentalną.
Oczywiście nie spodziewajmy się idealnego auta w carsharingu. Gratem może nie jest, ale do solidnego stanu wciąż mu daleko. Nie zmienia to jednak faktu, że po zajęciu miejsca za kierownicą poczułem miłe zaskoczenie. Wygodny fotel, względnie sensowna pozycja za nieregulowaną kierownicą - nie ma się do czego przyczepić. Auto zapaliło "od strzała" i sprawnie wyrwało do przodu. Co prawda precyzja skrzyni biegów jest zerowa (choć obstawiam uszkodzony krzyżak), a sprzęgło działa "zero-jedynkowo", ale cała reszta miło zaskakuje.
Kierownica kręciła się lekko, a auto dość fajnie wybierało nierówności. Domyślam się, że w 1997-1998 roku wersje ze wspomaganiem musiały być ogromnym przeskokiem dla osób przesiadających się chociażby z Polonezów.
Samo wnętrze też nie jest złe. Proste, plastikowe, ale estetyczne. Gdzieniegdzie pojawiły się łaty miękkiego tworzywa i przyjemnej tapicerki, które nieco rozświetlają szary kokpit. Wiele japońskich aut z tego okresu reprezentowało porównywalny poziom.
A jak Daewoo Lanos wypada w relacjach osób, które jeździły nim w czasach jego świetności?
Redaktor Napieraj na Lanosie uczył się jeździć i według jego relacji "był przyjemniejszy od Fiata Punto". Mój znajomy z kolei służbowo ujeżdżał taki samochód w latach 2000-2003. Była to nówka sztuka w dość dobrej (ale nie topowej) wersji wyposażeniowej, z silnikiem 1.5. Jak twierdzi "wtedy był spełnieniem marzeń chłopaka po studiach". Przez 3 lata auto pokonało ponad 200 000 km po Europie i o dziwo ani razu nie zaliczyło żadnej poważnej awarii.
Lanos to w sumie przyzwoita opcja na "mobilny parasol"
Jeśli szukacie taniego samochodu, który ma służyć jako dach nad głową i prosty sposób do przemieszczania się z punktu A do punktu B, to Lanos wciąż nie jest złą propozycją. Sensownych egzemplarzy nie brakuje, a części eksploatacyjne kosztują grosze. Do tego w zasadzie każdy mechanik ogarnie taki samochód. Brzmi to jak dobry pomysł? Zdecydowanie.