Daimler ujawnia ciemną stronę elektryfikacji motoryzacji

Jeśli myśleliście, że elektryfikacja motoryzacji jest korzystna dla producentów, to jesteście w błędzie - koncern Daimlera ujawnił ciemną stronę wprowadzenia na rynek samochodów elektrycznych.

Tesla czy sojusz Renault-Nissan już dawno postawili na stopniową elektryfikację gamy modelowej. Niemieckie koncerny z kolei z rezerwą podchodziły do modeli na prąd. Najlepszym przykładem jest Daimler - w ofercie Mercedesa do niedawna był tylko jeden model elektryczny (odmiana Klasy B), zaś zaledwie kilka miesięcy temu gamę Smarta zasiliły wersje na prąd. Nowa linia modeli EV (jako sub-brand Mercedes-EQ) pojawi się w formie produkcyjnej dopiero w 2019 roku. Skąd taki długi okres oczekiwania?

Wszystkiemu winne są jak zawsze pieniądze. Z perspektywy producenta elektryki to spore utrapienie - coraz wyraźniej “wygryzają” klasyczne odmiany silnikowe, a jednocześnie, wedle wszelkich prognoz, będą przynosić co najwyżej połowę "normalnego" zysku (w porównaniu do “spalinowych” modeli. Stąd chociażby decyzja Daimlera dotyczące redukcji wydatków o ponad 4 miliardy euro. Oznacza to nie tylko oszczędności, ale także zwolnienia pracowników. Co ciekawe nawet przy maksymalnie ograniczonych kosztach, inwestycje w wersje elektryczne zwrócą się Daimlerowi najwcześniej w 2025 roku. Krótko mówiąc - produkcja aut elektrycznych z ekonomicznego punktu widzenia (przynajmniej na ten moment) jest zwyczajnie nieopłacalna.

Kolejnym problemem jest brak infrastruktury do ładowania samochodów - w Europie wciąż brakuje tysięcy stacji ulokowanych zarówno w miastach jak i przy głównych trasach. Koncerny paliwowe nie kwapią się z kolei do budowania odpowiednich instalacji na swoich obiektach.

Z drugiej strony nad koncernami stoją rządy krajów, które coraz wyraźniej dążą do całkowitego wyeliminowania samochodów spalinowych. W praktyce więc producenci samochodów są między młotem a kowadłem - z jednej strony muszą dążyć do elektryfikacji gamy, z drugiej zaś proces ten będzie przynosić ogromne straty i może doprowadzić do kryzysu lub bankructwa. Koncern Daimlera od początku tego roku stracił 1/10 swojej wartości, nawet pomimo 9% wzrostu w niemieckim indeksie “blue chip”.

Nie oznacza to oczywiście, że elektryfikacja nie będzie postępować - możemy się jednak spodziewać powolniejszego rozwoju technologii. Wystarczy spojrzeć na technologie używane w bateriach - te praktycznie nie uległy zmianie od blisko 10 lat, przez co zasięg na jednym ładowaniu pozostaje mocno ograniczony.

źródło: europe.autonews.com