Brzydki, ale szybki. Dodge Omni GLHS po Carrollu Shelbym na sprzedaż
Dodge Omni GLHS, czyli "Goes Like Hell S". Carroll Shelby wiedział jak nazywać swoje produkty - amerykański hothatch w jego wydaniu był naprawdę szybki. Teraz na sprzedaż trafił unikalny egzemplarz, należący do samego "twórcy".
Pomyślcie sobie - Chrysler, czyli marka, która niebawem może zniknąć z rynku, niegdyś była potęgą amerykańskiego przemysłu. Zostawmy już nawet najcudowniejsze lata i spójrzmy na erę plastiku, czyli okres od 1978 do 1990 roku. Wówczas ta marka i wszystkie do niej należące firmy stały na skraju bankructwa. Za sterami usiadł Lee Iacocca, dogadał się z rządem, dostał pożyczkę i zaczął robić porządki. Chwilę wcześniej wprowadził zaś na rynek dwa tanie auta - to Dodge Omni i Plymouth Horizon. Te hatchbacki w bardzo wyraźny sposób nawiązywały do pierwszego Volkswagena Golfa, choć interpretowały ideę auta kompaktowego w swój własny unikalny sposób.
Dodge Omni i Plymouth Horizon powstały częściowo w Europie
Chrysler Europe równolegle tworzył ten model w wydaniu europejskim (Simca-Talbot Horizon) - to było jedno z podejść do kolejnego "world car", czyli jednego samochodu sprzedawanego na całym świecie. Finalnie różnic pomiędzy wariantem amerykańskim i europejskim pojawiło się bardzo dużo, a jedynie garść części była w pełni zamienna.
Na przykład Dodge Omni i Plymouth Horizon korzystały z silnika... Volkswagena. Zapożyczono tutaj jednostkę 1.7 EA827, opracowaną dla Volkswagena Iltisa, a później szeroko wykorzystywaną w amerykańskich autach tej marki (Rabbit, Jetta, także w Scirocco).
Omni i Horizon szybko stały się wyjątkowo popularnymi autami, których sprzedaż poprawiła kondycję finansową Chryslera. Co więcej, marka spłaciła pożyczkę od rządu 7 lat wcześniej niż planowała - wszystko dzięki sprytnym działaniom Lee Iacocci.
No dobrze, ale czym jest Dodge Omni GLHS?
Amerykanie stwierdzili, że nie mogą być gorsi od Niemców. Volkswagen miał Golfa/Rabbita GTI, tak więc i oni potrzebowali hothatcha. Oczywiście mało kto w USA wiedział jak budować naprawdę szybkie auto przednionapędowe (zresztą Omni było jednym z pierwszych masowo produkowanych aut amerykańskich napędzanych na przednią oś).
Dodge Omni GLHS, czyli "Goes Like Hell". I to jest nazwa!
Cóż, wtedy jedyną opcją pozostało wystukanie numeru do Carrolla Shelbiego. Jego firma zabrała się za szereg modyfikacji, tworząc naprawdę ciekawe auto.
Skupmy się na wersji GLHS, nazywanej "Goes Like Hell Some (more)". Nazwę wymyślił sam Shelby, a Chrysler postanowił wykorzystać ją w produkcyjnej wersji auta, zastępując pierwotne nazewnictwo - Coyote. W tym aucie wykorzystano 2,2-litrową jednostkę, którą wspiera turbosprężarka. Dzięki zwiększonemu ciśnieniu doładowania uzyskano aż 175 KM, co przekłada się na sprint do setki w 6,7 sekund i prędkość maksymalną na poziomie 210 km/h.
Te wartości nawet dziś robią wrażenie. Carroll Shelby zadbał też o to, aby auto dobrze jeździło. Specjalne zawieszenie KONI, 15-calowe koła obute w opony Goodyear Eagle GT Gatorback oraz skrócony układ kierowniczy sprawiały, że samochód prowadził się naprawdę rewelacyjnie.
Shelby tak polubił Omni GLHS, że jedną sztukę zostawił dla siebie
Topowa wersja GLHS to rzadkość. Powstało tylko 500 sztuk tego samochodu. Auto Shelbiego miało numer 086 i właśnie trafiło na sprzedaż. Aukcja rozpocznie się już jutro na Mecum Auctions. Estymacje? Auto według założeń sprzeda się w cenie od 50 do 75 tysięcy dolarów.