Koniec ery downsizingu - potwierdzają to największe koncerny motoryzacyjne
Przez ostatnie lata downsizing uznawany był za przyszłość motoryzacji. Pojemność silników malała z roku na rok, przez co aktualnie w ofercie wielu producentów znajdują się jednostki o pojemności nieprzekraczającej litr, generujące blisko 100 koni mechanicznych. Ten trend jednak zaczyna umierać, co oficjalnie przyznają władze największych koncernów.
W czym problem? Otóż okazuje się, że emisja spalin oraz CO2 wzrasta wraz ze zmniejszaniem pojemności silników. Nawet stosowanie najnowszych technologii przestaje mieć sens, gdyż nie są one w stanie rozwiązać tego problemu. Pod koniec ubiegłego roku Renault, General Motors oraz Volkswagen ogłosili, iż powoli wycofują się z downsizingu.
Niskie zużycie paliwa w małych doładowanych jednostkach również jest niezwykle złudne - owszem, zadowalają się one małą ilością benzyny, aczkolwiek tylko w określonych warunkach. Najlepszym przykładem jest testowana przez nas niedawno Skoda Octavia z silnikiem 1.0 TSI. Jednostka ta pod obciążeniem pali tyle samo, a nawet więcej niż mocniejsze 1.4 TSI. Jaki jest więc sens, pomijając kwestie ubezpieczeniowe oraz cenę wyjściową, w wyborze takiego samochodu?
Kolejnym problemem jest walka z temperaturą. Pracujące na bardzo wysokich obrotach turbosprężarki miewają spore problemy z wytrzymałością. Nie jest to tylko kwestia konstrukcyjna - wielu kierowców zapomina o podstawowych zasadach eksploatacji aut z doładowaniem. Nawet jeśli producent doposaża samochód w chłodzenie olejowe, to jednak zawsze powinno się “wystudzić” silnik po intensywnym traktowaniu, np. na autostradzie.
Jak więc rysuje się przyszłość motoryzacji? Wszystko wskazuje na to, że producenci skupią się na wykorzystywaniu “cylindrów idealnych”, czyli pojemności 0,5 litra na jeden cylinder. W tym kierunku poszło BMW i Volvo (1,5, 3-cylindry). Volkswagen również zdecydował się na zwiększenie pojemności do 1.5-litra w najpopularniejszym silniku TSI, choć tutaj zachowano “cztery gary”.
Najlepszym przykładem na problem downsizingu jest Mazda. Japończycy zdecydowali się pójść swoją własną drogą, budując duże, wolnossące jednostki o wysokim stopniu sprężania. Efekt? Dwulitrowa Mazda3 generująca 120 koni mechanicznych pali mniej od Focusa z wielokrotnie nagradzanym silnikiem 1.0 EcoBoost. Jednocześnie motory Mazdy cieszą się wysoką niezawodnością.
Downsizing nie wypalił także w dieslach. Koncern Volkswagena próbował swoich sił, budując silniki 1.4, 1.2 a nawet eksperymentalne 0.8 TDI. Efekty były jednak dalekie od oczekiwanych - owszem, paliwo z baku znikało w śladowych ilościach, lecz okupione to było tragiczną kulturą pracy oraz niezawodnością daleką od oczekiwanej. Pomysł ten nie podbił również serc klientów, którzy chętniej wybierali motory o większej pojemności.
Nie będziemy ukrywać - choć nieliczne jednostki z epoki downsizingu były naprawdę ciekawe, to jednak znakomita większość nie chwyciła nas za serce. Teraz pozostaje nam czekać na nowe propozycje czołowych koncernów.