"Ależ on jest wspaniały!" DS SM Tribute to piękny hołd, z którego nic nie wyniknie

Pod luksusową marką Stellantisu zadebiutował jeden ze wspanialszych konceptów ostatnich lat. DS SM Tribute to cudowne nawiązanie do historii. Tylko co z tego?

Jak wyglądałby Citroen SM, gdyby wciąż był produkowany? Taką wprawkę przygotowali styliści marki i pokazali światu DS SM Tribute. Auto jako koncepcyjne zostanie pokazane podczas konkursu elegancji w Chantilly. Chcielibyśmy, żeby to nie było jedyne miejsce.

DS SM Tribute genialnie nawiązuje do Citroena SM

Przyznam szczerze, że na pierwszy rzut oka nie miałem bardzo ciepłych myśli na temat tego auta. Ale przyjrzenie się detalom powodue, że to jest samochód absolutnie w stylu Citroena. Taką ścieżką powinny iść modele marki od wielu lat. Ciekawe detale, elegancja, dużo drobiazgów, na które trzeba zwrócić uwagę oraz pewnego rodzaju ekstrawagancja. Tak samo pasuje to do koncepcji, którą miała być marka DS.

DS SM Tribute

DS SM Tribute ma podobną bryłę co poprzednik i niemal identyczne wymiary. Wciąż jest trzydrzwiowym coupe z oryginalną tylną częścią nadwozia. Stylistom DS udało się stworzyć ciekawą wariację na temat zabudowy tylnych kół, tak charakterystycznej dla modeli Citroena z lat 50-70. Tutaj jest nieco "otwarta", z dodatkową listwą świetlną.

Z przodu mamy również, niczym w oryginale, szklaną taflę kryjącą reflektory. Zamiast skrętnych świateł i tablicy rejestracyjnej schowanej w osłonie, mamy listwę świetlną i diody matrycowych lamp. Wygląda bardzo dobrze. W ogóle trudno mi znaleźć element, który w DS-ie nie pasuje.

Mniej "identyczny" jest DS SM Tribute we wnętrzu. Dostaliśmy tylko szkice, ale widać, że zachowano jedynie oryginalny koncept kształtu deski rozdzielczej oraz wykończenie foteli. Centralną część zdominował oryginalny panel z dużym ciekłokrystalicznym wyświetlaczem. Bardzo "nie po klasycznemu", podobnie jak brak jakichkolwiek fizycznych przycisków. Zegary są oczywiście cyfrowe, aczkolwiek można doszukać się podobieństwa w układzie i grafikach.

Nietypowa kierownica nawiązuje do stylistyki dawnych Citroenów, ale nie bardzo do samego SM.

Ale to nie ma wielkiego znaczenia. Ten samochód, niestety, nie trafi do produkcji seryjnej. Powstał ze względu na 50 lat historii SM-a, a tnący wszędzie koszty Stellantis nawet nie zamierza zająć się skierowaniem na drogi. Na tyle, że nie ma nawet słowa o układzie napędowym.

Trochę szkoda, bo marka DS zaczyna powoli tracić jakiekolwiek znaczenie, jeszcze zanim go nabrała na poważnie. Modele sprzedają się słabo, pomysłu na nią nie ma. Nawet jeśli DS SM Tribute miałby powstać jako Halo Car, w ściśle limitowanej liczbie egzemplarzy, mogłoby to wnieść do marki jakiś powiew świeżości.

A tak to piękny koncept, który skończy w którymś z magazynów koncernu-giganta.