Elektromobilność jest najlepsza w małym rozmiarze. Hyundai Inster jest mały z zewnątrz i wielki w środku

Takich samochodów elektrycznych nam potrzeba - małych i zwrotnych, pakownych, oszczędnych i sensownych cenowo. Hyundai Inster ma wszystko, czego potrzeba do codziennej jazdy po mieście. Cena też jest jego dużą zaletą.

Nowe samochody elektryczne wyrastają jak grzyby po deszczu, ale tych najmniejszych i najtańszych jest wciąż bardzo mało. Szlak w sferze budżetowych modeli przetarła Dacia Spring, ale trudno ją nazwać pełnoprawnym autem. W drodze jest nowe Renault Twingo, a Volkswagen szykuje model ID.1. Do ich premiery zostało jednak dużo czasu, co wykorzystali Koreańczycy. Hyundai Inster jest mały z zewnątrz, ogromny w środku, ma świetny napęd i dobrą cenę. To brzmi jak przepis na sukces...

W moje ręce trafił egzemplarz w wersji Smart, z baterią o pojemności 49 kWh. Jakie wrażenie zrobił podczas pierwszych jazd i czy jest propozycją godną uwagi?

Zacznijmy od kluczowej kwestii. Hyundai Inster kosztuje teraz 99 900 złotych w najtańszym wydaniu

To promocyjna cena, ale będzie obowiązywała przez dłuższy czas. Za te pieniądze dostajemy bazowy wariant Pure, który ma 97 KM, baterię 42 kWh, kamerę cofania, klimatyzację, multimedia i bezkluczykowy dostęp. Zasadniczo jest to więc propozycja niemal idealna, gdyż ma kompletne wyposażenie.

Oczywiście najtańszy wariant oznacza model, w którym trzeba było zrobić szereg cięć. I tu na przykład w standardzie nie znajdziecie pompy ciepła. Ba, nie ma jej też w wyższych wersjach, ale występuje na liście opcji w ramach pakietu Winter. Wszystko po to, aby odjąć wszystkie zbędne złotówki i uzyskać niską cenę.

Samochód, do którego dostałem kluczyki, to auto z drugiego krańca oferty. Mowa o wersji Smart (topowej), z baterią 49 kWh, silnikiem 115 KM i z kompletem opcji. Takie auto obecnie startuje od 131 900 złotych, a ten egzemplarz kosztuje około 140 000 zł.

Paradoks jest taki, że mówimy tutaj o cenie na minimalnie wyższej od gołego Fiata 500e i wcale nie dużo wyższej od Renault 5. Tak, francuska propozycja jest większa rozmiarem zewnętrznym, ale nie oznacza to wcale, że jest... większa ogółem. Już Wam wyjaśniam o co chodzi.

Hyundai Inster 49 kWh

Nim przejdziemy do szczegółów na temat Instera, skupmy się na jego gabarytach

Ten samochód ma nieco ponad 3,8 metra długości i 2580 mm rozstawu osi. Dla porównania przynależne do segmentu B Renault 5 E-TECH ma 3,92 metra długości i 2540 mm rozstawu osi.

Można więc powiedzieć, że Inster to auto w rozmiarze XS z zewnątrz, z wnętrzem w formacie XL. I to udało się Koreańczykom zrobić w rewelacyjny sposób.

Pas przedni i tylny pochodzą tutaj z koreańskiego modelu Casper, a pomiędzy nimi wpasowano dłuższą platformę z miejscem na baterię. W kokpicie także postawiono na szereg rozwiązań, które wykorzystały każdy cenny centymetr.

Drzwi maksymalnie odchudzono i niemal pozbawiono je kieszeni. Przednie fotele są dosłownie ze sobą połączone za sprawą wpasowanego w siedzisko kierowcy uchwytu na kubki i podłokietnika. Wbrew pozorom ten patent jest świetny, choć ryzyko poplamienia tapicerki rośnie.

Deskę rozdzielczą też "ścięto", tak aby uzyskać jak najwięcej miejsca. Moim zdaniem zrealizowano to w najlepszy możliwy sposób, gdyż nie zrezygnowano przy okazji z praktycznych schowków i półek.

W efekcie mając 185 cm wzrostu wygodnie siadam za regulowaną w dwóch płaszczyznach kierownicą. Co więcej, mogę siedzieć sam za sobą i wciąż mam miejsce na nogi (i to dużo!), na stopy także. Większe auta mogą się uczyć od Instera.

Bagażnik najbardziej zdradza gabaryty auta. W ustawieniu z maksymalnie przesuniętą do tyłu kanapą oferuje 238 litrów, zaś po jej przepchnięciu w stronę przednich foteli, dostajemy 351 litrów. Uwzględniając jednak fakt, że ma to być auto "2+1", lub awaryjnie "2+2", jest to korzystne.

Samo wnętrze jest świetne

Nie ma tutaj miękkich tworzyw, ale te, które zastosowano, mają ciekawe kolory i są przyjemne dla oka. Do tego mamy idealną kombinację fizycznych przycisków z prostym dotykowym ekranem, takim samym w każdej wersji wyposażenia. Wariant Smart może mieć przepiękną tapicerkę w "pepitę", która bardzo wpadła mi w oko - pasuje do tego auta.

Pierwsze wrażenia są więc bardzo pozytywne. A jak jeździ Hyundai Inster?

Jak już wspomniałem, w moje ręce trafił model z baterią 49 kWh i z silnikiem o mocy 115 KM. Teoretycznie zasięg podawany przez producenta sięga nawet 370 km na oponach 15-calowych (360 na 17-kach). Brzmi to rewelacyjnie, ale jak jest w praktyce?

Czeska Praga ma to do siebie, że jest pełna pagórków i wzniesień. Łatwo więc rekuperować i uzyskać niskie zużycie energii, ale można też szybko je podnieść na podjazdach. W takich warunkach osiągnąłem zużycie na poziomie... 10,2 kWh. Realnie dałoby się mniej.

Obstawiam, że w Warszawie w ruchu miejskim powtarzalnym wynikiem byłoby 10-11 kWh, co przekładałoby się nawet na 400 km zasięgu. Na autostradzie, bo na taką też się wypuściłem, osiągnąłem zaś zużycie na poziomie 17,7 kWh przy 120 km/h. To wciąż sensowny wynik!

Wiemy więc, że zasięg nie zawodzi. Właściwości jezdne także są plusem, gdyż nisko położony środek ciężkości podnosi stabilność auta. Zawieszenie jest bardzo fajnie zestrojone, a układ kierowniczy daje nam pełną kontrolę nad zachowaniem samochodu. Osobiście zrezygnowałbym jedynie z tych 17-calowych felg na rzecz 15-calowych, gdyż cierpi na tym komfort resorowania.

Jak ładuje się Hyundai Inster?

Maksymalna moc ładowania prądem stałym sięga 85 kW, zaś prądem przemiennym 11 kW. Zasadniczo więc są to dobre wartości. W końcu mówimy o aucie do miasta, a nie o długodystansowcu. Krzywa ładowania ponoć jest bardzo dobra do 60%, potem spada, ale powinno to wystarczyć, aby doładować się w około 30 minut od 10 do 80%.

Myślę, że jest to jedna z ciekawych propozycji w grupie tanich elektryków

Mały z zewnątrz, duży w środku, wydajny, oszczędny, ładny i praktyczny. Tajemnicą pozostaje jego zachowanie zimą (zwłaszcza w perspektywie zużycia energii). Myślę jednak, że może to być jeden z najfajniejszych elektryków na rynku.

Hyundai Inster 49 kWh

Dlaczego? Nie będę ukrywać - uważam, że elektromobilność jest najlepsza w małym rozmiarze. To właśnie w miastach elektryki mają najwięcej zalet i nie generują dodatkowej logistyki w postaci ładowania, tak jak to dzieje się w dłuższych trasach. Przy tych cenach i przy potencjalnych dobrych formach finansowania może to być atrakcyjna propozycja.

A na sprawdzenie innych cech tego modelu, w tym codziennego zużycia w mieście, przyjdzie czas za kilka tygodni, podczas dłuższego testu.