EURO 7 nie będzie tak radykalną normą. UE idzie właściwą drogą
Norma EURO 7 w swoim pierwotnym wydaniu drastycznie wpłynęłaby na ceny samochodów (zwłaszcza małych), zmniejszyłaby liczbę aut w ofercie wielu marek, a do tego nie zrobiłaby nic dobrego dla środowiska i wstrzymałaby rozwój elektromobilności. Dlatego w życie wejdzie w nowej, dużo łagodniejszej formie.
Spór o normę EURO 7 trwa już od wielu miesięcy. Wiele firm motoryzacyjnych zaczęło bić na alarm, że nowe regulacje będą ciosem nie tylko w samą branżę, ale przede wszystkim w największe koncerny. Do tego eksperci zauważyli, że korzyści ekologiczne są delikatnie mówiąc niewielkie.
Wszystko wskazuje na to, że sprzeciwiające się nowym regulacjom kraje osiągnęły sukces. Unia Europejska podczas dzisiejszego posiedzenia rady ma przyjąć nowe brzmienie regulacji, które następnie będzie przedmiotem dyskusji Parlamentu Europejskiego.
Norma EURO 7 nie jest dobrym pomysłem. Oto dlaczego
Można to ubrać w krótkie słowa, które doskonale wyjaśniają problem nowej normy.
Po pierwsze - EURO 7 oznacza ogromne koszty. Producenci zauważają, że elektryfikacja pochłania już ogromne środki i jest celem na rok 2030-2035. Tymczasem stworzenie bardzo czystych silników spalinowych, które realnie mają przed sobą 5-10 lat obecności na rynku, jest kosztowne i z ekonomicznego punktu widzenia już nieopłacalne.
Do tego większość firm zauważa, że już obecne silniki są bardzo czyste. Ich dalszy rozwój pozwoli na zmniejszenie emisji CO2 i innych szkodliwych substancji, ale na to potrzeba czasu.
Po drugie - korzyści płynące z nowej normy są niewielkie, a wpływ zmian na środowisko nie będzie aż tak zauważalny. Dlatego też wiele firm uważa, że dużo lepiej jest zachować w sprzedaży obecne napędy i inwestować wszystkie środki w elektromobilność, która zgodnie z planem przejmie pałeczkę już za 6-7 lat w wielu firmach.
Po trzecie - norma EURO 7 oznaczałaby drastyczne podwyżki cen aut (zwłaszcza tych małych) i ograniczenie produkcji
A to oznacza nie tylko mniejsze zyski, ale przede wszystkim potencjalne zwolnienia z fabrykach. Z tego powodu wiele krajów, z Francją i Włochami na czele, sprzeciwiło się nowym regulacjom.
Wciąż jednak nie wiemy jakie jest finalne brzmienie nowych regulacji
Tutaj możemy spodziewać się dalszego obniżania średniej emisji CO2. Celem nowej normy był wynik na poziomie 30g/km. Obecnie jest to 95g/km. Zakładamy więc, że Unia Europejska pójdzie na kompromis i pozwoli na zejście do poziomu 90-80 g/km, tak aby obecne generacje silników mogły pozostać w sprzedaży.