Fabrycznie nowe samochody od ręki, ale już używane. Sprawdziłem co zalega u dealerów
Rynek powoli odbija się po pandemicznym dołku. U dealerów mimo to wciąż znajdziemy fabrycznie nowe samochody dostępne od ręki, które formalnie są "używane". Jak to możliwe? Zobaczcie sami, co znajdziemy w niektórych salonach.
- U wielu dealerów znajdziemy fabrycznie nowe samochody dostępne od ręki z 2022 roku
- Przekrój cenowy jest ogromny, to samo tyczy się segmentów i napędu zastosowanego w tych pojazdach
- Ceny bywają atrakcyjne, ale dostajemy tutaj "coś za coś"
Być może o tym nie wiecie, ale na placach wielu dealerów znajdziecie fabrycznie nowe samochody dostępne od ręki, które mają już blisko dwa lata. Gdzieniegdzie ostały się różne modele, które nie zyskały wielkiego uznania. Teraz można dostać je za dobre pieniądze, aczkolwiek jest tu pewien haczyk.
W większości przypadków mówimy o atrakcyjnych rabatach. Warto jednak pamiętać, że takie auta w większości przypadków zarejestrowano. A taki ruch oznacza, że ruszyła gwarancja, która u niektórych producentów nie jest długa. Niesie to też za sobą inne wady, które przedstawiłem na końcu tego tekstu.
Postanowiłem sprawdzić jakie modele zalegają u dealerów. Od razu zauważyłem tutaj pewną powtarzalność, która może być niespodzianką.
Niby fabrycznie nowe samochody dostępne od ręki, w praktyce "używki bez przebiegu"
Nowe regulacje GSR II wymuszają zmiany homologacyjne w nowych modelach. Tym samym pojazdy, które nie będą zarejestrowane przed wyznaczoną lipcową datą, później nie będą mogły trafić na drogi. To stawia wielu dealerów w trudnej sytuacji rynkowej, gdyż na swoich placach mają szereg niesprzedanych samochodów.
Przegląd zacząłem od górnej półki. Tutaj, poza sportowymi i unikalnymi samochodami (takimi jak Porsche 911 Sport Classic) zauważyłem jedną prawidłowość. W salonach zalegają głównie bardzo drogie elektryki.
Mamy oczywiście takie przypadki jak wspomniane Porsche, Mercedes SL z 2022 roku i Alpina B5 z tego samego rocznika. Największe "stado" samochodów premium stanowią jednak Mercedesy z rodziny EQ. W "dwulatkach" rocznikowo można tutaj przebierać niemal bez ograniczeń.
Mamy różne EQS-y, EQS SUV, EQE i EQE SUV. To pokazuje, że marka ze Stuttgartu nie trafiła w dziesiątkę z tymi modelami, a dodatkowo wymusiła na dealerach duży stock, który jest trudny do sprzedania. Rabat na wybrane egzemplarze sięga 150 000 złotych!
W konkurencyjnym Audi sytuacja jest nieco lepsza, ale i tutaj znajdziemy różne ciekawostki. Na przykład na sprzedaż dostępne jest bardzo ładne Audi E-Tron GT w kolorze z palety Exclusive. Nie sposób nie zwrócić też uwagi na intrygująco skompletowane Audi A8 z rocznika 2022.
A skoro o Audi mowa, to dość dziwnym przypadkiem jest fabrycznie nowe (i zarejestrowane) A5 w kolorze z palety Individual. Zagadkowe jest to, że samochód z przebiegiem 5 km trafił na sprzedaż u dealera... Mercedesa.
W samochodach elektrycznych można przebierać bez ograniczeń. Ceny niektórych egzemplarzy są naprawdę imponujące
Na przykład za 338 tysięcy złotych dostaniecie fabrycznie nowego Mustanga Mach-E GT. Jeśli jednak nie zależy Wam na osiągach i większym zasięgu, to możecie się skusić na 270-konny wariant RWD z akumulatorem o pojemności 75 kWh. Tutaj cena spadła poniżej 200 000 złotych!
Z kolei za 318 000 złotych dostaniecie BMW iX xDrive40. W tej cenie może być ciekawą propozycją dla osób, które chcą kupić elektryka z segmentu premium. Paradoksalnie będzie tańsze od również stojącego u dealera BMW iX3.
Oczywiście na rynku jest ogromny przekrój Jaguarów, głównie F-Pace (z silnikiem 2.0) i I-Pace. Wszystkie bez przebiegu, wszystkie formalnie używane, wszystkie mocno przecenione.
Nowe samochody od ręki? Bardzo proszę - Stellantis i grupa Volkswgena mają dla Was dużo propozycji
Ten pierwszy koncern ma ewidentnie duży problem z DS-em. Nie brakuje tutaj ogłoszeń modeli DS 7 w dobrej wersji Rivoli, z niedostępnym już silnikiem 1.6 PureTech 180 KM. Tak, to wersja bez hybrydy plug-in!
Takich aut jest kilka. Znajdzie się też DS 9 (elegancka limuzyna) za mniej niż 200 000 złotych. Możecie również przebierać w Peugeotach 308 z silnikiem 1.2, Oplach Grandlandach PHEV (za około 200 000 złotych), Crosslandach i Corsach, a także w Citroenach C5 Aircross i C3. Te ostatnie w najtańszych wariantach kosztują 75 000 złotych.
Drugie skrzydło Stellantisu, czyli dawne FCA, walczy z kolei z Alfą Romeo. U dealerów jest sporo egzemplarzy Giulii i Stelvio z roku 2022, dostępnych w dobrych cenach. Mowa tutaj o wersjach sprzed liftingu (!).
Grupa Volkswagena ma z kolei u niektórych dealerów mocno przecenione Skody Enyaq i Volkswageny ID.4 oraz ID.5. Najbardziej zainteresował mnie tutaj ten ostatni model, w dobrej wersji z akumulatorem o pojemności 77 kWh. Jego cena to 179 900 złotych, a rabat sięga blisko... 120 000 złotych!
U dealerów zalegają nawet samochody z 2021 roku
Znalazłem tutaj Lexusa RX450h i Forda Mondeo Hybrid w wersji Vignale. To będą trudne do sprzedania samochody, nawet w atrakcyjniejszych cenach.
Dlaczego tak trudno sprzedaż "zalegające" samochody, zwłaszcza elektryczne?
W przypadku samochodów zasilanych prądem problem jest najbardziej złożony. Po pierwsze - zarejestrowane już samochody nie dostają dopłaty. Co prawda rekompensuje ją duży rabat od dealera, ale mimo wszystko jest to minus dla wielu klientów.
Po drugie - z rozmów z wieloma osobami wiem, że coraz większe grono zainteresowanych samochodami elektrycznymi obawia się szybkiego "przedawnienia" takich pojazdów. Volkswagen ID.5 z 2022 roku ma jeszcze starszy hardware, przez co nie dostanie oprogramowania MIB4. Jest więc nieco mniej wydajny, a multimedia bywają trudniejsze w obsłudze.
Poza tym wiele firm z roku na rok poprawia napędy i silniki. Tak było też w przypadku tych modeli. Nowa jednostka APP550 całkowicie zmieniła sposób użytkowania elektrycznych Volkswagenów, gdyż zwiększyła ich wydajność nawet o kilkanaście procent. To robi różnicę.
W przypadku samochodów spalinowych temat jest nieco trudniejszy. Tutaj problem dotyka marki, które nie mogą zaoferować bardzo atrakcyjnego finansowania, lub po prostu przegrywają cenowo z konkurentami.
Alfa Romeo to dobry przykład. Giulia jest samochodem "dla kierowcy", ale pod wieloma względami odstaje od BMW, Audi i Mercedesa. Trzeba ją kupić "sercem", a nie rozumem. A kiedy przychodzi do dużych pieniędzy, nawet fani marki idą do konkurencji. Efekty widać właśnie na placach dealerskich.
W przypadku innych marek grupy Stellantis problem tyczy się cen. Te były wyjściowo bardzo wysokie. A to w połączeniu z przeciętną ofertą jednostek napędowych również zachęciło wiele osób do wyboru samochodów konkurencji. W ten sposób sprzedawcy zostali z pojazdami, które nie budzą dużego zainteresowania i są trudne do upłynnienia. DS 7, DS 9 to idealne przykłady - podobnie jak hybrydowy Opel Grandland.