Ford Bronco Outer Banks - TEST. Zapomnij na dobre o Wranglerze
Ford Bronco dotarł do Europy - i to jest najprawdopodobniej najlepsza informacja dla osób, które szukają rasowej amerykańskiej terenówki. Dlaczego? Otóż "błękitny owal" stworzył samochód, który ustala nowe standardy w swojej klasie. Świetnie wygląda, doskonale radzi sobie w terenie, a jednocześnie nie ogałaca z codziennego komfortu podróżowania. No, prawie.
Szczerze mówiąc zupełnie nie spodziewałem się debiutu tego auta w Europie. Ten samochód jest całkowitym zaprzeczeniem obecnej strategii większości marek, w tym Forda. Amerykanie nie zapominają jednak o dobrej zabawie, nawet w dobie elektryfikacji. To właśnie dlatego na rynek trafił model GT, nowy Mustang zachowa V8 (tak, też na Starym Kontynencie), a Ford Bronco trafił w limitowanej ofercie do sprzedaży między innymi w Polsce.
Ford Bronco Outer Banks - TEST. Ten samochód to wielka niespodzianka
Czy oczekiwania były tutaj duże? Niekoniecznie - w końcu wiadomo, że jest to surowa terenówka, która nie musi (ale może) rozpieszczać wyposażeniem. Nie spodziewałem się jednak, że Bronco zaskoczy tak pozytywnie.
Oczywiście, nie jest to rywal Mercedesa Klasy G, ani też nowego Land Rovera Defendera. Jego bezpośredni konkurent to Jeep Wrangler. Problem polega jedynie na tym, że w obliczu Forda kultowy Jeep po prostu... przestaje istnieć. Oto dlaczego.
Jeep Wrangler jest owiany legendą. Tymczasem Ford Bronco to zwyczajnie lepsze auto
Czasami mam wrażenie, że Wrangler to przede wszystkim kult, którym otoczono ten model. Owszem, jest to potwornie zdolna i wydajna maszyna, która zachowuje klasyczny wygląd. Jednocześnie jednak męczy w codziennym użytkowaniu, a pewne dziwne cechy, których Jeep od lat nie zmienia, zwyczajnie rozczarowują.
Czasami są to naprawdę drobnostki, które jednak wpływają na całkowity wizerunek samochodu. Ot, chociażby podstopnica po stronie kierowcy. We Wranglerze nie ma jej, bo nie. Po prostu. W Bronco, pomimo pewnych wspólnych koncepcji konstrukcyjnych, nie zabrakło dla niej miejsca. A w dłuższej podróży jest to zbawienie.
To tylko jeden z wielu takich przykładów. Po zajęciu miejsca w kabinie Bronco można poczuć się dobrze. Znalezienie dobrej pozycji za kierownicą zajmuje sekundę, a wnętrze sprawia wrażenie ciekawego i solidnego.
Przemyślano tutaj wiele detali. Schowki są duże, przyciski dobrze rozmieszczono, a jakość wykonania nie pozostawia niczego do życzenia. A oczywiście w razie potrzeby można tutaj zdjąć cały dach i drzwi, pozostawiając gołą ramę nadwozia na kołach. W końcu takie są amerykańskie terenówki.
W Bronco urzekła mnie uniwersalność
Po wskoczeniu za kierownicę tego auta poczułem, że jest to po prostu... Ford. I to dobre odczucia - nie miałem wrażenia, że siedzę w samochodzie, który stworzono na siłę. Nowoczesne multimedia SYNC4 oferują dużo funkcji, klimatyzacja działa wzorowo, a świetne audio B&O jest lepsze, niż mogłem się spodziewać (naprawdę, gra fenomenalnie!).
Do tego z tyłu dwójka pasażerów zajmie komfortowo miejsca, a bagażnik liczący od 504 do 820 litrów spokojnie pomieści ekwipunek na długą wyprawę. Świetnym patentem jest też wysuwana metalowa płyta, która służy za ławkę lub miejsce pracy.
Kolejnym punktem przewagi Bronco nad Wranglerem jest silnik
Jeep postawił na ekologię i w Europie skupia się na hybrydzie plug-in. Tymczasem Ford w iście amerykańskim stylu uniósł jedną brew znad Big Maca i powiedział "dajcie im V6". I dostaliśmy V6.
Nie jest to silnik, który znacie z Forda Rangera Raptora. Tam zastosowano 3-litrową jednostkę z podwójnym doładowaniem, oferującą w Europie nieco ponad 280 KM. Bronco natomiast ma silnik 2.7 V6 (także Bi-Turbo), generujący... 335 KM i 563 Nm momentu obrotowego.
Ten samochód wymyka się więc wszystkim ekologicznym założeniom i zarazem jest bardziej ekologiczny od swojego "europejskiego" kuzyna. Silnik 2.7 V6 zadowala się zaskakująco skromną (jak na gabaryty tego auta) ilością paliwa, zarówno podczas jazdy w trasie, jak i w mieście.
przy 100 km/h: | 7,6 l/100 km |
przy 120 km/h: | 10,9 l/100 km |
przy 140 km/h: | 13,7 l/100 km |
w mieście: | 15,1-16,9 l/100 km |
Nie ukrywam - było to dla mnie ogromnym zaskoczeniem, zwłaszcza po czasie spędzonym z Fordem Rangerem Raptorem, mającym ewidentnie duży problem ze spożyciem pewnych płynów wysokooktanowych.
Na "rasową ścieżkę dźwiękową" nie ma co tutaj liczyć. Wręcz przeciwnie - to V6 brzmi przedziwnie i raczej nie zachęca do robienia przygazówek. Co najwyżej wyjdziecie wtedy na szpanerów, stylizujących się na Bruce'a Springsteena z lat osiemdziesiątych. Wtedy jednak musicie obowiązkowo puścić "Born In The USA" na pełen regulator.
Brak dźwięku nie jest jednak ważny. Kluczowe są możliwości tego napędu
A te są ogromne. Ford Bronco Outer Banks, czyli wersja która trafiła w moje ręce, to "bardziej cywilizowane" wydanie tego auta. Ma mniejsze koła, opony AT, prostszy napęd i generalnie lepiej radzi sobie na asfalcie.
To ostatnie sformułowanie jest prawdziwe, o ile licznik "zamkniecie" na 100-120 km/h. To granica komfortu podróżowania tym samochodem. Aerodynamika kiosku i szerokie koła to oczywiście generator miliona dźwięków i nieznośnego szumu. Warto więc zdjąć nogę z gazu, ciesząc się przy tym niższym zużyciem paliwa.
Jeśli jednak chcecie, to ze świateł objedziecie większość ważnych menadżerów w czarnych Passatach i w srebrnych Octaviach. Tylny napęd wgryzie się (z trudnem w asfalt), a wy możecie krzyknąć "yeah Murica!" osiągając 100 km/h w 6,7 sekundy, w czym pomaga 10-biegowy automat.
Warto też wziąć pod uwagę to, że Bronco wymaga siły. To nie jest samochód, gdzie kierownicą kręci się jednym palcem. Manewrowanie potrafi wzmocnić bicepsy, a prowadzenie wymaga skupienia i uwagi. Na asfalcie nie ma się jednak czego bać - nawet szybciej pokonywane łuki nie stanowią wyzwania dla tego samochodu.
Zostawmy jednak asfalt i wybierzmy się na wycieczkę w teren
Przyznam szczerze, że nie jestem wielkim fanem offroadu. Nie lubię przebijać się przez dziki teren, jadąc kilka kilometrów na godzinę i jednocześnie walcząc o to, aby się nie zakopać.
Wybrałem więc dużo bardziej przyjazny "offroad" w postaci zapomnianych szutrowych dróg oraz lekkiego terenu z rzeką. Tutaj Bronco Outer Banks czuje się jak ryba w wodzie. Na twardej nawierzchni można śmiało gnać z tylnym napędem, zaś w piachu doceniłem dołączany napęd na przednią oś, w tym reduktor.
Zawieszenie HOSS 1.0 (High-Performance Off-Road Stability Suspension) doskonale radzi sobie nawet w trudniejszych warunkach, a napęd G.O.A.T (Goes Over All Terrain) z TERRAIN MANAGEMENT SYSTEM pozwala na wybór 6 ustawień optymalizujących pracę całego układu. Kąt natarcia wynosi tutaj 38,1 stopnia, kąt zejścia 31,4 stopnia, a kąt rampowy 21,9 stopnia.
Działa to doskonale i nawet takiego "terenowego" laika jak mnie wyciągnęło to z lekkiej opresji. A już szykowałem się na długi spacer do najbliższej wsi po traktor.
Bronco nie boi się też brodzenia. Niezależnie od wersji można jeździć w wodzie o głębokości do 80 centymetrów. Tym samym nawet większe brody rzeczne nie stanowią tutaj żadnego wyzwania.
Wspaniałe jest też to, że Ford Bronco budzi ogromne zainteresowanie i konsternację
Wiecie ile na tym aucie jest logotypów Forda? Otóż odpowiadam - zero. Musicie zanurkować pod maskę, aby znaleźć charakterystyczny symbol tej marki. Masywna stylistyka, która wpada w oko za sprawą swojej proporcjonalności, robi doskonałe wrażenie. Ciekawie wpasowane okrągłe lampy LED dodają z kolei oldschoolowego charakteru.
Nie będę ukrywać - Bronco wizualnie bardzo przypadło mi do gustu. Zielony lakier także dodaje mu uroku - pasuje do podróżniczego charakteru tego modelu.
Ten samochód trafił do Europy aby pokazać możliwości marki - i trafi w gusta bardzo wąskiej grupy klientów
Nikt, kto myśli o Klasie G, lub o Defenderze, nie skusi się na tego Forda. Myślę, że grupą docelową są tutaj Ci sami klienci, którzy rozważali lub mieli już Jeepa Wranglera.
Tutaj Ford zdaje się być idealnym wyborem. Oferuje świetne zdolności terenowe, dobrze wygląda i pod wieloma względami (w tym w kwestii komfortu i silnika) przebija swojego konkurenta z grupy Stellantis.
Oczywiście taka przyjemność nie jest tania. Ford Bronco Outer Banks kosztuje wyjściowo 419 300 złotych. Tutaj dorzucamy do ceny lakier Eruption Green (5 700 złotych) i pokrowiec na koło zapasowe (1 064 zł). Lista opcji jest jednak znacznie dłuższa i pozwala na dopasowanie tego samochodu do własnych potrzeb. Można postawić na dach "bimini top", dorzucić osłonę kufra przy zdjętym dachu lub dodać relingi i wzmocnienia progów.
Ford Bronco Outer Banks zasługuje na uwagę. Amerykanie stworzyli naprawdę ciekawe auto
Na szóstą generację Bronco przyszło nam czekać blisko 30 lat, ale warto było. Tym bardziej cieszy fakt, że ten model dotarł do Europy. Co prawda mamy węższą gamę wersji wyposażeniowych, a model trzydrzwiowy lub wariant z manualną skrzynią biegów nie są dostępne.
Prawda jest jednak taka, że Ford wybrał specyfikacje, które wzbudzą największe zainteresowanie. I jestem pewien, że przynajmniej część użytkowników Wranglera z chęcią przesiądzie się do tego auta.
Ford Bronco Outer Banks - Dane Techniczne
SILNIK | t.benz, V6 |
---|---|
POJEMNOŚĆ | 2688 cm3 |
MOC MAKSYMALNA | 335 KM |
MAKS. MOMENT OBROTOWY | 563 Nm |
SKRZYNIA BIEGÓW | automatyczna, 10-biegowa |
NAPĘD | 4x4, dołączany |
ZBIORNIK PALIWA | 79 litrów |
PRZYSPIESZENIE 0-100 km/h | 6,7 sekundy |
PRĘDKOŚĆ MAKSYMALNA | 160 km/h |
GWARANCJA MECHANICZNA | 2 lata |
GW. PERFORACYJNA / NA LAKIER | 12 / 3 lata |
CENA WERSJI PODSTAWOWEJ | 419 300 zł |
CENA WERSJI TESTOWEJ | 419 300 zł |
CENA EGZ. TESTOWANEGO | 426 064 zł |