Ford e-Transit - TEST. Prąd jest lepszy od diesla?
Jak Ford e-Transit wypada na tle wersji spalinowej? Postanowiłem to dokładnie sprawdzić, gdyż z dieslem w tym samochodzie mam do czynienia na co dzień. Wnioski mogą Was zaskoczyć!
W mojej firmie od trzech lat użytkuję Forda Transita w wersji Trend L3H2m o dopuszczalnej macie całkowitej 3500 kilogramów, z napędem na przednią oś. Z opcjizostały dobrane dwie najważniejsze rzeczy, czyli automatyczna skrzynia biegów i system multimedialny SYNC3 z obsługą Apple CarPlay i Android Auto. Jak więc na jego tle wypada Ford e-Transit, który oferuje bogate wyposażenie i napęd elektryczny?
Ford e-Transit - TEST. Paka jest "taka sama, ale inna"
Zaczniemy oczywiście od najważniejszej kwestii, czyli od paki. Mamy dwie kluczowe różnice między Fordem e-Transitem, a Transitem z napędem na przednią oś. Pierwsza to wysokość przestrzeni ładunkowej.
Elektryczny dostawczak ma o 10 centymetrów mniej przestrzeni ładunkowej - na wysokość. Wynika to z podniesionej podłogi, pod którą umieszczone są baterie oraz silnik. Trzeba tutaj jednak podkreślić, że e-Transit ma identyczne wymiary paki, co jego kuzyn z dieslem i napędem na tylne bądź wszystkie koła.
Największą różnicę stanowi ładowność. W wersji o dopuszczalnej masie całkowitej 3,5 tony wariant spalinowy może przewieźć ładunek o ciężarze od 1292 do 1422 kilogramów (zależnie od wersji wyposażenia oraz skrzyni biegów).
Moje auto, według dowodu rejestracyjnego, może przewozić do 1300 kilogramów. Z kolei testowany e-Transit (również DMC 3,5 tony) na pokład weźmie między około 950 kilogramów.
Różnica jest znacząca. Ford przygotował jednak wariant 425, czyli jego DMC podniesiono do 4250 kilogramów, dzięki czemu możemy zapakować aż 1,7 tony. I nadal możecie prowadzić takie auto posiadając jedynie prawo jazdy kategorii B.
Żeby nie było jednak tak różowo - wpadamy tutaj w specyficzne przepisy. Auto posiada już ogranicznik prędkości, przez co paradoksalnie dysponuje sporo większym, deklarowanym przez producenta, zasięgiem.
Ogromną przewagą paki Forda e-Tranista jest Pro Power Onboard, czyli dwa gniazda 230V, ukryte w bocznej burcie. Maksymalna moc, jaka jest do dyspozycji, to 2,3 kW - czyli prawie tyle, co normalne gniazdko domowe. Bez problemu naładuje się tutaj laptop czy zestaw elektronarzędzi. Ze wspomnianego rozwiązania można też korzystać na postoju.
Szoferka nie rozczarowuje
W kabinie większość elementów jest identyczna. Najważniejszą różnicą jest zastosowany w Fordzie e-Transit system multimedialny SYNC4. Posiada on znacznie większy ekran (12,3 cala), który ma również zdecydowanie lepszą rozdzielczość. Dodano również bezprzewodową obsługę Apple CarPlay.
Jednak w moich oczach najbardziej zyskuje przeniesienie sterowaniem układu klimatyzacji do systemu inforozrywki. I wcale nie dlatego, że lubię klikać w ekran, aby zmienić temperaturę. Elektryczny wariant dostawczego Forda zyskał automatyczną klimatyzację, która nie jest dostępny w wariantach spalinowych. Także z pary "klimatyzacja manualna z pokrętłami i przyciskami" oraz "automatyczne sterowana z ekranu", wybieram tą drugą opcję.
Komfort jazdy? Tutaj czuć pewne różnice
Po pierwszych jazdach pisałem, że w kwestii komfortu podróżowania wersja elektryczna nie różni się istotnie od wariantów spalinowych. I faktycznie tak jest, aczkolwiek dłuższy test zweryfikował kilka kwestii.
Na większości dróg faktycznie różnice są znikome - wręcz niezauważalne. Dopiero na nawierzchniach betonowych, w dodatku niezbyt równych, Ford e-Transit nieprzyjemnie podskakuje. Warianty zasilane ropą również nie wyłapują każdej nierówności nawierzchni, ale jest znacznie lepiej. Doskonale widać było różnice w tunelu pod warszawskim Ursynowem, gdzie w elektryku ten odcinek każdorazowo męczył.
Nie sposób nie wspomnieć o hałasie. Już spalinowe warianty Forda Transita chwaliłem za świetne wyciszenie szoferki. W przypadku e-Transita jest jeszcze lepiej, ponieważ, jak nie trudno zgadnąć, nic nam nie klekocze pod maską. Również kabina jest dobrze odizolowana od paki. W testowym egzemplarzu zastosowano przegrodę z tworzywa, która lepiej tłumi i jest znacznie bardziej estetyczna. To rozwiazanie się sprawdza nawet podczas transportowania ciężkich ładunków - a to jest duży plus.
Zasięg nie rozczarowuje - zwłaszcza przy miejskiej eksploatacji
To, co wszystkich zapewne najbardziej interesuje, to zasięg.Cóż, w trasie nie ma co spodziewać się cudów. W tym przypadku aerodynamika jest bezlitosna i Ford e-Transit nie ma szans zużywać mało prądu.
przy 100 km/h: | 27 kWh/100 km |
przy 120 km/h: | 39 kWh/100 km |
w mieście: | 15-18 kWh/100 km |
realny zasięg: | od 200 do 330 kilometrów |
W mieście jest zdecydowanie lepiej. Przy spokojnej i płynnej jeździe, Ford e-Transit auto zużyje tylko 15 kWh na setkę.
Średnie zużycie energii elektrycznej z całego testu wyniosło równe 20 kWh/100 km. Niby bardzo przyzwoicie, ale na obwodnicy Warszawy albo się snułem prawym pasem 80-90 km/h, albo ją w ogóle omijałem. Tu już trzeba było kalkulować, czy jest sens jechać 100/120 km/h i dłużej auto ładować, czy jednak lepiej czasowo wyjdzie jechanie poniżej dozwolonej prędkości.
Mimo wszystko zużycie energii oceniam bardzo pozytywnie. W ruchu miejskim oraz około-miejskim absolutnie nie ma sensu rozwijać wyższych prędkości niż wspomniana „osiemdziesiątka”. Co więcej, pokonywałem określoną trasę kilkukrotnie - różnice w czasie przejazdu były niewielkie. Pod względem czasu, znacznie lepiej wypada e-Transit jadący 80 km/h na drodze ekspresowej oraz następnie 50 km/h po buspasie w mieście. Bo spalinowy wariant Forda może i wyprzedzi elektryka na początkowym etapie podróży. Ale później zostanie w tyle, gdy utknie w korku.
Ford e-Transit - TEST. Ten samochód to ogromne zaskoczenie
Tym razem szokiem okazała się być różnica cenowa pomiędzy spalinowym wariantem Forda a wersją elektryczną. Po skonfigurowaniu zwykłego Transita z silnikiem 170 KM, skrzynią automatyczną i zrównaniu wyposażenia, okazuje się, że trzeba wyłożyć około 195 tysięcy złotych netto. Prezentowany Ford e-Transit to wydatek około 300 tysięcy złotych netto. Jednak w przypadku aut elektrycznych możemy obecnie skorzystać z dofinansowania z programu rządowego, dzięki czemu realny koszt zakupu spadnie o 70 000 złotych.
Różnica w cenie na poziomie 35 tysięcy złotych netto jest bardzo mała - zwłaszcza, że użytkowanie aut elektrycznych nadal jest znacznie tańsze, niż spalinowych.
Ford e-Transit - opinia i podsumowanie
Dłuższe obcowanie z Fordem e-Transitem potwierdziło moje obserwacje z pierwszych jazd. Amerykanie do doskonałego auta dostawczego dorzucili solidny napęd elektryczny i stworzyli naprawdę świetny zestaw. Tutaj prąd wyjątkowo pasuje i jest wyjątkowo rozsądną opcją - zwłaszcza dla osób, które poruszają się głównie po mieście.