Ford Explorer Platinum Plug-In Hybrid - TEST. Auto pełne sprzeczności
To Amerykanin z krwi i kości, który w europejskiej gamie marki jest wciąż dość egzotycznym widokiem. Czy Ford Explorer jest warty uwagi? Postanowiłem to sprawdzić w odpowiedni sposób - pakując do niego całą swoją rodzinę.
Na rynku nie ma zbyt wielu dużych rodzinnych SUV-ów, dla których zabranie 7 osób na pokład to żaden problem. Nawet gdy któryś z producentów oferuje dwa dodatkowe miejsca w bagażniku, to w ogromnej większości przypadków drugi rząd siedzeń oferuje kanapę wyprofilowaną tylko dla dwójki pasażerów. Środkowe miejsce z reguły jest po prostu znacznie węższe, a to oznacza problem dla osób, które mają duże rodziny. Na szczęście na rynku jest kilka wyjątków, a jednym z nich jest Ford Explorer.
Ford Explorer - TEST. Z kim tak naprawdę konkuruje?
Jeśli zwracamy uwagę na komfort podróżowania trzech osób w drugim rzędzie, to Ford ma tylko jednego konkurenta. Jest nim Audi Q7. Tylko ten SUV oferuje wspomnianą funkcjonalność wnętrza. Do tego również występuje w wersji hybrydowej typu plug-in. Niestety, wybierając wariant ładowany z gniazdka tracimy możliwość dokupienia trzeciego rzędu siedzeń. Tym samym Ford zyskuje na starcie dużą przewagę.
Rozmiar ma znaczenie
Zacznijmy od wymiarów Explorera, ponieważ jest to jedna z jego największych zalet. Przy długości 505 centymetrów i szerokości ponad dwóch metrów (bez lusterek!) spodziewałem się co najmniej obszernego wnętrza.
I tu Ford nie zawodzi. Przednie fotele są typowo amerykańskie, czyli po prostu ogromne. Na przestrzeń narzekać nie można, w każdym kierunku.
Dokładnie tak samo sytuacja wygląda w drugim rzędzie. Trzy dorosłe osoby bez problemu zajmą wygodną pozycję na wielkiej kanapie. Do tego posiada ona regulowany kąt pochylenia oparcia, a zewnętrzne miejsca są dodatkowo przesuwane.
Najbardziej imponujący jest jednak trzeci rząd siedzień. Oczywiście, jest tam najmniej wygodnie, ale przy moim wzroście wynoszącym 190 centymetrów, byłem w stanie tam normalnie usiąść. A to jest osiągnięcie!
Bagażnik to wielki atut
Za ostatnim rzędem siedzeń nadal mamy całkiem sporo miejsca na bagaże. Przy siedmiu osobach na pokładzie, Explorer wciąż oferuje 330 litrów pojemności bagażnika (licząc do dachu).
W przypadku podróżowania w piątkę do dyspozycji jest od 635 litrów (do linii okien) do 1137 litrów (do dachu). Nawet moja żona nie narzekała na brak miejsca na absolutnie niezbędne rzeczy, o których istnieniu nawet nie miałem pojęcia.
Za dużo Ameryki jak na europejskie standardy
Za oceanem producenci zupełnie inaczej podchodzą do wykończenia wnętrz samochodów. Oczywiście to się zmienia, jednak pewne trendy wciąż są widoczne. Ford Explorer doskonale uwypukla te różnice.
W kabinie część elementów jest na prawdę niezłej jakości (na przykład skórzana tapicerka), aby tuż obok znajdziemy bardzo tani plastik. Biorąc pod uwagę poziom cenowy testowanego auta, część tworzyw można nazwać sporym rozczarowaniem.
Ilośc dobrych materiałów maleje wraz z przemieszczaniem się w kierunku tylnej części Explorera. Uchwyty na kubki w drzwiach nie tylko są wybitnie plastikowe, ale też spasowano je dość niechlujnie. Przy odrobinie chęci całą obudowę tego elementu można rozłożyć w kilka sekund - wystarczy podważyć palcem kilka elementów.
Ford Explorer - TEST. Moc i oszczędność
Pewnym zaskoczeniem jest oferowany w Europie układ napędowy. To oczywiście hybryda, natomiast w wariancie, jaki nie jest oferowany w USA.
Nasz "europejski" Explorer skrywa pod maską benzynową turbodoładowaną V6-kę. Ma ona trzy litry objętości skokowej i jest spięta z silnikiem elektrycznym oraz z 9-biegowym automatem. Oznacza to, że kierowca ma do dyspozycji łącznie 457 KM oraz aż 825 Nm momentu obrotowego.
Osiągi są bardzo dobre. Pierwsza setka pojawia się na prędkościomierzu po równych sześciu sekundach. To dobry wynik jak na ważącego 2,5 tony SUV-a. Elastyczność także nie daje powodów do narzekań, choć tutaj spotkamy się z pewną niedogodnością w postaci pracy skrzyni biegów.
Szarpie, ciągle szarpie
To ona stanowi tutaj najsłabsze ogniwo. Przy pełnym wykorzystywaniu mocy dostępnej pod maską, skrzynia automatyczna w Explorerze działa szybko i dosyć wyraźnie szarpie podczas zmiany biegów.
Po przestawieniu Forda w tryb ECO oczekiwałem spokojnego oraz płynnego działania. Jednak to właśnie tutaj, przy delikatnej jeździe, skrzynia pracuje bardzo ospale i nerwowo.
Podczas ruszania, na przykład spod świateł, jest to najbardziej odczuwalne. Najpierw nic się nie dzieje, lecz nagle układ napędowy dostaje strzał momentu obrotowego i auto skacze do przodu. Mimo wielu prób (i ponad 1100 kilometrów pokonanych za kierownicą tego auta), nie udało mi się płynnie ruszyć z miejsca w sposób, który by mnie zadowolił.
Komfort przez wielkie K
W opozycji do nerwowej pracy skrzyni biegów staje zawieszenie tego auta. Tu możemy liczyć na aksamitne wybieranie nierówności i wysoki komfort resorowania.
Mimo tradycyjnej konstrukcji dostajemy tutaj bardzo wysoki podróżowania, ocierający się o układy pneumatyczne. Tak miękkie nastawy oczywiście wpływają na zachowanie auta, czyli na mocne przechyły nadwozia, zarówno podczas pokonywania zakrętów jak i przy gwałtownym przyspieszaniu czy hamowaniu.
Celowo nazwałem to cechą, a nie wadą tego auta. W dużym, rodzinnym SUV-ie właśnie tak powinno być skonfigurowane podwozie. Wygodnie i komfortowo, a nie twardo i sportowo.
Zużycie paliwa to duży atut
Jednym z większych plusów Forda Explorera jest zużycie paliwa. Odebrałem samochód z naładowaną do pełna baterią i od razu ruszyłem w trasę. Prąd skończył się po prawie 49 kilometrach (producent obiecuje 42 kilometry). Po przejechaniu pierwszych 100 kilometrów zużycie paliwa wyniosło 3,9 l/100 kilometrów (z czego ponad 73 kilometrów pokonałem w trybie elektrycznym).
przy 100 km/h: | 7,3 l/100 km |
przy 120 km/h: | 9,6 l/100 km |
przy 140 km/h: | 11,8 l/100 km |
w mieście (rozładowana bateria): | 7,5 l/100 km |
Cena jest największą wadą
Hybrydowy Ford Explorer Platinim kosztuje obecnie 413 500 złotych. Możecie dokupić do niego lakier (kosztujący od 900 do 5500 złotych) - i tu kończą się możliwości konfiguracyjne. W tych pieniądzach mamy prawie kompletne wyposażenie. Jedyne co mocno rozczarowuje to reflektory. Są w pełni ledowe, ale nie mają żadnych funkcji adaptacyjnych. Jedyne funkcje dodatkowe to automatyczne przełączanie na światła drogowe.
Do tego z bliżej nieznanego powodu snop światła opada podczas jazdy, przez co oświetlony jest dość krótki odcinek drogi.
Minusem jest także system multimedialny. To wariacja na temat SYNC~a, znanego z innych modeli. Problemem jest tutaj jednak ekran w orientacji wertykalnej. Na przykład po włączeniu CarPlaya dane prezentowane są na malutkim fragmencie, przez co wygląda to kuriozalnie i jest mało praktyczne.
Ford Explorer - moja opinia i podsumowanie
Ford Explorer Platinum to Amerykanin z krwi i kości, co jest jego zaletą i największą wadą. Dostajemy dzięki temu ogromne i bardzo przestronne wnętrze, ale musimy pogodzić się z pewnymi kompromisami jakościowymi i gorszym wyposażeniem. Warto jednak pamiętać, że Explorer nie jest najnowszą konstrukcją, więc z automatu nie dostaje wielu nowinek z portfolio Forda.
Problemem jest też cena - za ponad 400 000 złotych zyskujemy bowiem auto, które w wielu kwestiach ustępuje podobnie wycenionej konkurencji. I to jest jeden z powodów, dla których Explorer nie robi wielkiej kariery w Europie.