Ford Ka 1.2 Duratec Titanium

Co ma wspólnego polski Ford Ka ze sportowo-luksusowym Astonem Martinem DBS? Oba auta wystąpiły w najnowszej części przygód o agencie specjalnym MI6 - Quantum of Solace. Jak się okazuje, ta 'kaczka' potrafi być równie fascynująca co legendarny brytyjski supersamochód.

Piękna ukraińska aktorka Olga Kurylenko, filmowa partnerka Jamesa Bonda idealnie pasuje do produkowanego w Tychach Forda Ka. To wybitnie oryginalne i kobiece auto, którego konstrukcyjnym bliźniakiem i zarazem konkurencją jest Fiat 500. Te dwa auta tworzą w segmencie A swoistą niszę dla aut wyróżniających się niebanalną stylizacją. Oba także są oparte na tej samej platformie Fiata Pandy i produkowane w tyskich zakładach Fiat Auto Poland.

Czym się różnią? Przede wszystkim designem, a także charakterem. Fiat 500 to samochód w stylu retro, nawiązujący do legendy motoryzacji produkowanej ponad 30 lat temu. Ford Ka z kolei to na wskroś nowoczesny model, którego pierwszą generacje zaprezentowano 15 lat temu. Współczesna wersja jest jeszcze bardziej oryginalna niż pierwowzór. Wspólne elementy konstrukcji "pięćsetki" i "kaczki" nie oznaczają bliźniaczego prowadzenia się obu aut. Konstruktorzy Forda starali się wprowadzić jak najwięcej zmian, które odróżniałyby Ka od Fiata 500. Wygląda na to, że europejski oddział Forda inwestuje duże środki w małe miejskie auta i wychodzi mu to na dobre.

Pełen optymizm
Ford Ka budzi zainteresowanie, gdziekolwiek by się nie pojawił. Zazwyczaj wywołuje u przechodniów nieskrywany uśmiech. To auto kipiące optymizmem, radosne od końca felg po linię dachu. Owo przyjaźnie nastawione do świata auto o niewielkich gabarytach (3620/1658/1505 mm) wyróżnia się w tłumie nijakich samochodów. To zasługa projektanckiej filozofii kinetic design, która wpłynęła na całą gamę samochodów osobowych Forda. Mimo osobliwego designu widać podobieństwo między Ka a większą Fiestą. Fordowskie "Kaczątko" wyróżnia się obłą sylwetką, masywnymi przednimi reflektorami, sporą atrapą wlotu powietrza, dyskretnie zatopionymi w przednim zderzaku światłami przeciwmgielnymi i masywnymi nadkolami. Dodajmy do tego opcjonalne 16-calowe, 5-ramienne aluminiowe felgi oraz ogromny tylny spojler, a otrzymamy całkiem zadziornego brzdąca.

Forda Ka niewątpliwie wybiorą osoby lubiące wyróżniać się z tłumu. To dla nich Ford przygotował mnóstwo możliwości indywidualizacji designu samochodu. Do wyboru mamy trzy główne pakiety stylizacyjne nadwozia: Tatoo z motywem tatuażów, Digital rodem z filmu "Matrix" oraz Grand Prix o sportowo-wyścigowym zacięciu. Te pakiety ograniczają się w istocie do lakierowania i naklejania folii na nadwozie. Mimo wszystko stanowią miły dodatek do oryginalnego nawet w najuboższej wersji Forda.

Pan Gadżet
Wnętrze Forda Ka jest równie oryginalne co nadwozie. W wersji Titanium w oczy rzuca się dwukolorowa tapicerka w kolorze beżu, przeplatana kontrastującym łagodnym turkusem. Wszystko jest niezmiernie przyjemne w dotyku i świetnie spasowane. Aż chce się jeździć! Widać, że nad designem samej konsoli środkowej w tonacji Pearl White projektanci musieli spędzić wiele godzin. Wszystko jest stworzone w gadżeciarsko-ipodowym stylu. Panuje tu tylko pozorny chaos. Po chwili zapoznania się z autem odkryjemy, że wszystko jest na swoim miejscu. Dostosowanie temperatury do naszych potrzeb przy pomocy automatycznej klimatyzacji czy zabawa radiem CD nie przysparza żadnego problemu. Gustowna, trójramienna kierownica aż rwie się do drogi. I wszystko byłoby naprawdę idealnie, gdyby nie jeden dość istotny szkopuł. W Fordzie Ka kierownica jest zainstalowana niesymetrycznie. Oś kierownicy nie pokrywa się z osią fotela! To tak, jakby zainstalować kierownicę, nie biorąc pod uwagę miejsca siedzenia. Jest to niemal niezauważalny szczegół, który jednak część kierowców uzna za bardzo irytujący. Da się jednak do tego nietypowego rozwiązania przyzwyczaić.

Ford Ka jest typowym autem miejskim stworzonym dla jednej lub dwóch osób do parkowania w zatłoczonych uliczkach i sprawnego przemieszczania się w korku. Tylna kanapa jest wyjściem awaryjnym. Nasze nogi zostaną nieodwracalnie uszkodzone, jeśli będziemy tam siedzieć dłużej niż godzinę. Na dłuższe trasy nadaje się jedynie do transportowania kilkumiesięcznych berbeci, które nogami nie wystają poza siedzenie. Do bagażnika o pojemności 224 l zmieścimy przeciętne weekendowe zakupy albo jedną walizkę średniej wielkości.

Ford zapewnia w swoim najmniejszym aucie osobowym bogate wyposażenie dodatkowe. Do Ka można dobrać rozbudowany system audio wyposażony w 6 głośników, subwoofer i wzmacniacz (1200 złotych), pilota parkowania - tył (1200 złotych), zestaw głośnomówiący Bluetooth (1350 złotych) i przednie ogrzewane fotele (700 złotych). W wyposażeniu Forda Ka można zostawić niemal 10 000 złotych. Wszystko w imię gadżetów.

Miastowy typ
Decydując się na Forda Ka musimy wybrać jeden z dwóch silników: benzynowy 1.2 Duratec o mocy 69 KM lub dieslowski 1.3 Duratorq z większą stajnią 75 KM. Nasza błękitna "kaczka" zadowoliła się słabszym motorem. Konstrukcję próbowano ulepszyć poprzez zastosowanie wielopunktowego wtrysku sekwencyjnego i elektronicznie sterowaną przepustnicę. Jednak trzeba sobie powiedzieć, że 102 Nm maksymalnego momentu obrotowego sprawiają, że auto nie należy do sportowej czołówki. Osiągnięcie liczby 100 km/h na prędkościomierzu zajmuje blisko 13 sekund, a maksymalna prędkość to nieosiągalna w praktyce wartość 160 km/h. Zresztą już nieco powyżej 100 km/h auto zawodzi i jęczy dając do zrozumienia, że to nie są jego ulubione prędkości. Takie osiągi sprawiają, że Fordem można się sprawnie przemieszczać tylko w mieście, na trasie ledwo daje sobie radę z trzydziestoletnimi PKSami. Do tego wszystkiego Ka w mieście potrafi spalić ponad 7 l paliwa na każde 100 km, a na trasie ponad 5. Zdecydowanie warto zainwestować w oszczędniejszy i bardziej elastyczny silnik diesla.

Zawsze szanowałem Fordy za świetne układy kierownicze i dobrze zestrojone zawieszenie. Najmniejszy brzdąc nie zmienił mojego poglądu. Ka zgrabnie przeskakuje pomiędzy zakrętami zapewniając dużą stabilność. Klasyka gatunku, czyli kolumny McPhersona z przodu i belka skrętna z tyłu to optymalny duet dla przednionapędowego auta segmentu A. Inżynierowie Forda odpowiedzialni za konstrukcję podwozia szczycą się, że Ka prowadzi się lepiej niż Fiata 500. W praktyce różnica jest minimalna z korzyścią dla Forda, który jest mniej podsterowny. Elektryczny układ wspomagania kierownicy całkiem szybko odczytuje nasze zamierzenia, celując w idealny tor jazdy w zakręcie.

Miłe zaskoczenie
Kiedy przychodzi do końcowego rozrachunku, Ford okazuje się mieć jedną, ogromną przewagę nad konkurencją - cenę. Za podstawową wersję Ambiente z silnikiem 1.2 trzeba zapłacić 34 600 złotych, a za prezentowaną w teście Titanium 38 600 złotych. Fiat 500 w podobnej konfiguracji jest o ponad 6000 złotych droższy. Toyota Aygo z silnikiem 1.0 w wersji Terra także kosztuje więcej. Nie wspominam już o nieprzyzwoicie drogiej Toyocie iQ. Wygląda na to, że cena błękitnego brzdąca została bardzo rozsądnie skalkulowana. Przynajmniej do czasu, kiedy nie zdecydujesz się na mnóstwo stylistycznych dodatków do nadwozia i wnętrza. Twoja oryginalność może kosztować Cię dodatkowo kilka tysięcy złotych. Jednak Ford Ka sam w sobie na tyle wyróżnia się swoim radosnym designem, że na tę dopłatę zdecydują się tylko najbardziej ekstrawaganccy klienci.