Ford Kuga z osprzętem kempingowym Thule. Czy to lepsze niż campervan?

Hybrydowy Ford Kuga z namiotem Thule na dachu i osprzętem campingowym zrobił na nas bardzo dobre wrażenie. Ale czy to wystarcza, żeby samemu myśleć o takim zestawie?

Muszę przyznać, że pomysł Forda na przygotowanie takiego biwakowo-podróżniczego SUV-a mnie zaskoczył. Kampery od czasu pandemii przeżywają nieustanne "drugie życie". Namioty dachowe z kolei zadomowiły się na wyprawowych terenówkach i dużych autach. A na kompaktowym SUV-ie? Ford wziął swoją hybrydową Kugę i zaprosił do współpracy szwedzka markę Thule - jedną z najpopularniejszych i najlepszych w ofercie akcesoriów podróżnych.

Zabraliśmy się więc z tym w plener, żeby sprawdzić możliwości tego zestawu. Jak nam poszło?

Ford Kuga to idealna baza

Nie oszukujmy się, że nasz zestaw zastąpi kampera. Ale biorąc pod uwagę jego możliwości, ma czym przekonać. Ford Kuga w wersji FHEV (klasyczna hybryda) wyposażony został w bagażnik na trzy rowery Thule Epos, mocowany na hak oraz w namiot dachowy Thule Approach, w rozmiarze S. Czyli dwuosobowy.

Wspomniany zestaw może na początku przerażać rozmiarem. Namiot podnosi wysokość do ponad dwóch metrów, a długość zestawu rośnie do ponad 5. Możemy więc odpuścić niektóre parkingi. Tak samo jak i jazdę z maksymalną prędkością dopuszczoną w Polsce - dla bezpieczeństwa z namiotem dachowym możemy poruszać się do 130 km/h. W Europie to wystarczy. Zwłaszcza że dodatkowe 50 kg na dachu i centymetry "w górę' nie powodują nadmiernego zwiększenia hałasu. Kuga ze 190-konnym silnikiem radzi sobie naprawdę nieźle i jest dość oszczędna. Przy 120 km/h potrzebuje 7,4 l/100 km, a średnio w teście zużyła 6,8 l/100 km, mając cały czas podczepiony cały "szpej" kempingowy i bagażnik wypełniony akcesoriami.

Thule

Jest przy tym dość stabilna, a sam samochód wydaje się naprawdę idealnie dobrany do tego zadania. Nieźle się prowadzi, jest wygodny, względnie dobrze wyciszony i wystarczająco dynamiczny.

No, ale sprawdźmy co potrafi sprzęt Thule.

Thule Approach - pomysł na szybki kemping

Przede wszystkim, pokochają go Ci, którzy nie znoszą rozkładać namiotów. Po zdjęciu futerału, dwuosobowy namiot Thule Approach S rozkłada się w kilkanaście sekund. Wystarczy stanąć na równym podłożu, odpiąć drabinkę i ją mocno pociągnąć. Namiot otworzy się niczym książka. Potem tylko stabilizujemy go teleskopową drabinką i... możemy iść spać. Sprzęt szwedzkiej firmy wyposażony jest w wewnętrzny, dość twardy materac. Całkiem wygodny.

Zapakowanie się na dach nie nastręcza wielu trudności, a sam sprzęt kempingowy wytrzymuje do 300 kg. Zapewnia powierzchnię spania 209 x 110 cm, więc jest to raczej "przytulne" dwuosobowe posłanie. Ale naprawdę całkiem wygodne. Do tego ma sporo okien, dodatkowych "zapinek", kieszenie na drobiazgi po bokach i wygodny sposób otwierania.

W kategorii "namiot dwuosobowy bez przedsionka" sprawdza się świetnie. Do tego, zamocowany do belek dachowych jest zaskakująco stabilny. Trzeba nim mocno bujać, żeby poczuć jakieś ruchy "od strony podłoża". Twarda podłoga dodatkowo poprawia komfort spania, a sam namiot jest przewiewny.

Lekkie obawy budziła teleskopowa drabinka, ale odpowiednie dobranie kąta pochylenia nieco ją ustabilizowało.

Testowy Ford Kuga wyposażona był nie tylko w namiot

Dodatkowo pojawiło się parę akcesoriów - śpiwory, lodówka, krzesełka i stolik. Dzięki temu piknik ciągnący się do rana, bądź krótki pobyt na kempingu staje się całkowicie wygodny. Wszystko bez problemu mieści się do bagażnika.

A następnego dnia rano spokojnie składamy cały majdan i jedziemy dalej. Namiot składa się równie szybko co rozkłada. Wystarczy tylko mocno popchnąć do góry drabinkę, a następnie złożyć ją i przypiąć. Zajmuje to kolejne kilkanaście sekund. I kolejne 10 minut założenie pokrowca na namiot wraz z zasunięciem suwaka "dookoła dachu". Co martwiące, pokrowiec już po kilku testach przeciera się w miejscach, gdzie materiał dotyka do aluminiowych rogów konstrukcji namiotu.

Trzy rowery - hop

Oprócz tego, Kuga miała bagażnik rowerowy mocowany na hak - Thule Epos. Ma szeroki zakres regulacji i nośność do 60 kg. Przy zdolności wrzucenia do trzech rowerów (lub dwóch - maksymalnie 30 kg na jeden rower) daje to spore możliwości. Producent zarzeka się (przyznajemy, nie sprawdziliśmy, bo nie mamy), że teleskopowy system mocowania potrafi "przygarnąć" nawet rowery elektryczne i te z grubą ramą (do 90 mm). Oczywiście ma własne oświetlenie i miejsce na tablicę rejestracyjną, więc można z nim jeździć bez kombinowania.

Dla kogo taki "camper"?

Spędzając czas z Kugą ze sprzętem kempingowym miałem wrażenie, że wszystko tu pasuje. Jeśli ktoś podróżuje z miejsca na miejsce i nie traktuje namiotu jak "składanego domku kempingowego", namiot dachowy mu wystarczy. Zazwyczaj jednak widujemy je na wyprawowych terenówkach, a nie SUV-ach. Dlaczego? Bo choć Kuga ma napęd na cztery koła, nie służy do zjeżdżania w ostępy pozbawione cywilizacji. A taki zestaw kempingowy tam sprawdzi się najlepiej. O ile jednak Thule Approach przekonuje komfortem, to problemem jest cena.

I nie mówię o samej Kudze. Sprzęt Thule nie należy do najtańszych, ale zestaw do nocowania w plenerze pozwala zastanowić się nad tym, "czy warto". Sam namiot kosztuje 11 889 zł na stronie producenta. Do tego belki dachowe (1000 - 2000 zł) plus dodatkowe akcesoria. Bagażnik rowerowy jest wydatkiem na poziomie 5 499 zł. Nie mówiąc o pozostałych akcesoriach. Ale nawet jeśli nie jeździmy na rowery, to sprzęt Thule jest po prostu dość drogi.

Klienci "namiotowi" za połowę tej ceny wyposażą się w profesjonalną, markową "czwórkę" z dużym przedsionkiem - często nawet z tych szybkorozstawialnych.

Plusem zestawu dachowego jest jego uniwersalność. Dlatego albo sprawdzi się tam, gdzie potrzebujemy szybko przenocować, albo "daleko od szosy". Nie zmienia to faktu, że jako sam zestaw, ta "akcja kempingowa" Forda i Thule jest bardzo przekonująca.