Ford Maverick w bazowej wersji jest pickupem, którego chcemy mieć

Akceptowalne wymiary, stalówki, przyzwoita paka i w zupełności wystarczające wyposażenie. Bazowy Ford Maverick to auto, które chcielibyśmy mieć - naprawdę!

Przyjęło się, że bazowe wersje z reguły wyglądają fatalnie. Brzydkie zderzaki, czarne klamki, kiepskie plastiki - krótko mówiąc nic ciekawego. Tymczasem są auta, które właśnie w takim wydaniu prezentują się doskonale. Ford Maverick, czyli najmniejszy pickup tej marki, jest zdecydowanie jednym z nich.

Cały czas nie rozumiem, dlaczego pickupy tak słabo sprzedają się w wielu europejskich krajach. Zasadniczo są to auta, które świetnie sprawdzą się w wielu biznesach - a zwłaszcza w tych, gdzie wozi się "brudne" towary.

I tutaj wchodzi nagi Ford Maverick. Na stalaku, z czarnymi klamkami i bazowym, ale nie ubogim wyposażeniem. Nie tylko wygląda on dobrze, ale także oferuje wszystko, czego do szczęścia potrzeba.

Zresztą spójrzcie na zdjęcia - tak prezentuje się Ford Maverick

Ford Maverick XL

Podstawowa wersja XL wcale nie jest taka skromna. Na pokładzie znajdziemy multimedia z Apple CarPlay i Android Auto (w standardzie), automatyczną klimatyzację i garść systemów bezpieczeństwa. I to by było wszystko, czego do szczęścia potrzeba. Cała reszta to dodatki, które może i rozpieszczają, ale nie są wymagane w codziennej eksploatacji.

Do tego Maverick ma wyjątkowo "przyjazne" wymiary. Mierzący zaledwie nieco ponad 5 metrów pickup mógłby być dość przyjazną propozycją na wąskie europejskie drogi. Ba, w wielu przypadkach z pewnością sprawdziłby się lepiej, niż oferowany u nas Ranger.

Bazą dla Mavericka jest Ford Kuga. Wykorzystanie kompaktowej platformy było wbrew pozorom strzałem w dziesiątkę. Udało się tutaj uzyskać sensowne wymiary, a przy okazji koszty budowy takiego auta są zdecydowanie niższe.

A co Ford Maverick ma pod maską?

W zależności od wersji dostajemy 2-litrową benzynę (turbo) lub 2,5-litrową hybrydę, oferującą 190 KM. Napęd na cztery koła dostępny jest jedynie w turbodoładowanym silniku i do tego oferuje się go jako opcje. Nie każdy tak naprawdę potrzebuje "czterołapa", a tutaj właściwości terenowe stawiane są na zdecydowanie dalszym miejscu.

Zamiast Mavericka w Europie będziemy mieć kolejnego Rangera

Nowa generacja tego auta jest już coraz bliższa produkcji. Powstaje ona przy współpracy z Volkswagenem, a jej bliźniakiem stanie się druga generacja Amaroka. Tutaj projekt jest prowadzony głównie przez Forda, znacznie bardziej doświadczonego w budowie tego typu samochodów.

Zdjęcia: Aidencarspotter (Instagram)