Ford Puma jest europejskim bestsellerem. Sprawdziłem w czym tkwi jego sekret - TEST
Ford Puma bryluje w statystykach sprzedaży w wielu krajach. Popularność tego auta wpłynęła między innymi na rezygnację z produkcji Fiesty, mającej za sobą 47 lat obecności na rynku. W czym tkwi fenomen tego auta? Odpowiedź jest bardzo prosta.
Miejskie crossovery i SUV-y napędzają sprzedaż wielu marek. Skąd wziął się fenomen tych aut? Odpowiedź jest prosta - zwyczajni użytkownicy wolą siedzieć wyżej, preferują wyższy komfort podróżowania i chcą mieć duży bagażnik. Taki zestaw cech dużo łatwiej jest oferować w aucie o nieco podniesionym nadwoziu, niż w klasycznym hatchbacku. Widać to w zestawieniach sprzedaży danych modeli. Ford Puma jest tutaj jednym z bestsellerów tej marki.
Ta popularność Pumy sprawiła, że Fiesta zjechała na boczny tor i kończy swój bieg. Historia tego modelu zostaje zamknięta po 47 latach obecności na rynku. Dla błękitnego owalu nie będzie to jednak duża strata, gdyż Puma "pędzi jak szalona", a niebawem zyska też wersję elektryczną.
W czym tkwi fenomen tego auta? Odpowiedź na to pytanie jest bardzo prosta.
Ford Puma 2022 - TEST. Ten samochód jest po prostu dobry
Kiedy w 2019 roku po raz pierwszy pokazano światu ten model, wiele osób przecierało oczy ze zdziwienia. Nazwa, która przypisana była małemu coupe, trafiła na nadwozie crossovera. Do tego stylistyka mocno różniła się od innych modeli Forda, co budziło spore zdziwienie. Niektórzy mówią, że Puma wygląda jak zdziwiona żaba. Może coś w tym jest - ale i tak nie ma to znaczenia w momencie, w którym klienci ustawiają się w kolejce po ten samochód.
Przede wszystkim Puma daje coś, czego Fiesta nie mogła zaoferować - więcej miejsca. Sprytnie zbudowana kabina pozwoliła na wygospodarowanie większej liczby miejsca w drugim rzędzie i sporego bagażnika. Ten ma od 401 do 456 litrów pojemności, a pod podłogą skrywa świetne rozwiązanie o nazwie Megabox.
To wielka plastikowa skrytka, która ma otwór w swoim dnie. Można w niej trzymać różne przedmioty, w tym także te "brudne". Potem wystarczy spłukać wszystko, otworzyć korek i wylać brudną wodę. Proste? Owszem - a do tego bardzo praktyczne.
Poza tym pod przyjemnym dla oka nadwoziem kryje się naprawdę udane auto
Ford przeszczepił tutaj wszystkie dobre cechy swoich aut. Oznacza to, że Puma oferuje naprawdę solidne właściwości jezdne i potrafi dać sporo frajdy w zakrętach. Tyczy się to zarówno standardowych odmian, jak i modelu ST, generującego ponad 200 KM.
W moje ręce trafił usportowiony wariant ST-Line, wyposażony w najmocniejsze wydanie silnika 1.0 EcoBoost. Generuje on 155 KM i moc przekazuje na przednie koła za pośrednictwem 7-biegowej dwusprzęgłowej skrzyni.
Na dynamikę i zużycie paliwa narzekać tutaj nie można, ale nie powiem, aby był to najlepszy wybór do tego samochodu. Dlaczego? O ile automat jest strzałem w dziesiątkę, o tyle ten pracuje nieco zbyt nerwowo. Do tego pedał gazu jest tutaj tak czuły, że minimalnie zbyt mocne dociśnięcie prawej stopy od razu wywołuje zerwanie przyczepności przedniej osi.
przy 100 km/h: | 4,9 l/100 km |
przy 120 km/h: | 5,9 l/100 km |
przy 140 km/h: | 6,9 l/100 km |
w mieście: | 8,1-9,1 l/100 km |
Wariant ST-Line ma też sztywniejsze zawieszenie. Sprawdza się ono na krętych i równych drogach, ale w mieście i na dziurawych odcinkach staje się męczące. 18-calowe alufelgi także nie ułatwiają podróżowania i wymuszają zachowanie ostrożności.
Przednie fotele mogłyby też mieć dłuższe siedzisko
Niskie osoby narzekać nie będą, ale mając nieco więcej centymetrów (zwłaszcza w nogach) brakuje dobrego podparcia ud. Sama deska rozdzielcza pochodzi z Fiesty i jest przyjemna wizualnie oraz bardzo ergonomicznie zaprojektowana. Klasyczny panel klimatyzacji, 8-calowy ekran multimediów i garść standardowych przełączników zdecydowanie cieszy.
Wykończenie również nie rozczarowuje. Po segmencie B nie można oczekiwać luksusów, ale z tandetą nie mamy tutaj do czynienia. Puma swoimi tworzywami robi lepsze wrażenie niż wiele konkurencyjnych samochodów, takich jak np. Volkswagen T-Cross.
W tej wersji możemy liczyć na dobre wyposażenie
Lista opcji w tym samochodzie jest bardzo długa. Bazowe warianty oferują absolutne minimum, ale na drugim końcu gamy znajdziemy wiele dodatków. Jakich? Są to na przykład podgrzewane fotele (oraz kierownica), światła LED (całkiem niezłe), nagłośnienie B&O oraz multimedia obsługujące Apple CarPlay i Android Auto.
Nie brakuje też systemów wspierających kierowcę, w tym adaptacyjnego tempomatu. W długich podróżach można również liczyć na niezłe wygłuszenie kabiny, co zdecydowanie ułatwia pokonywanie długich dystansów.
Krótko mówiąc - Ford Puma ma wszystko, czego do szczęścia potrzeba. Najlepsze są jednak bazowe wersje wyposażeniowe
Tu pojawia się pewien haczyk, gdyż w polskiej ofercie bazową wersją jest teraz model... Titanium. I nie jest tani - kosztuje wyjściowo 115 000 złotych. Dokładając jedynie najpotrzebniejsze opcje osiągamy kwotę na poziomie 119 000 złotych z groszami.
Już tam znajdziemy takie dodatki jak lepsze światła, czy automatyczną klimatyzację. Adaptacyjny tempomat można sobie odpuścić, gdyż już zwykły w zupełności wystarczy. Słabsze wersje silnika 1.0 EcoBoost (spięte z manualną skrzynią biegów) są jeszcze oszczędniejsze i przede wszystkim dużo tańsze w zakupie.
Blisko 120 000 złotych za samochód z segmentu B brzmi strasznie, ale takie są teraz realia rynku - i raczej się to już nie zmieni. Ten egzemplarz to skrajny przypadek, bo kosztuje niemal 168 000 złotych i raczej nie przyciągnie do salonów zbyt wielu osób. W tej cenie warto już wziąć model ST, który jest szybki, skuteczny i bardzo efektywny.
Zauważcie jednak, że te ceny nie odstraszają klientów w Europie. Ford Puma jest w pierwszej dziesiątce najpopularniejszych modeli, a w wielu krajach załapał się nawet w pierwszej trójce (np. we Włoszech).
Ford Puma ST-Line - moja opinia i podsumowanie
Wariant ST-Line jest ciekawy, ale na dobrą sprawę... nie ma sensu. Wariant Titanium lub Titanium X oferują nieco bardziej komfortowe zawieszenie i identyczne wyposażenie. Z kolei szukając sportu lepiej zdecydować się na model ST, który korzysta z silnika 1.5 oferującego 200 KM.
Gdyby do oferty wróciła całkiem nieźle wyceniona wersja Trend, to myślę, że i w Polsce wyniki sprzedaży tego auta wyraźnie by się poprawiły. U nas niestety barierą jest teraz wyższa cena. Nie przeszkadza to jednak w tym, aby w innych krajach królować w wynikach marki.
A niebawem może się to jeszcze zmienić, gdyż po uśmierceniu Fiesty, Puma pozostanie jedynym przedstawicielem tej marki w segmencie B. Do tego w 2024 roku ofertę uzupełni model elektryczny, który wyjedzie z tej samej fabryki w Krajowej w Rumunii.