Wielkie halo o HALO. Znienawidzony przez wielu "klapek" uratował życie Romaina Grosjeana

Jeśli ktoś Wam powie, że HALO w F1 to zbędny element, który psuje linię boildu, to pokażcie mu nagranie wypadku Grosjeana z Bahrajnu. Jak już film się skończy, to przewińcie go do początku. Powtarzajcie tę czynność tak długo, aż wasz rozmówca zrozumie działanie tego elementu.

Nie jestem ekspertem od F1, nie zagłębiam się w statystyki rywalizacji, nie znam sekretów zespołów i nie bawię się weryfikowanie "co, kto, dlaczego i z kim". Od tego macie profesjonalistów, takich jak chociażby Mikołaj Sokół. Nie sposób jednak nie napisać o tym, gdzie zaszła technologia obecna w F1. Wczorajszy wypadek podczas Grand Prix Bahrajnu w Sakhirze pokazał, że bezpieczeństwo osiągnęło tutaj nowy poziom. Gdyby nie znienawidzone przez wielu HALO, to prawdopodobnie opłakiwalibyśmy dzisiaj śmierć Romaina Grosjeana.

53G

Szacuje się, że typowe przeciążenie w myśliwcu wojskowym dochodzi do 9G, zaś akrobatyczne samoloty Red Bulla wyciskają nawet 10G, które musi znieść pilot. Radzieckie samoloty należące do armii słynęły też z bardzo nieprzyjemnie działających systemów katapultowania, które generowały nawet 20G w momencie wystrzelenia z kokpitu.

Brzmi imponująco? To pomyślcie sobie, że Romain Grosjean zniósł przeciążenie na poziomie 53G. Wykonane z tytanu HALO przyjęło na siebie uderzenie w barierkę, co osłoniło głowę kierowcy i zabezpieczyło go przed śmiertelnym wypadkiem. Kolejna rzecz to HANS, czyli Head and Arms Support. Prosty w swoim działaniu kołnierz sprawia, że głowa nie jest "wyrywana" siłą bezwładności do przodu podczas uderzenia (co rekompensuje szyja), co ogranicza potencjalne urazy kręgosłupa.

Później do akcji wkroczył kolejny element, który został dopracowany w ciągu ostatnich lat. To kombinezon i hełm, oczywiście niepalny. Pomimo gigantycznej temperatury Grosjean wyszedł z kuli ognia, w której stanął jedynie z lekkimi oparzeniami rąk. Cud? Nie, to technologia.

https://twitter.com/F1/status/1333141226946768898

Jeszcze dwa lata temu takie zdarzenie skończyłoby się tragicznie - HALO to niezbędny element

Według ekspertów identyczne uderzenie w bolidzie z 2017 roku (lub wcześniejszym) niemal na pewno zakończyłoby się śmiercią kierowcy - i to na miejscu. Jego bolid przeciął trzyczęściową bandę i jedynie to nieszczęsne dla wielu osób tytanowe HALO zatrzymało jeden z elementów przed uderzeniem w kask.

HALO F1 HALO

Gdyby nie wnioski wyciągnięte z tragicznego wypadku Julesa Bianchiego w Japonii oraz ze słynnego zdarzenia Felpie Massy na Hungaroringu (gdzie urwana śruba uderzyła go w kask, co zaowocowało utratą przytomności i zderzeniem z bandą), HALO nigdy by nie powstało. Może ono znieść do 12 000 kg nacisku i poza uderzeniami jest także gigantycznym wsparciem przy dachowaniu - co zresztą odczuł Lance Stroll podczas wczorajszego dachowania.

A, i na koniec jedna ciekawostka. Pamiętacie kto był jednym z największych przeciwników HALO? Tak, Romain Grosjean.

Źródło: F1.com