Hispano Suiza Carmen, czyli dziwne 1020 KM

Nie dość, że dwie niezależne manufaktury powróciły pod marką Hispano Suiza, to jeszcze projekt o nazwie Carmen okazuje się być wyjątkowo... specyficzny.

Hispano Suiza Carmen miało być wielkim powrotem tej marki. Cóż, efekt finalny jest jednak zgoła inny od tego, czego oczekiwaliśmy po aucie tej marki i po zapowiedziach. Kuszono nas bowiem nowoczesną interpretacją modelu H6C Dubonnet Xenia, a w rzeczywistości otrzymaliśmy...

Powrót do przeszłości (w linii bocznej)

Można odnieść wrażenie, że styliści modelu Carmen za bardzo nie wiedzieli, czy chcą zrobić nowoczesne auto, czy też nawiązać do klasyki. W efekcie przód prezentuje się dość nowocześnie, linia boczna przytłacza potwornie masywnymi błotnikami, zaś tył zaskakuje ogromnym dyfuzorem i charakterystycznymi okrągłymi lampami. Całość zaczyna wyglądać spójnie dopiero przy spojrzeniu od góry, ale mało kto patrzy regularnie na auto z tej perspektywy.

Zdjęć wnętrza nie zobaczymy, ale według zapowiedzi producenta kokpit to mieszanka klasycznego stylu i analogowych przełączników z nowoczesnymi rozwiązaniami, takimi jak duży ekran systemu multimedialnego. Jak to jednak połączono - trudno powiedzieć.

Wszechobecna elektryfikacja

Tegoroczne targi w Genewie upływają pod znakiem pojazdów elektrycznych. Nie inaczej jest w przypadku Hispano Suizy Carmen. Tutaj sercem jest 1020-konna jednostka elektryczna, która współpracuje z baterią o pojemności 80 kWh. Przy starcie produkcji zastosowany ma być jednak większy akumulator, o pojemności 105 kWh. Przyspieszenie do 100 km/h zajmie mniej niż 3 sekundy, zaś prędkość maksymalna to 250 km/h.

Nowe Hispano Suiza Carmen ma kosztować 1,5 miliona euro za sztukę. Na rynek trafi 19 egzemplarzy. Producent przyjmuje już zamówienia na samochody.