Jeśli nazywasz wóz "Hitman", musisz mieć dobry powód. Ten ma np. 1000 KM
Classic Recreations "poszło grubo" - odrestauraowali Forda Mustanga fastbacka z 1969 i nazwali go "Hitman". No cóż, jest tam V8 o mocy 1000 KM - to ma sens.
Trzeba przyznać, że jak na zabójcę na zlecenie przystało, Hitman nie wyróżnia się z tłumu. To znaczy wyróżnia się, ale jak na klasycznego Mustanga po tuningu, jest dość dyskretny. Powiedziałbym, że słynna Eleanor z filmu "60 sekund" wygląda znacznie bardziej ekstrawagancko. I, jeśli o mnie chodzi, po prostu gorzej.
Projekt Classic Recreations to lekko przebudowany Mach 1, powstały zresztą na podstawie umowy z Fordem. Wyróżniają go tylko spore felgi, "szufla" dokładki pod przednim zderzakiem i nieco zmodyfikowane tylne błotniki z wlotami. Reszta mogłaby być spokojnie tuningiem "z epoki".
Nieco więcej zmian jest we wnętrzu. Nowe zegary z dodatkowymi wskaźnikami, symboliczna klatka, inna kierownica, a także szelkowe pasy bezpieczeństwa przekształcają klasyka w całkiem poważny samochód sportowy. A klimatyzacja i centrum multimedialne JVC - w całkiem nowoczesny wóz.
Najważniejszy jest jednak "retromod" - czyli uwspółcześnienie klasycznego samochodu. Tutaj nastąpiło pod maską. "Wyje" tam Kojot - czyli dobrze znany z aktualnego Mustanga silnik 5.0 V8 Coyote. Tutaj wzbogacony o dwie turbosprężarki. Znamy tylko moc - sześciobiegowa, manualna skrzynia Tremec przenosi te 1 000 KM na tylną oś.
Żeby "Hitman" jako tako się trzymał nawierzchni, przebudowano całe zawieszenie - od amortyzatorów, przez wahacze, aż po drążki kierownicze. Pojawiły się także nawiercane tarcze hamulcowe oraz sześciotłoczkowe zaciski, a na osiemnastocalowych felgach są naciągnięte opony Michelin Pilot Sport 2.
Niestety - na ten moment nie znamy osiągów Mustanga - można jednak założyć, że jak tylko złapie trakcję, będą zabójcze.