Honda i Nissan nie stworzą razem koncernu. Japończycy oficjalnie zakończyli negocjacje
Owocem tej fuzji byłby trzeci największy koncern na świecie. Honda i Nissan nie znalazły jednak wspólnego języka.
Tuż przed świętami Honda i Nissan ogłosili rozpoczęcie rozmów, które tyczyły się fuzji tych koncernów. Dla przypomnienia: Nissan jest w bardzo trudnej sytuacji finansowej i realnie ma 12-14 miesięcy na poprawę swojej kondycji. Tu z pomocną ręką przyszła Honda, która chciała stworzyć jeden z najpotężniejszych koncernów na świecie.
Negocjacje ruszyły 23 grudnia i trwały aż do tego tygodnia. Teraz mamy jednak oficjalne potwierdzenie wcześniejszych doniesień, że do fuzji nie dojdzie. Powód? Nissan chciał równego traktowania, a Honda miała prosty plan - uczynić z Nissana spółkę zależną. To nie spodobało się marce w tarapatach.
Honda i Nissan finalnie kończą rozmowy
Obie firmy opublikowały ten sam komunikat, który wyjaśnia powód zerwania negocjacji. Honda chciała nie tylko pełni władzy, ale także większości miejsc w zarządzie nowej grupy. To właśnie ta marka powołałaby również dyrektora wykonawczego.
Wcześniejsze doniesienia wskazywały z kolei na to, że zarząd Hondy oczekiwał rozstania Nissana i Renault. Japońska marka miała wykupić swoje udziały, tak aby Francuzi nie mogli ingerować w działania nowego koncernu.
Nieco wcześniej z rozmów wycofało się Mitsubishi, które było "trzecią stroną". Ta marka uznała, że woli pozostać niezależną, zachowując współpracę z Nissanem i z Renault.
Co to oznacza dla Nissana?
Przede wszystkim rośnie presja czasu. Japończycy muszą dobrze egzekwować plan restrukturyzacyjny, albo pozostaje im znalezienie nowego partnera. Do akcji ponownie wkroczył tajwański Foxconn, który planuje nawiązać bliską współpracę z Nissanem. Tu jednak nie mówi się o przejęciu, a o "partnerstwie". Być może dla japońskiej marki będzie to ostatnia deska ratunku w trudnej sytuacji.
Pewne jest to, że do gry nie wchodzą póki co inne marki. W Japonii nie ma zbyt wielu gotowych do działania, choć władze tego kraju bardzo by chciały, aby obce ręce nie wylądowały na jednej z najważniejszych firm.
Jedno jest pewne - koleje miesiące będą tak naprawdę sprawdzianem dla Japończyków. Walka o przetrwanie w obecnej formie trwa, a opcji ratunkowych jest coraz mniej.