Honda mówi Ye, wybiera tylny napęd i odlotowy design. My musimy poczekać
Kiedyś niejaki Kanye West zaczął mówić na siebie Ye. Teraz Honda robi to samo. Przed Wami Ye - nowa gama modeli tej marki, zaskakująca wizualnie i konstrukcyjnie.
Honda nie odnalazła się w świecie elektromobilności - przynajmniej na tę chwilę. Model e był fantastyczny wizualnie, ale rozczarował ceną i możliwościami. Z kolei e:NY1 zawodzi wydajnością, a do tego kosztuje więcej od konkurentów. Nie oznacza to jednak, że Japończycy nie uczą się na swoich błędach. Przed Wami Honda Ye - tylnonapędowa, efektowna wizualnie i przede wszystkim skuteczna. Niestety, nam przyjdzie jeszcze poczekać na rewolucję w gamie tej marki.
Honda Ye i wszystkie ye-j wcielenia. Na rynek trafią trzy modele
Póki co są to jeszcze samochody studyjne, choć to w zasadzie tylko plakietka dla zmyłki. Mamy tutaj do czynienia w zasadzie z produkcyjnymi samochodami, które niebawem trafią do produkcji. Zobaczymy więc co oferują.
Najpierw na rynek trafi Honda Ye P7 i S7. To crossovery o nietypowej stylistyce, bazujące na całkowicie nowej platformie. Ta jest tylnonapędowa, ale w ofercie pojawią się oczywiście warianty z układem 4x4.
S7 i P7 dzielą ze sobą linię szyb, ale różnią się wyglądem pasa przedniego. W obydwu przypadkach mamy do czynienia z nietypowym wyglądem, pełnym ostrych przetłoczeń i kantów. Podejście ciekawe i nieoczywiste - bez wątpienia zasługujące na uwagę.
Nieco później ofertę uzupełni także Ye GT, czyli czterodrzwiowe "coupe" o sportowej linii. Tutaj także mamy do czynienia odważną klinowatą sylwetką i z ciekawymi detalami. To kierunek, który Honda zdecydowanie powinna rozwijać.
Póki co japońska marka nie dzieli się danymi technicznymi nowych modeli
Wiemy jedynie, że powstaną póki co dla rynku chińskiego. Sprzedaż potencjalnie ruszy w tym roku, ale nie znamy żadnych szczegółów na ten temat. Tajemnicą pozostaje także specyfikacja napędu i baterii.
Jak wiadomo Honda planuje wdrożyć nowe elektryki także w Europie. Tutaj jednak stylistyka będzie zupełnie inna. Modele sprzedawane na Starym Kontynencie zyskają również inną platformę, dopasowaną do wymagań klientów. Japończycy chcą rywalizować z konkurentami z Europy i z Japonii, ale podchodzą do tego tematu ostrożnie i powoli. Może to idealny moment na taką strategię?