Hyundai Kona N ujrzał światło dzienne. Ma 280 KM i szybki "automat"

Jak zwykle, Hyundai Kona N był "pokazany" wcześniej na wiele mówiących teaserach i przy częściowych informacjach. Ale teraz jest oficjalnie. Rzućmy okiem.

Hyundai Kona N został zaprezentowany dziś, podczas "N Day" - prezentacji sportowego działu koreańskiego koncernu. Przy okazji zapowiedziano, że to tylko pierwszy z 18 modeli "N", które pojawią się w tym roku. Wow! Do momentu, kiedy okazuje się, że większość z nich to... "N Line". Ze znanych modeli w stricte sportowej wersji, ma być Elantra N.

Kona N z silnikiem z i30 N

Wróćmy jednak do Kony. Koreański crossover otrzymał silnik, który pojawił się w odświeżonym Hyundaiu i30 N (tym wzmocnionym). Mamy więc jednostkę 2.0 Turbo, która dysponuje 280 KM oraz 392 Nm momentu obrotowego. Ale, czasowo moc może być nawet większa - 290 KM. Pozwala na to funkcja  N Grin Shift, dostępna w automatycznej skrzyni biegów. Innej zresztą nie będzie, Hyundai Kona N będzie oferowany wyłącznie z ośmiobiegową przekładnią DCT.

Kona N

Konstrukcja z mokrymi sprzęgłami została przebudowana pod osiągi - zmieniono nieco elementy mechaniczne, a także dopasowano przełożenia. Poza pozwalającą na utrzymanie większej mocy przez 20 sekundy funkcją N Grin Shift, mamy do dyspozycji również N Power shift i N Track sens. Za tymi nazwami kryją się ustawienia, które odpowiednio pozwalają utrzymać maksymalny moment obrotowy przy zmianach biegów w górę oraz optymalizują czas i moment zmiany przełożeń przy jeździe po zakrętach.

Efektem jest przyspieszenie do 100 km/h w 5,5 sekundy, przy wykorzystaniu systemu procedury startowej. Prędkość maksymalna wyniesie 240 km/h.

Samochód nie będzie wyposażony w napęd 4x4. W zamian za to ma oczywiście dedykowane, sztywniejsze zawieszenie oraz "szperę" na przedniej osi. A także powiększone hamulce, aktywny wydech i poprawioną sztywność konstrukcji.

Hyundai Kona N wyróżnia się czerwonymi wstawkami na nadwoziu i dedykowaną atrapą chłodnicy. Poza tym pojawiły się zmienione zderzaki oraz progi boczne. Nie jest to najbardziej krzykliwy samochód na rynku, ale wyraźnie odróżnia się także od odmiany N Line. Zwłaszcza tyłu, gdzie pojawiły się dwie solidne końcówki wydechu oraz coś w stylu dyfuzora.

We wnętrzu zmian jest niewiele, ale adekwatne. Pojawiły się kubełkowe fotele z logiem N oraz nowa, sportowa kierownica z łopatkami zmiany biegów oraz trybów jazdy. Na dziesięciocalowym ekranie pojawiły się aplikacje telemetryczne, pomagające podczas prawidłowego wykorzystania samochodu.

Samochód powinien zadebiutować w salonach względnie niedługo, ale nie wiadomo dokładnie kiedy. Wtedy też poznamy ceny modelu. Mają jednak być dość przystępne.