Hyundai odda nam przyciski i dorzuci mniejsze ekrany. A wszystko dlatego, że masz smartfona
Dopiero co zobaczyliśmy prototyp auta z nowym systemem operacyjnym, w którym Hyundai postawił na jeden centralny ekran. To jednak tylko stadium przejściowe.
Koreańczycy bardzo eksperymentują nie tylko ze stylem, ale także ze sposobem interakcji z samochodem. Obecnie mamy mieszankę przycisków i ekranów, choć to wyświetlacze grają wiodącą rolę w obsłudze samochodu. To jednak się zmieni. Luc Donckerwolke, szef stylistów w tym koncernie, zapowiedział rewolucję. Jego słowa są jak miód na serce, aczkolwiek nie ma róży bez kolców. Musimy uzbroić się w cierpliwość, gdyż takich zmian nie da się wprowadzić ad hoc.
Hyundai ma mieć przyciski i mniejsze ekrany. Wszystko z prostego powodu: mamy w kieszeni smartfony
Te małe urządzenia, które łączą nas ze światem, stały się czymś więcej, niż tylko telefonem. Owszem, wciąż możemy rozmawiać i pisać z najbliższymi. Smartfon to też komputer, telewizor, źródło rozrywki, kamera, prywatny asystent, trener...
Liczba ról, którą pełni to kieszonkowe urządzenie jest ogromna. Koreańczycy chcą to wykorzystać w przyszłości, aby w samochodach było wygodniej i bezpieczniej. Skoro klikanie w ekran telefonu jest zabronione w czasie jazdy, to dlaczego mielibyśmy dotykać ekranu w samochodzie, szukając potrzebnej funkcji? To rozprasza w podobny sposób.
Donckerwolke podkreśla, że tu właśnie do akcji ma wejść synergia pomiędzy smartfonami i multimediami w samochodach. Te pierwsze mają przekazywać kluczowe informacje do multimediów, tak abyśmy nie musieli korzystać z telefonu. Jednocześnie ekrany mają być mniejsze, aby przekazywać dane w wygodny sposób, ale nie zachęcać do klikania w czasie jazdy.
A jak coś trzeba będzie wcisnąć, przestawić lub zmienić, to do akcji wkroczy zestaw fizycznych przycisków. Wszystko po to, aby nie trzeba było "myśleć i szukać" odpowiednich funkcji. Co więcej, jest to też plan B na wypadek, gdyby z jakiegoś powodu multimedia przestały działać. W końcu podstawowe funkcje samochodu MUSZĄ być cały czas dostępne.
Problem w tym, ze musimy na to poczekać. Donckerwolke twierdzi, że jest to kwestia "jednej-dwóch generacji" samochodów. Trudno powiedzieć, czy chodzi też o liftingi, czy o całkowicie nowe auta. Jeśli tak, to mówimy tutaj o... dekadzie, co najmniej. A to kawał czasu...