Hyundai Santa Fe 2024. Poznałem z bliska ten model i mam kilka uwag
Nowy Hyundai Santa Fe 2024 zaskakuje nie tylko stylistyką. Miałem okazję poznać ten samochód z bliska podczas zamkniętego pokazu. Czym zaskoczył mnie ten SUV i co go wyróżnia na tle konkurentów? Już Wam odpowiadam na najważniejsze pytania.
Ciężko jest nie chwalić Hyundaia. W ciągu dwudziestu lat ta marka zrobiła tyle kroków milowych, że w wielu aspektach wyprzedza już europejskich konkurentów. Podczas wizyty w czeskiej fabryce tej marki miałem okazję poznać z bliska jedną z nowości tej marki. To nowy Hyundai Santa Fe 2024 - większy, bardziej przemyślany i przede wszystkim odlotowy wizualnie.
Jakie wrażenie robi ten samochód na żywo i czym mnie zaskoczył? Oto wszystko, co warto o nim wiedzieć.
Hyundai Santa Fe 2024 jest większy od poprzednika. I to czuć
Ten samochód pokazano nam w małej sali konferencyjnej w fabryce w Noszowicach. W tym niewielkim pomieszczeniu, służącym głowie do spotkań biznesowych, Santa Fe wyglądało naprawdę imponująco. Przede wszystkim od razu można odnieść wrażenie, że jest to znacznie większe auto.
Swoje trzy grosze dokłada do tego stylistyka (o niej za chwilę), ale nie jest to też złudzenie optyczne. Nowy SUV Hyundaia mierzy 4830 mm długości, czyli jest o 55 mm dłuższy od poprzednika. Rozstaw osi ma 2815 mm, czyli jest o 50 mm większy.
To właśnie tutaj ukryto te cenne centymetry, które nie tylko "powiększyły" samochód, ale przede wszystkim pozwoliły na wygospodarowanie przestronnego wnętrza.
Design nowego Santa Fe jest naprawdę udany i uważam, że będzie dla wielu osób jednym z najważniejszych argumentów, stojących za wyborem tego samochodu. Kanciasta bryła ma w sobie dużo świeżości i nawiązuje do rasowych terenówek, takich jak chociażby Land Rover Defender.
Na żywo te wszystkie detale robią jeszcze lepsze wrażenie. Front jest duży i wysoki, ale jednocześnie nie sprawia wrażenie masywnego. Charakterystyczny tył z nisko położonymi lampami wbrew pozorom nie wygląda dziwnie. Wręcz przeciwnie - moim zdaniem taka lokalizacja lamp jest tutaj dobrze dobrana i pasuje do stylistyki samochodu.
Nowe wnętrze jest bardzo przemyślane i dobrze wykończone
Poprzednia generacja Hyundaia Santa Fe po liftingu nie wyglądała źle, aczkolwiek "srebrny" panel środkowy z mnogością przycisków nie wyglądał wybitnie. W nowym wcieleniu postawiono na estetyczny i minimalistyczny kokpit, z dotykowym panelem klimatyzacji. Zachowano tutaj kluczowe przełączniki (np. od napędu i trybów jazdy), a także wygospodarowano ogromne schowki.
Dwie półki z ładowarką indukcyjną (na telefony), duża skrytka pod deską rozdzielczą i przepastny schowek w podłokietniku przydadzą się podczas długich podróży. Ten ostatni otwiera się dwustronnie - z przodu i z tyłu. Przed fotelem pasażera z przodu znalazło się jeszcze miejsce na dwa zamykane schowki.
Jeden z nich w topowej wersji wyposażeniowej będzie wyposażony w lampę UV, która służy do odkażania przedmiotów, np. smartfonów. Ciekawostka, aczkolwiek nie wiem, czy nie całkowicie zbędna.
Odświeżona grafika multimediów jest przyjemna dla oka, a materiały wykończeniowe miło zaskakują
Zwłaszcza ta ostatnia kwestia zrobiła na mnie wrażenie. Hyundai dorzucił tutaj dużo miękkich plastików, w tym niektóre z nich imitują skórę. Co ciekawe znajdziemy je też na boczkach drzwi z tyłu, co nie jest standardem w tej klasie.
Cyfrowe zegary i multimedia przeszły mały lifting. To wciąż znany nam system, aczkolwiek teraz oferuje dużo bardziej minimalistyczną i nowoczesną grafikę. Ta zdecydowanie pasuje do tego samochodu.
Ilość miejsca miło zaskakuje. Santa Fe może być idealnym rodzinnym wyborem
Te dodatkowe centymetry są bardzo odczuwalne z tyłu, gdzie nawet wysokie osoby znajdą wygodną pozycję. Kanapa ma odpowiednio wyprofilowane siedzisko, a oparcie można regulować pod kątem pochylenia.
Bagażnik Hyundaia Santa Fe ma 725 litrów pojemności, czyli jest nieco większy niż w poprzedniku. Warto tutaj jednak wziąć pod uwagę fakt, że z kufra skorzystamy tylko przy pięciu miejscach. Dwa rozkładane fotele z tyłu ograniczają pojemność bagażnika do raptem wąskiej przestrzeni na miękką torbę.
Nowy Hyundai Santa Fe 2024 do Europy trafi jako hybryda i hybryda plug-in
Pod maskę tego auta trafi napęd, który doskonale znamy z modelu Tucson (i zarazem z poprzednika). Mowa tutaj o kombinacji silnika 1.6 T-GDI i napędu elektrycznego. W przypadku klasycznej hybrydy jest to około 225 KM, zaś PHEV oferuje najprawdopodobniej 265 KM. Dokładne dane nie są jeszcze znane.
Wiadomo jedynie, że akumulator w hybrydzie plug-in ładuje się z maksymalną mocą 3,7 kW. Koreańczycy obiecują też większy zasięg na prądzie.
Ceny nowego Santa Fe poznamy dopiero w przyszłym roku
Sprzedaż tego auta ruszy bliżej drugiego kwartału 2024 roku. Chętni muszą więc uzbroić się w cierpliwość, choć moim zdaniem warto czekać - to naprawdę udane i atrakcyjne wizualnie auto, które pod kątem jakości i przestrzeni nie rozczarowuje. Na sprawdzenie właściwości jezdnych i zużycia paliwa przyjdzie jeszcze czas.