Isuzu D-Max 1.9 Diesel LSX Shiro | TEST

Isuzu to dla wielu osób marka, która kojarzy się z absolutnie niczym. A to błąd, gdyż w swojej ofercie ma jednego z najciekawszych pickupów na rynku.

Jeszcze kilka lat temu Isuzu kojarzyło się z szeregiem najróżniejszych modeli, głównie terenowych. Wszystko zmieniło się w 2002 roku, kiedy to po różnych perturbacjach marka ta skupiła się produkcji pojazdów użytkowych, silników i D-MAXa. Pickup Isuzu stał się bowiem jedynym “osobowym” autem w ofercie tego producenta.

Twardziel o miłej twarzy

Isuzu D-MAX w zasadzie się nie zmienia. Pierwsza generacja tego modelu, produkowana w latach 2002-2011 przeszła jedynie delikatne zmiany kosmetyczne. Nie inaczej jest z aktualnym wcieleniem, obecnym na rynku od 2011 roku. Przeprowadzony ostatnimi czasy lifting delikatnie odświeżył aparycję pickupa Isuzu - zmieniono kształt zderzaków i grilla oraz wprowadzono delikatne poprawki we wnętrzu. Najważniejsze jest jednak to, że D-MAX wciąż prezentuje się bardzo atrakcyjnie. Dobrze narysowany front w zasadzie się nie zestarzał. Stawiając Isuzu obok innych aut z tego segmentu, takich jak Toyota Hilux czy Nissan Navara trudno zauważyć, iż D-MAX oferowany jest już od siedmiu lat.

Egzemplarz, który zawitał do naszej redakcji to limitowana wersja Shiro, wyróżniająca się kompletnym wyposażeniem oraz ciekawymi dodatkami stylistycznymi. Z zewnątrz rozpoznać ją można dzięki czerwonym dodatkom (na zderzaku i grillu), kontrastującymi z czarnym grillem oraz białym lakierem perłowym. Poza tym w nadkolach ukryto 18-calowe felgi, zaś pakę przykryto niską i efektowną zabudową.

Znośna prostota

Wnętrze Isuzu D-MAX w zasadzie nie zmieniło się przez te wszystkie lata. Lifting wniósł jedynie nowy zestaw zegarów z kolorowym ekranem komputera pokładowego. Więcej zmian nie trzeba było wprowadzać, gdyż kokpit ten podporządkowano przede wszystkim prostocie obsługi. Charakterystyczny okrągły panel klimatyzacji jest najbardziej wyróżniającym się elementem we wnętrzu.

Wersja Shiro zapewnia wszystkie możliwe dodatki. Znajdziemy tutaj skórzaną tapicerkę, elektrycznie sterowane fotele (z podgrzewaniem) i lusterka (ze składaniem) oraz topowy system inforozrywki Pionieera z CarPlay i Android Auto. Więcej do szczęścia nie potrzeba - wszystko to wystarcza, aby komforto podróżować D-MAXem. Jedynym elementem, którego czasami brakuje jest fotochromatyczne lusterko wsteczne.

Wykończenie kabiny Isuzu jest dość toporne. Postawiono tutaj na twarde plastiki, które w zależności od fragmentu wnętrza na którym się znajdują mają inną fakturę. Na szczęście dość dobrze je spasowano i nie wydają szeregu irytujących dźwięków na nierównościach, choć takowe co jakiś czas potrafią się pojawić. Znalezienie dobrej pozycji za kierownicą nie jest problematyczne, choć przydałaby się kolumna regulowana w dwóch płaszczyznach. Przednie fotele są miękkie i bardzo wygodne, aczkolwiek irytują minimalnie zbyt krótkimi siedziskami. Z tyłu miejsca wystarczy dla dwóch wyższych osób - zarówno na nogi jak i nad głową. Co ciekawe oparcie jest mocniej pochylone, dzięki czemu w dłuższej podróży nikt nie będzie narzekał na męczącą “wyprostowaną” postawę, typową dla innych pickupów.

Kolejną zaletą wnętrza D-MAXa jest mnogość schowków i uchwytów. Dwie duże skrytki ukryto przed pasażerem z przodu. Sporo rzeczy zmieści się też do podłokietnika i kieszeni w drzwiach. Napoje z kolei można wygodnie ustawić w dwóch wysuwanych uchwytach ulokowanych pod skrajnie położonymi nawiewami. Warto też zwrócić uwagę na fakt, iż wspomniane uchwyty równie dobrze sprawdzają się jako kieszeń na telefon.

Do pracy

Isuzu może i rozpieszcza bogatym wyposażeniem, ale przede wszystkim cieszy jako świetne auto nadające się nawet do ciężkiej pracy. Największą zmianą w odświeżonym modelu jest nowy silnik. 2.5-litrowa konstrukcja została zastąpiona nową, nieco mniejszą jednostką 1.9 o identycznej mocy (163 KM). Zmniejszył się także moment obrotowy (z 400 Nm do 360 Nm), ale jest on teraz dostępny w znacznie szerszym zakresie. Jednocześnie wprowadzono istotne zmiany w oprogramowaniu skrzyni biegów, pozwalające na lepsze wykorzystanie potencjału silnika - w testowanym egzemplarzu znalazł się klasyczny 6-biegowy automat.

Jednostka 1.9 cieszy przede wszystkim niesamowicie niskim zużyciem paliwa. Mogę śmiało powiedzieć, że jest to najoszczędniejszy pickup na rynku - Hilux, Navara czy L200 nie są w stanie rywalizować w tej kategorii z modelem D-MAX. W trasie bez większego problemu można osiągnąć wynik na poziomie 7,5-8,5 litra (przy bardzo spokojnej jeździe z prędkościami do 100 km/h). Jazda z prędkościami “ekspresowymi” lub “autostradowymi” owocuje zużyciem nie przekraczającym 11,5 litra, co w tak dużym aucie z dość prostą skrzynią biegów jest naprawdę świetną wartością. Nieco gorzej D-MAX prezentuje się w kwestii osiągów. Te w przypadku pickupów nie są najważniejsze, ale dla niektórych stanowią ważne kryterium przy wyborze auta. Sprint do setki zajmuje blisko 13 sekund, zaś prędkość realna prędkość maksymalna to około 165 km/h. Powyżej 100 km/h auto jednak wyraźnie słabnie i niechętnie pokazuje wyższe wartości na prędkościomierzu. D-MAX nie został stworzony do sprintów - ładowność wynosi tutaj do 1080 kilogramów. Bez problemu pociągniemy także przyczepę ważącą do 3,5 tony.

Zużycie paliwa: Isuzu D-MAX 1.9 Diesel Shiro
przy 100 km/h: 7,7 l/100 km
przy 120 km/h: 9,2 l/100 km
przy 140 km/h: 11,1 l/100 km
w mieście: 10,9 l/100 km

D-MAX nieco odstaje od konkurentów także pod kątem wyciszenia. Jednostka 1.9 po “zimnym starcie” atakuje głośnym i wyraźnym klekotem, który jedynie delikatnie ustępuje po nagrzaniu silnika. Nie jest to jednak w jakimkolwiek stopniu męczące, aczkolwiek Hilux czy Navara wypadają w tej kwestii znacznie lepiej.

Prowadzenie? W Isuzu D-MAX trzeba przyzwyczaić się do topornego i “bardzo długiego” układu kierowniczego, przypominającego starsze terenówki. Wykonanie nawet niewielkie skrętu wymaga solidnego skrętu kierownicą, trzeba w to włożyć także sporo siły. Zawieszenie to typowo “pickupowa” konstrukcja, z konstrukcją wielowahaczową z przodu i resorami śrubowymi z tyłu. Przy braku cięższego ładunku na pace tył lubi podskakiwać nie nierównościach, choć nigdy nie zachowuje się nieprzewidywalnie. W pogotowiu jest też układ ESP (w pełni odłączany).

No i najważniejsze, czyli przestrzeń ładunkowa. Mierzy ona 1552 mm długości, 1530 mm szerokości i 465 mm wysokości. “Od ziemi” dzieli ją zaś 1305 mm, co także jest przyzwoitą wartością. Warto dodać, że tylna burta korzysta z wygodnego siłownika, dzięki czemu po otwarciu “drzwi” łagodnie opadają, zaś ich zamknięcie nie wymaga włożenia dużej siły. W wersji Shiro standardowo oferowana jest niska zabudowa. Cechuje się ona wysoką szczelnością oraz centralnym zamkiem - otwiera się i zamyka wraz z pozostałymi drzwiami. Na pokrywie umieszczono praktyczną lampkę, która dobrze oświetla całą przestrzeń ładunkową. Podłogę i ściany boczne wyłożono zaś matą antypoślizgową, ułatwiającą przewóz przedmiotów.

Dzielny

Swoją prawdziwą twarz D-MAX pokazuje w terenie. Model ten wyposażono w klasyczny napęd - standardowo cała moc przekazywana jest na tylną oś. Na luźnych nawierzchniach lub w terenie można skorzystać z napędu na cztery koła (zaleca się wówczas zachowanie niższych prędkości) oraz reduktora. Nawet na standardowych oponach H/T oferowanych w wersji Shiro/LSX D-MAX bez większych problemów pokonuje piaszczyste wzniesienia, gęste błoto czy też przeprawy wodne. Właściwości terenowe są naprawdę niezłe - kąt natarcia i zejścia wynosi odpowiednio 30 i 25 stopni. Kąt wjazdu i zjazdu to z kolei 55 i 60 stopni. Kąt rampowy wynosi 25 stopni, a trawersowania 49 stopni. Prześwit to z kolei porządne 235 mm. D-MAXem możemy też brodzić w wodzie do 600 mm.

 

 

 

 

 

Podczas testu wybraliśmy się na tor offroadowy pod Warszawą celem sprawdzenia możliwości terenowych tego auta. Seryjny D-MAX sprawdził się tam na piątkę - gdyby tak dorzucić tutaj znacznie lepsze ogumienie, to autem tym można byłoby pokonać bez zająknięcia większość przeszkód. Tylko raz musieliśmy skorzystać z wyciągarki - w głębokim błocie, gdzie właśnie zabrakło porządnego bieżnika w oponach.

Za rozsądne pieniądze?

Isuzu D-MAX raczej nie aspiruje do roli “lifestylowego” pickupa, będącego idealnym rozwiązaniem dla osób, które nie potrzebują na co dzień jego możliwości. Samochód ten z pewnością przypadnie do gustu tym, którzy często ciągną ciężkie przyczepy (np. z łodzią czy końmi) i regularnie poruszają się w trudnym terenie. Ten samochód stworzony jest do ciężkiej pracy i w takiej roli najlepiej się sprawdza.

Najtańsza wersja L z pojedynczą kabiną wyceniona jest 107 564 zł brutto (87 450 zł netto). Już w standardowym wyposażeniu znajdziemy szereg udogodnień - podstawowe systemy bezpieczeństwa czy klimatyzację. Od wersji LS+ z wydłużoną kabiną można już zamówić skrzynię automatyczną, zaś kompletne wyposażenie dostaniemy w LSX i LSX Prime - tutaj w zasadzie wszystko jest już w standardzie. Wśród opcji (dostępnych w zależności od wersji) znajdziemy stację multimedialną Alpine, zaś dla najbardziej wymagających przygotowano wersję Hunter oraz Arctic Trucks. Ta pierwsza przeznaczona jest dla myśliwych i weterynarzy. Wyróżnia się wysoką zabudową paki, klatką na zwierzę, szufladą na broń czy inne podręczne przedmioty oraz wyciągarką z kuwetą umożliwiającą załadunek zwierzęcia po specjalnej rampie. Odmiany Arctic Trucks nikomu przedstawiać nie trzeba. Tutaj modyfikacje są znacznie bardziej zaawansowane - od zmodyfikowanego zawieszenia, przez nowe zderzaki i osłony aż po terenowe ogumienie. Do pakietu Hunter należy dopłacić 19 990 zł brutto, zaś do Arctic Trucks 48 585 zł brutto.

Wersja Shiro dostępna była w roku modelowym 2017 i wciąż oferowana jest na stocku u dealerów. Testowany egzemplarz z kompletnym wyposażeniem (podgrzewane skórzane fotele, bezkluczykowy dostęp, zabudowa i wiele innych) wyceniono na 151 844 zł brutto (123 450 zł netto). Jest to zdecydowanie jedna z najciekawszych ofert na rynku, głównie ze względu na świetny stosunek ceny do możliwości auta oraz kosztów eksploatacji. Isuzu oferuje również dodatkowe pakiety opieki serwisowej - Isuzu Care 20 i Isuzu Care 60. W Polsce są 32 autoryzowane serwisy i salony Isuzu, ulokowane w większości dużych miast.


Podsumowanie

Potrzebujesz przyjemnego “woła roboczego”? Pomyśl o Isuzu, gdyż pod wieloma względami przebija swoich konkurentów z Toyoty, Nissana czy przede wszystkim Mitsubishi.

Dane techniczne

NAZWA Isuzu D-Max 1.9 Diesel LSX Shiro
SILNIK t.diesel, R4, 16 zaw.
TYP ZASILANIA PALIWEM common-rail
POJEMNOŚĆ 1898
MOC MAKSYMALNA 163 KM (120 kW) przy
MAKS. MOMENT OBROTOWY 360 Nm w zakresie 2000-2500 obr./min.
SKRZYNIA BIEGÓW automatyczna, 6-biegowa
NAPĘD 4x4, dołączany
ZAWIESZENIE PRZÓD wielowahaczowe
ZAWIESZENIE TYŁ resory piórowe
HAMULCE tarczowe wentylowane/tarczowe
OPONY 255/65 R18
BAGAŻNIK b.d
ZBIORNIK PALIWA 63
TYP NADWOZIA pickup
LICZBA DRZWI / MIEJSC 4/5
WYMIARY (DŁ./SZER./WYS.) 5295/1860/1795
ROZSTAW OSI 3095
MASA WŁASNA / ŁADOWNOŚĆ 1995/1080
MASA PRZYCZEPY / Z HAMULCEM 750/3500
ZUŻYCIE PALIWA 9,3/6,9/7,8
EMISJA CO2 205
PRZYSPIESZENIE 0-100 km/h 12,9
PRZĘDKOŚĆ MAKSYMALNA 165
GWARANCJA MECHANICZNA 5 lat lub 100 000 km
GW. PERFORACYJNA / NA LAKIER 12 / 3 lata
OKRESY MIĘDZYPRZEGLĄDOWE co 15 000 km
CENA WERSJI PODSTAWOWEJ 107 564
CENA WERSJI TESTOWEJ 149 384
CENA EGZ. TESTOWANEGO 151 844