Nauczcie się do cholery korzystać ze świateł - tak w ogóle
Kto by pomyślał, że w 22 roku XXI wieku ludzie nie wiedzą jak korzystać ze świateł. Tak w ogóle. Niektórzy zachowują się głupio, inni ślepo wierzą technice.
Wydawać by się mogło, że tak oczywista rzecz, jaką są światła w samochodzie, nie przerasta każdego kierowcy. A jednak ciągle widuje się orłów, dla których jest to temat z kosmosu. Jak korzystać ze świateł w samochodzie w prawidłowy sposób? Już Wam odpowiadam na to jakże skomplikowane pytanie.
Po pierwsze - ze świateł należy korzystać z głową
Prosta rzecz, a jednak może to być wyzwanie dla wielu osób. Zacznijmy od tego, że jesteśmy rozpieszczeni. Teraz wiele rzeczy w samochodzie "myśli za nas". Kiedyś oczywistym było, że po zajęciu miejsca za kierownicą i po uruchomieniu auta sięgało się do włącznika świateł. Jeden ruch, gotowe.
Teraz jednak z reguły kwestii świateł pilnuje automat. Działa on na bazie czujnika zmierzchu i załącza światła mijania w momencie, w którym mamy zbyt mało światła dziennego. Wcześniej więc w akcji są światła do jazdy dziennej.
Problem w tym, że nie każde auto taki automat posiada. A światła do jazdy dziennej mogą być zdradliwe, zwłaszcza w miejskiej eksploatacji. Dlaczego?
Nie wiem czy zwróciliście na to uwagę, ale kiedy światła do jazdy dziennej są ustawione w pozycji "zerowej", czyli nie włączamy świateł pozycyjnych, to popularne LED-y w nowych autach dają bardzo mocne światło. Jest ono na tyle jasne, że w towarzystwie latarni w mieście sprawia wrażenie, że mamy włączone światła mijania.
Oczywiście w nowych samochodach coraz rzadziej pojawiają się stosowne wskazania na zestawie zegarów, a te wraz z deską rozdzielczą są cały czas podświetlone.
Niektórzy wierząc więc w to, że mają "automatyczne" światła, poruszają się po drogach będąc niewidocznymi z tyłu. A to jest naprawdę wielki problem.
Przed przygotowaniem tego felietonu przez kilka dni zwracałem szczególną uwagę na auta jeżdżące po Warszawie po zmroku. Każdego dnia widywałem przynajmniej dwóch-trzech kierowców, jadących wyłącznie z włączonymi ledami do jazdy dziennej z przodu. Z tyłu samochody te były niemal niewidoczne w niektórych miejscach!
Po drugie - nie znamy przepisów
Tutaj ponownie odnoszę się do mojego corocznego apelu o prawidłowe używanie świateł przeciwmgłowych.
Te są potwornie mocne i mają jedno zadanie - zabezpieczyć nas w momencie, w którym poruszamy się w silnej mgle.
Tutaj znowu przytoczę przepisy. Artykuł 30, ust. 3 Kodeksu Ruchu Drogowego mówi wprost: “Kierujący pojazdem może używać tylnych świateł przeciwmgłowych, jeżeli zmniejszona przejrzystość powietrza ogranicza widoczność na odległość mniejszą niż 50 m. W razie poprawy widoczności kierujący pojazdem jest obowiązany niezwłocznie wyłączyć te światła”.
Jeśli zaraz padnie pytanie "ale skąd mam wiedzieć, że widoczność spada do 50 metrów lub mniej", to zalecam wycieczkę na kurs doszkalający. Waszymi przyjaciółmi w takiej sytuacji są słupki drogowe, rozmieszczone w trasie co 100 metrów.
W mieście można posiłkować się z kolei doświadczeniem pozyskanym z obserwacji tychże słupków. Jeśli ktoś źle ocenia dystans 50 metrów, to nie jest to dobry znak.
Najgorsze w tym wszystkim jest to, że ludzie używają świateł przeciwmgłowych w najmniej oczekiwanych sytuacjach. Silny deszcz? Bardzo proszę - pewnie i dla Was jest to powszechny widok. A nie ma nic gorszego niż ta mocna przeciwmgłowa lampa, której światło odbija się od deszczu i od mokrej nawierzchni.
To samo tyczy się przednich świateł przeciwmgłowych. Możemy nimi doświetlać drogę w razie potrzeby, ale można to robić tylko i wyłącznie w sytuacji, w której nic nie jedzie przed nami i z naprzeciwka. Jeśli tylko mrugnie nam jakieś auto na horyzoncie, to od razu wyłączamy te światła. Proste?
Jak korzystać ze świateł - uczulcie na ten temat rodzinę, znajomych i szczególnie osoby starsze
Zauważyłem, że bardzo często bez świateł jeżdżą ludzie w podeszłym wieku, którzy to "przesiedli się" do nowszych aut. Nie jest to jednak reguła - błędy popełniają niemal wszyscy. A moim zdaniem jest to temat, który warto poruszać, gdyż nie raz byłem świadkiem niebezpiecznej sytuacji, do której doszło właśnie w wyniku braku włączonego oświetlenia.