Citroen C3 Aircross jest jak mięciusia kaczusia. Sprawdziłem go i mam trzy spostrzeżenia

Nowy Citroen C3 Aircross tak na dobrą sprawę z poprzednikiem dzieli tylko nazwę i segment, do którego należy. Francuska marka postawiła tutaj na zupełnie inną koncepcję projektu. Czy wybrali dobry kierunek rozwoju?

Żyjemy w czasach, w których kwota na poziomie 80 000 złotych za mały samochód uznaje się za niską. Motoryzacja stała się zarazem dużo bardziej dostępna, ale i dużo droższa. Na rynku coraz bardziej brakuje tych tanich samochodów - prostych w formie, przystępnych dla portfela. Aby jednak osiągnąć niską cenę, trzeba wykonać bardzo dużo różnych finansowych wygibasów. Stellantis uznało, że właśnie taką niszę trzeba zapełnić garścią spokrewnionych ze sobą produktów. Citroen C3 Aircross 2025 nie jest samotny, gdyż ma bliźniaka w postaci Opla Frontery, a jego mniejszym bratem jest Citroen C3 i nowy Fiat Grande Panda.

Czy francuska propozycja jest warta uwagi i do kogo przemówi ten samochód? Po krótkiej pierwszej jeździe mam trzy spostrzeżenia na temat tego crossovera.

Pierwszą rzeczą, którą się tutaj czuje, jest... komfort. Citroen C3 Aircross stawia go na pierwszy miejscu

I bardzo mnie to cieszy, bo to jest coś, czego oczekuje się od takiego samochodu. Wiele osób nie potrzebuje sztywnego zawieszenia i dobrych właściwości jezdnych. Dużo ważniejszy jest dla nich komfort podróżowania i dobre resorowanie. A tutaj Francuzi mają spore doświadczenie.

To porównanie do mięciutkiej kaczuszki nie jest przypadkowe. Siadając za kierownicą wpadamy w dość miękki fotel. Zawieszenie także jest lekko "bujane", ale nie nazwałbym go wręcz nieprzyzwoicie miękkim. Auto pochyla się w zakrętach i nie zachęca do szybkiej jazdy, ale za to sprawnie pokonuje wszelkie nierówności.

Układ kierowniczy też jest do bólu lekki. Na dobrą sprawę można tutaj kręcić kierownicą używając wyłącznie małego palca, niczym niegdyś we Fiatach ze wspomaganiem CITY. Tu przynajmniej z kół dociera nieco więcej informacji. Czy jest to coś złego? Niekoniecznie. Choć nie nazwę tego "moją bajką", to... ten komfort po prostu mnie urzekł.

Druga kwestia to przestrzeń. Miejsca jest bardzo dużo, BARDZO DUŻO!

Citroen C3 Aircross ma 4395 mm długości i 2670 mm rozstawu osi. Trudno go więc nazwać samochodem ogromnym. Mimo to francuska marka wygospodarowała tutaj naprawdę dużo przestrzeni. Z przodu jest przyzwoicie, zwłaszcza po stronie pasażera.

Drugi rząd wręcz rozpieszcza, gdyż dostajemy tutaj nie tylko zapas miejsca na nogi, ale także komfortową lukę na wciśnięcie stóp pod fotel. Sama kanapa także jest bardzo wygodna. Nazwałbym ją... starofrancuską. Jest miękka, ale siedzi się na niej bardzo dobrze.

Do tego wszystkiego dorzućcie bagażnik, który w wersji pięcioosobowej oferuje 460 litrów pojemności. Sporo miejsca kryje się pod podłogą, którą można opuścić. Wówczas wrzucenie nawet większych walizek nie powinno być problemem.

Citroen C3 Aircross 2025

Trzecie spostrzeżenie tyczy się ceny i pozycjonowania tego auta. To może być strzał w dziesiątkę

Czym tak naprawdę jest Citroen C3 Aircross? SUV-em? Crossoverem? Podniesionym kombi? A może... minivanem?

Na dobrą sprawę to auto czerpie z kilku segmentów, ale właśnie to przestrzeń jest tutaj priorytetem. Udało się ją opakować w przyjemne dla oka nadwozie, choć nie każdemu ten wygląd przypadnie do gustu. Niemniej uważam, że Citroen przynajmniej jakkolwiek wyróżnia się z tłumu, o ile nie jest w zwyczajnym białym kolorze.

Najważniejsza jest tutaj cena: 82 800 złotych za bazową wersję z silnikiem 1.2 o mocy 100 KM. Tutaj znajdowała się dokładnie ta jednostka, spięta z manualną skrzynią, aczkolwiek w moje ręce trafił lepiej wyposażony wariant PLUS (wyżej jest jeszcze wersja MAX).

I wiecie co? Ten samochód ma wszystko, czego można oczekiwać od crossovera w tym segmencie. Jest klimatyzacja automatyczna, są multimedia z ekranem 10,25-cala, są elektrycznie sterowane szyby, tempomat i wszystkie podstawowe systemy wsparcia.

Kolorystyka nie porywa, ale nie to jest ważne. Taki samochód, ze 100-konnym silnikiem, kosztuje 96 000 złotych. A to może być kwota, która skusi pewne grono osób.

Dla bardziej wymagających jest wariant MHEV, oferujący 145 KM i połączony z 6-biegową dwusprzęgłową skrzynią biegów. To jednak propozycja dla gotowych wydać większą ilość gotówki.

Alternatywą są też warianty elektryczne (ceny startują od 120 800 złotych), aczkolwiek te traktowałbym jako ciekawostkę. Moim zdaniem w Polsce pojawiają się już ciekawsze alternatywy w gronie budżetowych samochodów - choć nie są tak przestronne.

Citroen C3 Aircross 2025 - TEST. Moim zdaniem to auto przemówi do dwóch grup klientów

Pierwszą są Ci, którzy chcą tanie nowe auto, ale Dacia nie jest w ich guście, a chińskie auta stanowią coś, czego nie spróbują. Do tego jeśli cenią sobie francuski klimat, to z pewnością odnajdą się w tym samochodzie.

Druga grupa to przesiębiorcy. Myślę, że C3 Aircross może sprawdzić się jako auto dla flotowców, lub jako propozycja dla... wypożyczalni. Stawiam dolary przeciwko orzechom, że za chwilę większość firm wypożyczających samochody (w całej Europie) będzie miała cały przekrój Citroenów w swojej ofercie - od C3, przez C3 Aircrossa, po C4.