Czajnik, żyrandol, czy maszyna do karaoke? Najdziwniejsze wyposażenie japońskich minivanów
Jakie jest najbardziej potrzebne wyposażenie? Spytajcie japońskich marketingowców z lat 80/90. Dzisiejsze samochody mogą się "schować". Kreatywność była niezmierzona.
W dzisiejszych czasach przyzwyczailiśmy się już, że producenci prześcigają się w dorzucaniu różnych gadżetów do wyposażenia. W nowych, skomputeryzowanych autach, wyposażenie to kwestia kilku linijek kodu. I klik, już mamy gry video, albo możliwość oglądania filmików na platformach społecznościowych.
Zaskoczyły Honda Odyssey, czy Chrysler Pacifica, które na wyposażeniu mogą mieć jakże praktyczną rzecz (zwłaszcza w rodzinnym aucie), czyli odkurzacz. Genialny wynalazek. Tymczasem w Japonii podobne elementy wyposażenia znajdowały się już blisko 40 lat temu.
Trend japońskich minivanów narodził się mniej więcej w podobnym okresie, co uznawane za pierwsze vany Renault Espace i Chrysler Voyager. W przypadku propozycji z Kraju Kwitnącej Wiśni były to jednak auta bazujące na „roboczych” odpowiednikach. Najbardziej znaną trójcą takich aut, są Mitsubishi L300/Delica, Nissan Vanette oraz Toyota Hiace.
Listy wyposażenia tych aut były koszmarnie długie, a liczba wersji, w których występowały, zajęłaby pewnie cały ten artykuł. Warto wspomnieć jednak, że każdy z nich występował z napędem AWD, a silniki to albo jednostki benzynowe, albo diesle o szerokiej gamie mocy. Znalazło się nawet jedno V8, ale tylko w Hiace – ambulansie, tzw. Toyota HiMedic.
Terenowe wersje spowodowały, że samochody te stały się mocno rekreacyjne, dlatego dorzucano też wyposażenie, które pomagało stworzyć z minivana auto jeszcze bardziej praktyczne i ciekawsze dla klienta. Dla Japończyków to były idealne samochody. Dlatego Mitsubishi Delica mogło mieć na przykład dodatkową szperę, a każda wersja AWD miała wskaźniki pokazujące wychylenie auta, czy kierunek jazdy.
Wyposażenie praktyczne, czy może estetyczne?
Oczywiście, we wszystkich można było znaleźć rozkładane na płasko kanapy, obracane fotele, stoliki, czy dodatkowe schowki. To może nie jest bardzo ekstrawaganckie, ale warte docenienia. Te auta były niesamowicie praktyczne. Toyota dołożyła jeszcze do tego drzwi przesuwane z dociąganiem, a każdy z konkurentów oferował co najmniej jedną wersję, w której znajdował się potężny szklany dach. Często był on co najmniej odchylany, albo nawet otwierany. Przeszklenie w ogóle było dość ważne. W droższych wersjach pojawiały się obniżone linie szyb, czy dodatkowe okienka w tylnej części dachu.
O tym, że auta miały dwustrefową klimatyzację (30 - 35 lat temu) nie warto nawet wspominać, podobnie jak o tym, że obrotowe fotele mogły „działać” również podczas jazdy. W Hiace był komplet pasów do podróżowania przodem, lub tyłem do kierunku jazdy. A Nissan Vanette Largo dokładał do tych cudów oświetlenie wnętrza, jakby żywcem wzięte z jakiejś dawnej restauracji, czy hotelowego lobby. Kryształowy plafon w samochodzie? A czemu nie?
"I'm gonna swing from the chandelier..."
Skoro długie wyjazdy, to przydałoby się coś zjeść, albo wypić. Wyposażenie każdego z trzech samochodów mogło obejmować m.in. chłodziarkę. W Mitsubishi oraz Toyocie mogła być też możliwość podgrzania potrawy. Hiace dysponowała też kostkarką do lodu oraz… czajnikiem. Takim np. do zielonej herbaty.
Kostkarka z kolei byłaby świetnym uzupełnieniem Mitsubishi. Delica Super Exceed miała bowiem na pokładzie coś o nazwie Audio Stage. Czyli maszynę do karaoke. Co ciekawe, działała ona… z radiem. Japońskie stacje radiowe nadawały wielościeżkowo. System był w stanie rozdzielić poszczególne ścieżki i „puszczać” sam podkład audio, ku uciesze ósemki komfortowo usadzonych pasażerów.
Jak w większości tych aut, mogli się też zasłonić przed spojrzeniami ciekawskich. Rolety, lub firanki były w opcji zarówno wspominanej tutaj trójcy, jak i konkurencji – w Hondzie, czy Maździe. Co by nie mówić to dobre wyposażenie w samochodach, które miały tak dużą możliwość aranżacji wnętrza, że w zasadzie zawsze była w nich opcja „płaskie łóżko na całej powierzchni wnętrza”.
Pomysły na nowinki są, ale większość to już tylko inwencja właścicieli
Wiele z tych aut wciąż jeździ, a lista wyposażenia się zmienia. Dodatki, które Japończycy kochają w samochodach, powodują, że te minivany ewoluują. Jak widać, nie każdemu wystarczają już takie elementy jak system wzmacniania głosu między fotelem kierowcy, a pasażerami z tyłu (Hiace).
Co ciekawe, wciąż można znaleźć takie ciekawostki w japońskich minivanach. Tyle, że zazwyczaj obecnie takie wyposażenie trafia do samochodów koncepcyjnych, a nie seryjnych. Jedyne, co pozostało, to niesamowita praktyczność i "magiczne" fotele, które w niewielkich rozmiarów nadwoziach potrafią składać się w niemal dowolne strony.
źródło zdjęć: Toyota @ Cars & Bids, Nissan @ Cars & Bids