Kanclerz Niemiec krytykuje Unię Europejską. Tym razem chcą elektryfikacji floty w wypożyczalniach od 2030 roku
Unia Europejska ma nowy pomysł, który trudno jakkolwiek uzasadnić. Tym razem na celownik trafiły wypożyczalnie samochodów. Kanclerz Niemiec Friedrich Merz nie pozostawił na tej idei nawet jednej suchej nitki.
Unia Europejska trzyma się obranego kursu. Choćby świat walił się i palił, to nie chcą rezygnować z idei zakończenia sprzedaży samochodów spalinowych w 2035 roku. Teraz jednak dołożyli do tego jeszcze jedną cegiełkę - nowa koncepcja zakłada, aby w 2030 roku wszystkie wypożyczalnie samochodów (i potencjalnie także leasingodawcy) mogli oferować wyłącznie elektryki. Ten pomysł nie zyskał szerokiego uznania, a jednym z krytyków jest kanclerz Niemiec, Friedrich Merz.
Unia Europejska trzyma jeden kierunek. Kanclerz Niemiec nie popiera tej koncepcji
Według Merza pomysł zaproponowany przez Unię Europejską całkowicie mija się z celem realizowania "wspólnych celów" dla całej wspólnoty. W jego opinii stawianie na jedną technologię w momencie, w którym może być ona jeszcze daleka od pełnej wydajności na wybranych rynkach, jest dużym błędem.
Według przedstawicieli wypożyczalni, wycofanie aut spalinowych zniszczy cały biznes
Tu najbardziej bezpośrednio wypowiada się Nico Gabriel, członek zarządu firmy Sixt. W jego opinii ludzie przestaną wynajmować samochody, gdyż będzie to dla nich niekomfortowe. Wciąż jest wiele miejsc, w których dostęp do ładowarek pozostaje mocno ograniczony. Co więcej, infrastruktura musiałaby być mocno rozbudowana, aby obsłużyć nie tylko prywatne auta, ale także te wynajmowane.
Zdjęcie: Steffen Prößdoft (CC BY-SA 4.0)
Do tego przejście na pełną elektryfikację oznaczałoby także znacznie wyższe koszty dla firm i przede wszystkim wysokie ceny wynajmu samochodów. Gabriel zwraca także uwagę na dość ciekawą kwestię: dla wielu osób samochód wynajmowany na wakacyjny wyjazd ma być "częścią urlopu". Dokładanie do tego równania konieczności szukania ładowarek, a także organizowania odpowiednich kart doładowania (lub aplikacji), może być frustrujące.
Pamiętajmy: ceny ładowania są mocno uzależnione od różnych pakietów. Niestety nie działa to w ten sam sposób, co tankowanie, czyli mamy jedną cenę, od której ewentualnie odcina się różne rabaty flotowe. Bazowa kwota za ładowanie może być naprawdę ogromna, a posiadanie subskrypcji w konkretnej usłudze (lub integratorze usług) dopiero ją obniża.
Czy jest to więc rozwiązanie, które faktycznie rozpędzi rynek? Nic z tych rzeczy - i co jak co, ale tutaj kanclerz Niemiec ma dużo racji.


