KIA EV6 GT - TEST. Setka w 3,5 sekundy w aucie tej marki to szok!
Kilka lat temu nikt nie uwierzyłyby w to, że koreańska marka zagra w jednej lidze z Porsche. KIA EV6 GT pokazuje, że uprzedzenia należy odłożyć na bok. To fenomenalny samochód, którego możliwości nie kończą się na "wciśnięciu w fotel".
Kiedy KIA EV6 GT oficjalnie ujrzała światło dzienne wraz z premierą standardowych wersji, przecierałem oczy ze zdziwienia. Nie dość, że koreańska marka jakimś cudem przeszła z tym projektem przez dział księgowości, to jeszcze stworzyła auto, które na widok Taycana jedynie wzrusza ramionami.
Rok po internetowym debiucie tego auta miałem okazję wsiąść za jego stery i sprawdzić możliwości drzemiące w 585 koniach mechanicznych. Wybrałem się w tym celu do Szwecji, która teoretycznie nie jest najlepszym miejscem do sprawdzania osiągów auta.
KIA EV6 GT - TEST. Koreańczycy nie boją się chwalić
Jakby jednak nie patrzeć wielu wybitnych kierowców rajdowych pochodzi ze Szwecji, a kraj ten ma długą historię obecności w motorsporcie. Do tego KIA to marka, która niczego nie udaje.
Dlaczego? Otóż niektórzy producenci pokazują swoje auta sportowe możliwie najdalej od torów wyścigowych. Nie wiem, czy to kwestia strachu, czy też po prostu nie chcą, aby ich produkt z jakiegoś powodu nie wypadł dobrze podczas wymagającej próby.
W przypadku EV6 GT nikt się jednak nie cackał. Na obrzeżach Sztokholmu dzień z tym samochodem zaczęliśmy od próby na torze. I nie był to typowy szeroki obiekt, a raczej szybka kombinacja prostych i zakrętów, bez pobocza, za to z drzewami na pograniczu asfaltu.
Ach Ci Szwedzi. Nie dziwię się, że w rajdach nie boją się latać wąskimi szutrowymi drogami pomiędzy kolejnymi sekcjami lasu. Tutaj także nikt nie miał oporów i po krótkim briefingu auto instruktora ruszyło z kopyta, a my pognaliśmy za nim.
KIA EV6 GT skusiła mnie zielonym przyciskiem
Oczywiście po pierwszym okrążeniu w spokojniejszym tempie przyszedł czas na nieco bardziej wymagającą zabawę. Nie zastanawiając się zbyt długo przeskoczyłem w tryb GT, który aktywuje do pracy obydwa silniki elektryczne i wyciska z nich pełną moc, czyli właśnie 585 KM. Przy okazji kontrola trakcji wybrała się na krótką drzemkę. Brzmi to dobrze?
Oj, jak miło się zaskoczyłem. Auto wyrywa do przodu jak szalone, a w łukach zaskakuje nie tylko dużą dozą przyczepności (pomagają w tym specjalnie przygotowane dla tego modelu opony Michelin Pilot Sport 4S), ale także bardzo łatwą w kontroli nadsterownością. W stosunku do standardowych odmian skrócono tutaj przełożenie układu kierowniczego, co ułatwia wykonywanie szybkich i zdecydowanych ruchów kierownicą.
Odrobiny wyczucia wymaga operowanie pedałem gazu, aczkolwiek sposób jego pracy można szybko wyczuć. A wtedy czeka nas zabawa aż do wyplucia ostatniego z dostępnych elektronów.
KIA EV6 GT przyspiesza od zera do setki w 3,5 sekundy - i to bez zająknięcia
Po zabawie na torze przyszedł czas na wyścigi typu drag race. Tutaj sprawdziliśmy wszystkie tryby auta (wbrew pozorom diametralnie zmieniają auto) i jego osiągi.
To ten moment, w którym EV6 GT staje się niczym dr Jekyll i mr Hyde. W trybie Eco pracuje głównie tylny silnik, a sprint do setki zajmuje i tak solidne 7,4 sekundy. Kiedy jednak znowu skusi nas zielony przycisk na kierownicy, auto dosłownie wcina opony w asfalt i katapultuje się do setki w 3,5 sekundy.
A tu jego możliwości się nie kończą. W wielu elektrykach moc "znika" po przekroczeniu pewnej prędkości. Tymczasem EV6 pędzi dalej, do 150, 200 i nawet 250 km/h. Licznik stanie dopiero na wartości wynoszącej 260 km/h.
KIA EV6 GT ma też tryb "drift"
Jego działanie jest bardzo proste - włączamy tryb SPORT (nie GT), odłączamy całkowicie kontrolę trakcji (tak, jest to możliwe) i na koniec pociągamy do siebie dwie łopatki od rekuperacji. Po chwili tylny silnik staje się domyślnym, a przód jedynie wspomaga auto.
Czy KIA EV6 GT lata bokiem? Tak - i to jak zła. Mając przestrzeń i doświadczenie możecie smażyć opony w ekspresowym tempie. Daje to dużo radości, ale zapewne będzie wymagało przyjaźni z oponiarzami.
Co sprawia, że ten samochód jest lepszy od innych wersji EV6?
Przede wszystkim szereg zmian mechanicznych. To nie tylko mocniejszy silnik, ale i inne zawieszenie czy też całkowicie przebudowane silniki. Praca pod wyższym napięciem i zastosowanie nowocześniejszych technologii to klucz do sukcesu tego auta.
Koreańska marka naprawdę mocno przyłożyła się do tego, aby stworzyć nie tylko szybkie, ale i skuteczne w zakrętach auto. A to jest coś, czego próżno szukać u wielu konkurentów. Tym bardziej "czapki z głów" dla Kii.
Poza tym jest to "niemal" standardowe EV6
Największą różnicą są fotele - z przodu debiutują tutaj świetne kubełki, wygodne i dobrze trzymające w zakrętach.
Ale to by było na tyle. Kokpit wciąż jest ciekawy wizualnie, kabina przestronna, a bagażnik pomieści rzeczy nawet na bardzo długi wyjazd. I to ma być sekret tego auta. KIA EV6 GT to elektryk, który na co dzień może pełnić rolę klasycznego "daily". Kiedy jednak trzeba pokazuje pazura i udowadnia, że nawet zwyczajne auto może być niezwykłe. Ciekawe ubrał to w słowa Sjoerd Knipping, szef marketingu Kii. W rozmowie ze mną zauważył, że jest to samochód, którym wracając z pracy możemy zahaczyć o Nurburgring - i z pewnością się nie zawiedziemy. Myślę, że można mu wierzyć na słowo.
Patrząc na ten samochód z zewnątrz być może nawet nie zauważycie, że macie do czynienia z wariantem GT. Sportowe zderzaki są tutaj nieco inne niż te w wersji GT-Line, ale z daleka różnica nie jest widoczna. Jadąc za taką KIĄ rozpoznacie ją po charakterystycznych lampach przeciwmgłowych oraz po malutkim logotypie GT na pokrywie bagażnika.
Warto też wrócić uwagę na zaciski - oczywiście czterotłoczkowe. Pomalowano je charakterystycznym zielonym lakierem, będącym wyróżnikiem tego auta.
Jak sprawdza się ten samochód poza torem?
Otóż bardzo zwyczajnie. Jest wygodny, cichy i bardzo "rozleniwiający". Pokonywanie nim długich tras nie powinno stanowić problemu. Marka obiecuje do 426 kilometrów zasięgu na jednym ładowaniu. Auto, którym jeździłem, to przedprodukcyjna sztuka należąca do polskiego oddziału marki.
Zużycie energii przy 80 km/h nie było porywające (sięgało 20 kWh), aczkolwiek spory wpływ na taki stan rzeczy mogło mieć wcześniejsze "intensywne katowanie" napędu na torze - prosto z zabaw na zamkniętym terenie wyjechaliśmy na drogi publiczne.
Ile kosztuje KIA EV6 GT?
W tej chwili cennik startuje z poziomu 339 900 złotych. Tak, "tanio już było", ale to rzeczy typowa obecnie dla każdej marki. Nie zmienia to jednak faktu, iż mamy tutaj do czynienia z najtańszym autem z największą liczbą koni mechanicznych.
KIA pokazuje, że stać ją na wiele. EV6 GT to nie tylko dyskretny pstryczek w nos konkurentów, ale też informacja dla nich, że w Korei dzieją się cuda - i nikt ich nie chowa w szufladach księgowości. A to oznacza, że kolejne premiery marki mogą być naprawdę imponujące i zaskakujące.