KIA Sportage PHEV - TEST. Wykorzysta ją tylko konkretny odbiorca
KIA Sportage PHEV ma 265 KM i przejedzie na prądzie nawet 50 kilometrów. Nie oznacza to jednak, że jest samochodem dla każdego. Wręcz przeciwnie - ta wersja trafi w gusta bardzo wąskiej grupy odbiorców.
To najmocniejsza i najszybsza wersja tego auta. Teoretycznie, przynajmniej na papierze, ma coś dla potencjalnie każdego klienta marki. W praktyce jednak KIA Sportage PHEV idealnie sprawdzi się tylko u konkretnego odbiorcy. I nie ma w tym nic złego, gdyż tylko takie osoby wykorzystają potencjał drzemiący w tym samochodzie.
KIA Sportage PHEV - TEST. Auto o określonym celu
Chodzi przede wszystkim o to, że hybryda plug-in nie jest samochodem dla każdego. Inwestowanie w ten wariant dla 265 KM przy braku chęci lub możliwości ładowania jest jak zakup Porsche 911 Turbo S tylko po to, aby na felgi naciągnąć tanie chińskie opony.
Jeśli nie zamierzacie regularnie podpinać auta do gniazdka, to skupcie się na klasycznej hybrydzie. Jest niewiele słabsza, a jej możliwości wcale nie ustępują odmianie PHEV.
Ci, którzy regularnie ładują auto, będą na pewno zadowoleni. Bateria o pojemności 13,8 kWh zapewnia powtarzalne 50-55 kilometrów zasięgu na jednym ładowaniu, a uzupełnienie stanu akumulatora dzięki ładowarce pokładowej o mocy 7,4 kW zajmie przy szybszej ładowarce lub z Wallboxem od 2 do 4,5 godziny.
I to jest idealny sposób na użytkowanie tego auta - podpinamy je codziennie do ładowania w domu, w pracy (lub w obu miejscach) i zapominamy o stacjach paliw. Śmiem twierdzić, że bez zająknięcia da się tutaj jeździć przez kilka miesięcy na jednym baku paliwa.
Jednocześnie hybryda plug-in nie odbiera użyteczności auta. Bagażnik zachował solidną pojemność, a ilość miejsca na tylnej kanapie rozpieści nawet wysokie osoby. W czasie jazdy z kolei poczujemy albo przyjemną ciszę i płynność podróżowania, albo też solidnego "elektrycznego kopniaka", wyciskającego z 265 KM maksimum możliwości.
Nie nazywajmy tego auta "sportowym"
To jest duży błąd. Wiele osób twierdzi, że topowy i najmocniejszy wariant zawsze musi być "sportowy". Otóż nie. KIA Sportage PHEV w te rewiry nawet się nie zapuszcza. To auto do spokojnego pokonywania krótszych lub dłuższych dystansów, w przyjemnej atmosferze.
Nie oznacza to jednak, że KIA słabo radzi sobie w zakrętach. Stabilność tego auta jest na bardzo wysokim poziomie. Mam wrażenie, że bateria obniżyła dodatkowo środek ciężkości, wyraźnie czuć za kierownicą. Odczucia z jazdy były tutaj zupełnie inne (i w pewnym sensie dużo lepsze) niż w Sportage'u 1.6 T-GDI MHEV, którym jeździłem kilka miesięcy temu.
Jeśli raz na jakiś czas wybierzesz się w trasę...
To musisz przygotować się na to, że KIA Sportage PHEV nieco Cię zaskoczy. Czym? Otóż - niestety - dość wysokim zużyciem paliwa.
Hybryda plug-in świetnie sprawdza się w mieście i w jego okolicach. Tutaj nawet przy rozładowanym akumulatorze zyskujemy znacznie wyższą skuteczność działania trybu hybrydowego, niż w klasycznej "samoładującej się" hybrydzie.
W efekcie podróżując po Warszawie bez cennych elektronów w zapasie osiągałem wyniki na poziomie 5-7 litrów na setkę, co jest wyborną wartością. Wystarczy jednak minąć znak drogi ekspresowej lub autostrady, aby apetyt na sok z baku wyraźnie wzrósł.
Pomiary w trasie wskazują na to, że przy 120 km/h trzeba liczyć się ze zużyciem na poziomie 8,9-9,3 litra na setkę, zaś przy 140 km/h ta wartość wzrasta do 9,7-10,1 litra.
przy 100 km/h: | 6,1 l/100 km |
przy 120 km/h: | 8,9-9,3 l/100 km |
przy 140 km/h: | 9,7-10,1 l/100 km |
w mieście: | 5-8 l/100 km |
Zasięg na jednym ładowaniu: 47-55 km
Podobne wyniki uzyskaliśmy w spokrewnionym Hyundaiu Tucsonie PHEV. Jak więc widać "ten typ tak ma" - i moim zdaniem KIA zyskuje szerokie pole do popisu w kwestii podkręcenia ekonomii tego modelu.
KIA Sportage PHEV to jeden z najsympatyczniejszych SUV-ów na rynku
Nie jestem wielkim fanem aut z takim nadwoziem, aczkolwiek Kię doceniam za wiele cech. Przede wszystkim ogromnym plusem jest stylistyka tego auta, dzięki której wyróżnia się ono z tłumu. Tutaj, w topowym wariancie, zyskujemy też bardzo ładne, 19-calowe felgi aluminiowe - nie zmniejszają one komfortu podróżowania i jednocześnie uatrakcyjniają wygląd auta.
Wnętrze? Moim zdaniem nie ma się tutaj do czego przyczepić. Jego projekt jest przyjemny dla oka, a mnogość schowków ułatwia utrzymanie porządku. Materiały wykończeniowe nie zawodzą, choć muszę przyczepić się niezmiennie do tak chętnie wykorzystywanego tutaj plastiku piano black. Ten egzemplarz ma zaledwie 890 kilometrów przebiegu, a mimo to na tym tworzywie nie brakuje już małych rys!
222 800 złotych na stół i dokładnie taka KIA Sportage PHEV jest Wasza
Czy jest to wysoka kwota? Cóż, w obecnych czasach nie - powiedziałbym, że można ją wręcz nazwać atrakcyjną. Ten egzemplarz doposażono w pakiet systemów asystujących kierowcy (6 500 złotych) i w skórzaną tapicerkę z wentylacją i elektryczną regulacją foteli (5 500 złotych).
Wycinając te dodatki schodzimy do ceny na poziomie 210 800 złotych - naprawdę akceptowalnej. Dostajemy tutaj w standardzie topowe multimedia, podgrzewane fotele, najbardziej przydatne systemy asystujące (tempomat adaptacyjny, kamerę cofania, radar z funkcją inicjacji awaryjnego hamowania).
W cenie są także aktywne światła LED, które wreszcie zapewniają dobre doświetlenie drogi. Można im jednak zarzucić to, że działają zbyt wolno - czasami wygaszanie konkretnych segmentów drogi trwa dosłownie o sekundę zbyt długo, co doprowadza do lekkiego oślepienia innych kierowców.
Warto też przypomnieć, że KIA niezmiennie oferuje 7 lat gwarancji na swoje samochody, ograniczonej przebiegiem 150 000 kilometrów.
Moim zdaniem
W tym segmencie każdy znajdzie coś dla siebie. Wybór aut z różnymi napędami jest bardzo szeroki - tak naprawdę decyzję można podejmować jedynie na bazie upodobań wizualnych oraz własnych sympatii do marek. KIA Sportage PHEV jest solidną propozycją - prezentuje się dobrze i ma bardzo przemyślane oraz obszerne wnętrze. Niektórym konkurentom ustępuje za to zużyciem paliwa - aczkolwiek dotkliwość tej kwestii jest uzależniona od tego, ile kilometrów pokonujemy samochodem w trasie.