Komisja Europejska kontra Chiny. Ceny samochodów mogą wystrzelić w górę - także tych... sprzedanych
Czyżby krótka hossa chińskich marek zbliżała się ku końcowi? Komisja Europejska bada, czy Chiny subsydiowały swoje marki - a to oznacza nieuczciwą konkurencję. W efekcie nie tylko nowe, ale i sprzedane samochody, mogą być objęte wysokim cłem.
- Od 7 marca wszystkie nowe samochody elektryczne z Chin są rejestrowane przez urzędy celne
- Komisja Europejska może nałożyć cło na sprzedane samochody i na te, które będą w regularnej ofercie
- Problemem jest nieuczciwa konkurencja - o to oskarża się chińskie marki, silnie wspierane przez państwo
Bajecznie niskie ceny samochodów elektrycznych z Chin mogą niebawem stać się przeszłością. Komisja Europejska od października bada producentów takich samochodów, szukając dowodów na ewentualne subsydiowanie tych firm przez rząd. Choć początkowo uznano, że dochodzenie zajmie około 13 miesięcy, to już teraz KE twierdzi, że ma szereg mocnych dowodów.
Oczywiście ta sytuacja nie uniknęła ostrego komentarza ze strony Chin, mocno "rozczarowanej" działaniami UE. Prawda jest jednak taka, że jeśli ktokolwiek będzie tutaj ofiarą, to oczywiście najbardziej ucierpią klienci.
Komisja Europejska kontra Chiny. Walka toczy się o "uczciwą konkurencję" i o ceny samochodów
Co oznaczają działania Komisji Europejskiej? Można to ująć w czterech krótkich punktach.
- Jeśli Komisja Europejska stwierdzi, że chińskie elektryki były subsydiowane przez Chiny, to nałoży na nie cło
- Tyczy się to nie tylko samochodów do sprzedaży. Także sprzedane pojazdy będą objęte obowiązkiem opłacenia akcyzy z mocą wsteczną
- Takie działania KE mogą też uderzyć w inne marki produkujące samochody w Chinach
- Akcyza wpłynie na znacznie wyższe ceny samochodów - a to zmniejszy ich konkurencyjność
Teoretycznie wyrówna się więc poziom pomiędzy chińskimi i europejskimi markami. Te drugie będą mogły łatwiej walczyć z azjatyckimi przybyszami, zachowując wyższe ceny. To konieczność, gdyż przy niższych marżach straty będą ogromne.
W tym wszystkim najbardziej ucierpią osoby, które czekają na tanie elektryki. Chińczycy nam je dali - i wcale nie są to złe samochody. Zaraz jednak okaże się, że finalnie ciężko będzie kupić jakikolwiek samochód na prąd. A to może być z kolei kolejny strzał w stopę w wykonaniu Unii Europejskiej, gdyż rynek ewidentnie chce tanich i rozsądnych samochodów na prąd.
Jeśli więc zachowanie zakazu sprzedaży samochodów spalinowych ma być rzeczywistością, to konieczna jest zmiana. A ta znowu spowolni - i to dość radykalnie. Już co piąty nowy samochód elektryczny w Europie to produkt z Chin. Ich udział rośnie z miesiąca na miesiąc.