Następca Huracana pożegna V10, ale zyska unikalne V8. Turbo wkroczy do akcji przy 7000 obrotach!
Lamborghini Huracan niebawem przejdzie na emeryturę. Jego następca to z kolei duże wyzwanie dla marki z Sant'Agata Bolognese - po raz pierwszy konieczne będzie pogodzenie ekologii i fenomenalnych osiągów. Wszystko wskazuje jednak na to, że Włosi mają już gotowe rozwiązanie - i będzie to coś, czego do tej pory nie widzieliśmy.
Producenci supersamochodów mają teraz do zgryzienia wyjątkowo twardy orzech. Jak połączyć rewelacyjne osiągi i lekkość z elektryfikacją? Wbrew pozorom nie jest to nic prostego - nawet dla firm, których zaplecze finansowe jest naprawdę imponujące. Włosi od dłuższego czasu pracują nad rozwiązaniami, które pozwolą pogodzić ekologię, osiągi i ryk widlastej jednostki. Następca Lamborghini Huracana zyska unikalną konstrukcję.
Co ją wyróżni? Motortrend rzuca światło na ten temat powołując się na swoje źródła w marce. I wszystko wskazuje na to, że będzie to coś naprawdę wyjątkowego.
Następca Huracana nie będzie już korzystać z silnika V10
Niestety, era jednego z najlepiej brzmiących w historii silników dobiega końca. Rozwój tej jednostki jest nie tylko nieopłacalny, ale przede wszystkim wręcz niemożliwy. Romans z elektryfikacją wymaga wyboru bardziej "plastycznych" silników, potencjalnie też nieco mniejszych pod kątem wymiarów.
Włosi sięgną więc po jednostkę V8. Wszystko wskazuje na to, że będzie ona bazowała na 4-litrowej konstrukcji, stosowanej z powodzeniem od lat w autach koncernu.
Na tym jednak wszelkie podobieństwa się skończą, gdyż Lamborghini dodaje tutaj swój magiczny pierwiastek szaleństwa, całkowicie zmieniający charakter tego silnika.
Tak, turbosprężarki pojawią się w tym aucie - ale do akcji wejdą dopiero przy 7 000 obrotów na minutę! Lamborghini pracuje nad wyjątkowym silnikiem
Dzięki temu silnik ma mieć wyjątkowo "wolnossący" charakter - a to jest coś, do czego przyzwyczaiło klientów Lamborghini. Aby jednak do tych 7 000 obrotów silnik miał odpowiednią moc i świetnie reagował na gaz, zostanie sparowany z jednostką elektryczną.
Ta jednak nie będzie zwyczajną konstrukcją. Włosi opracowali konstrukcję, która mieści się pomiędzy jednostką napędową a skrzynią biegów i de facto działa nieco jak sprężarka mechaniczna. Oznacza to, że do 7 000 obrotów przyspieszenie będzie wspierane prądem, a później do akcji wkroczą turbosprężarki. Proste?
Wszystko to sprawi, że następca Huracana będzie większy
I cięższy - w końcu gdzieś trzeba pomieścić także duże akumulatory. Technologia supercapacitor, używana w Sianie, nie zda tutaj egzaminu. Tym samym Lamborghini dołączy do klubu, w którym jest już Ferrari i McLaren, a mowa o autach ładowanych "z gniazdka".
Następca Huracana ujrzy światło dzienne za dwa lata - w 2024 roku.