Szalone V8, które kręci się do 10 000 obrotów, zadebiutuje 16 sierpnia. Nadchodzi nowe Lamborghini
Podwójnie doładowane V8, trzy silniki elektryczne i odcinka na 10 000 obrotów. Przed Wami następca Huracana, Lamborghini Temerario. Wiemy kiedy zadebiutuje.
- Włosi są już gotowi do premiery następcy Huracana
- Nowy model to Lamborghini Temerario
- To konkurent Ferrari 296
Elektryfikacja w Sant'Agata Bolognese postępuje w ekspresowym tempie. Jeszcze kilka miesięcy temu jedynym układem hybrydowym, jaki stosowano, był tak zwany "Supercapacitor" w limitowanym Sianie. Teraz mamy hybrydę plug-in w postaci Revuelto i odświeżonego Urusa. Ofertę lada chwila uzupełni zaś Lamborghini Temerario. To następca Huracana, który zyska wyjątkowy napęd.
Co prawda Włosi żegnają się z fenomenalnym silnikiem V10, którego brzmienie jest niepowtarzalne. Na szczęście nie zostawią nas z czymś przeciętnym. Gdy Ferrari postawiło na jednostkę V6 w bazowym modelu, Lamborghini idzie w silnik V8 o nietypowej konstrukcji.
Lamborghini Temerario zadebiutuje oficjalnie 16 sierpnia
To właśnie wtedy poznamy możliwości tego samochodu. A jest tutaj na co czekać, gdyż sercem tego nowego byka będzie silnik V8, podwójnie doładowany. Pomimo turbosprężarek odcinka jest na 10 000 obrotach, co brzmi jak szaleństwo. Skąd taki ruch i jak to osiągnięto? O tym przekonamy się za nieco ponad dwa tygodnie.
Silnik Temerario będzie wspierany przez układ hybrydowy. Mowa tutaj o trzech jednostkach elektrycznych i niewielkiej baterii znanej z Revuelto. Łącznie dostaniemy ponad 880 KM trafiających na wszystkie cztery koła. Warto jednak zaznaczyć, że przednia oś będzie napędzana przez silnik elektryczny, zaś większość mocy trafi na tył.
Następca Huracana to oczywiście kluczowy produkt w gamie marki. O ile Urus stanowi aboslutny bestseller i napełnia kieszenie Włochów złotem, o tyle za nim na liście był właśnie Huracan. Można śmiało założyć, że Lamborghini Temerario zdecydowanie podrożeje, ale powinno bez trudu powtórzyć sukces swojego poprzednika.
Ten jednak ma jeszcze kilka chwil na rynku. Produkcja Huracana trwa do grudnia. Wszystkie sloty produkcyjne wyprzedano, a więc na drogi wyjeżdżają już ostatnie auta z wolnossącym V10 pod maską. To symbol końca pewnego okresu, trwającego od debiutu fenomenalnego Gallardo na początku lat dwutysięcznych.
A co dalej? Tu jeszcze jest wiele niewiadomych. Lamborghini chciało skierować się w stronę elektryfikacji, aczkolwiek władze marki same zauważyły, że bogaci nie chcą jeździć supersamochodami na prąd. Na pewno na drogi wyjedzie nietypowe GT o nazwie Lanzador (w pełni elektryczne), ale kolejne nowe auta mogą już korzystać z hybrydowych rozwiązań, opierających się między innymi na paliwach syntetycznych.