Jeździłem Leapmotor T03 i C10. To koń trojański, czy strzał w dziesiątkę?
Koncern Stellantis wpuszcza w swoje progi chińską markę. Daje jej dach nad głową, serwis i możliwość podboju europejskiego rynku. Co na tym zyskuje, skąd taki pomysł i czy w ogóle ma to sens? W moje ręce trafiło Leapmotor T03 i C10 - za ich kierownicą szukałem odpowiedzi na to pytanie.
- Leapmotor to chiński "startup" produkujący samochody elektryczne
- Do Europy trafił w ramach spółki joint-venture z grupą Stellantis
- Samochody kupimy w salonach Stellantisu
Chińskie marki szukają różnych sposobów na to, aby dostać się do Europy. Jedne decydują się na samodzielną ekspansję, tworząc swoje struktury na Starym Kontynencie. Inne wybierają prostszą metodę - szukają największych grup dealerskich. To one dają im dostęp do sieci sprzedaży i serwisu. Taki ruch jest korzystny cenowo i logistycznie. Leapmotor to marka, która dostała "trzecie wyjście", przedziwne z wielu powodów. Ich europejska ekspansja jest możliwa tylko i wyłącznie dzięki grupie Stellantis, która podała im dłoń i otworzyła drzwi do Europy. Na start dostaniemy więc dwa modele, Leapmotor T03 i C10, które będą dostępne w salonach tego koncernu.
Przez dłuższy czas nie byłem w stanie pojąć logiki, która za tym stoi - tym bardziej, że Stellantis inwestuje ogromne pieniądze w swoje własne samochody elektryczne. Wydawać by się mogło, że Leapmotor będzie właśnie tym tytułowym "koniem trojańskim". A może jest dokładnie na odwrót i wrogów warto trzymać możliwie najbliżej siebie?
Leapmotor T03 i C10 w teście. Zacznijmy od krótkiej lekcji historii
Choć ta chińska marka w przyszłym roku oficjalnie będzie obchodzić dziesiąte urodziny, to ich pierwsze auto ma dopiero pięć lat. W 2019 roku fabrykę opuścił model S01, przedziwne elektryczne coupe o nietypowej sylwetce. Rok później, w 2020 roku, dołączył do niego mały T03 - ten, który trafi do Polski. W kolejnych latach prezentowano następne modele, w tym właśnie C10, kompaktowego SUV-a, również docierającego do Europy.
Kliknij tutaj, aby obejrzeć test Leapmotor T03 i C10 - WIDEO
Leapmotor powstało z myślą o budowie przewagi na rynku za sprawą technologii i koncepcji produkcji. Przede wszystkim struktura tej firmy jest wertykalna. Co to oznacza? Otóż ten producent samodzielnie produkuje niemal wszystkie komponenty, z których korzysta. Dzięki temu nie współpracuje z wieloma podwykonawcami, a to oznacza redukcję kosztów i lepszą integrację działania wszystkich elementów.
Mózgiem tych samochodów, w zależności od wersji, jest procesor Lingxin, stworzony z firmą Dahua Technology. Tu wzorowano się na Tesli i na jej centralnym systemie zarządzania pojazdem, który faktycznie wykazuje się wysoką efektywnością i sprawnością działania.
Przejdźmy więc do samochodów. Zacząłem od Leapmotor T03, czyli od konkurenta Dacii Spring
To określenie nie jest przesadą. T03 jest krótsze od Springa (3620 mm kontra 3701 mm) i ma mniejszy rozstaw osi (2400 mm kontra 2423 mm). Ubrano je w dość pocieszną stylistykę - to taki mały pudełkowaty bąbel na małych kołach. Teoretycznie w sam raz do miasta, co zresztą ma być jego głównym przeznaczeniem.
Wnętrze jest tutaj bardzo minimalistyczne. Klasyczne nawiewy, ekran multimediów, wybierak kierunku jazdy za kierownicą (o kształcie przywodzącym na myśl Mercedesy sprzed kilku lat) i proste schowki to wszystko, co tutaj znajdziemy.
Siadam na śmiesznym fotelu, który ma zintegrowane z zagłówkiem oparcie. Nie jest źle - owszem, pozycja "jak na stołku", ale wygodniejsza od tej ze Springa. Włączam silnik, wybieram tryb D i ruszam na zakorkowane warszawskie ulice.
Od razu zaznaczam: na jazdy dwoma autami mieliśmy dwie godziny, więc są to bardzo "gorące" wrażenia z kilkudziesięciu kilometrów za kierownicą. Na pełny test przyjdzie czas.
Zacząłem od przebijania się przez mocno zatłoczone Śródmieście. Kierownica pracuje lekko (co ciekawe mamy trzy ustawienia wspomagania do wyboru), hamulec reaguje w przyjemny sposób, a auto przyjemnie "wywija" pomiędzy pasami i innymi autami. Dynamika jest dobra - dużo lepsza, niż w Springu.
Zawieszenie też sprawia dużo lepsze wrażenie - w zakrętach nadwozie nie przechyla się w tak przerażający sposób, a samochód pozostaje stabilny. Wyciszenie również nie zawodzi, choć sztuczny dźwięk generowany do 30 km/h jest potwornie nieprzyjemny.
Na tej krótkiej trasie po centrum Warszawy uzyskałem średnie zużycie energii na poziomie 12-13,5 kWh. To świetna wartość, sugerująca realne 250-300 km zasięgu.
Leapmotor C10 to już zupełnie inna bajka
Mówimy tutaj o znacznie większym samochodzie. Choć teoretycznie przypisuje mu się przynależność do segmentu aut kompaktowych, to w praktyce jest on niewiele krótszy od chociażby od Volkswagena Tayrona. Ba, ma od niego większy rozstaw osi!
Stylistyka jest tutaj bardzo prosta i raczej należy do tych, które nie zapadają w pamięć. Wąskie przednie i tylne lampy, brak wyraźnych przetłoczeń, bryła nastawiona na maksymalną praktyczność - na ten samochód nie zwrócicie uwagi na ulicy.
Wnętrze przywodzi mi tutaj na myśl samochody NIO. Przyjęto podobną koncepcję projektu kabiny, czyli "dwa ekrany, absolutny minimalizm". Do tego miło zaskakuje tutaj wykończenie, głównie za sprawą szeregu miękkich tworzyw w kluczowych miejscach. Nawet tylne drzwi wykończono miękkim w dotyku plastikiem, co jest sporą niespodzianką.
Leapmotor C10 jest sporym samochodem, ale jego bagażnik wcale aż tak nie imponuje - ma 435 litrów pojemności, aczkolwiek pakując się ponad poziom rolety wykorzystamy około 830 litrów
Wsiadając za kierownicę od razu zauważamy, że stosowano tutaj inną koncepcję projektowania. Powiem więcej - można pokusić się o stwierdzenie, że T03 i C10 to produkty dwóch różnych marek. SUV jest dojrzały w prowadzeniu i nie odstaje od wielu europejskich propozycji.
Dynamika przy 218 KM jest dobra, ale w centrum miasta ciężko było ją dokładnie zweryfikować. Zawieszenie zdaje się być nastawione bardziej na komfort jazdy, aczkolwiek w zakrętach nie czujemy się jak w łajbie rzuconej na wzburzone może.
Bardzo przypadły mi do gustu multimedia. Działają wręcz ekspresowo i mają wszystkie kluczowe funkcje. Widać, że Leapmotor inspirowało się tutaj Teslą, zwłaszcza pod kątem UI i UX. Na przykład lusterkami steruje się za pomocą przełączników na kierownicy.
Tu warto zaznaczyć jedną rzecz. Zarówno Leapmotor T03 jak i C10 nie mają Android Auto i Apple CarPlay. Chińska marka wraz z grupą Stellantis pracują nad aktualizacją, która wprowadzi tę funkcję na pokład. Najprawdopodobniej pojawi się ona w ramach aktualizacji over-the-air (bezprzewodowej).
W kwestii zużycia energii nie mogę powiedzieć zbyt wiele. W korkach i w gęstym ruchu osiągnęliśmy wynik na poziomie 15,5 kWh/100 km, ale ciężko jest się tutaj odnieść do konkretnych warunków. Na dokładne testy przyjdzie czas w przyszłym roku.
Co jeszcze warto wiedzieć o tych samochodach?
Ceny poznamy na początku przyszłego roku, ale nieoficjalnie dowiedziałem się, że kwota transakcyjna przy modelu T03 ma wynosić około 80 000 złotych. W przypadku C10 zakłada się kwotę wynoszącą 160 000 złotych.
Model T03 objęty jest 3-letnią gwarancją (europejską, ograniczoną przebiegiem 100 000 km) i 8-letnią gwarancją na baterię (ograniczoną przebiegiem 160 000 km). W przypadku Leapmotor C10 standardowa gwarancja trwa 4 lata (też ma limit 100 000 km), na baterię jest taka sama, jak w małym T03.
Tu warto też wyjaśnić kwestię montażu Leapmotor T03 w Tychach. Na tę chwilę nic się nie zmienia i według polskiego oddziału Stellantis ten mały elektryk dalej jest i będzie składany w systemie SKD (semi-knocked down).
W Polsce za sprzedaż Leapmotor odpowiedzialnych będzie początkowo ośmiu dealerów, potencjalnie w największych miastach. W połowie grudnia ruszy proces zamawiania samochodów, zaś sprzedaż wystartuje na początku 2025 roku.
I na deser - jaki jest faktyczny sens istnienia Leapmotor w szeregach grupy Stellantis?
Według przedstawicieli marki nie jest to konkurencja dla autorskich produktów Stellantis, a raczej uzupełnienie gamy. T03 ląduje w segmencie A i jest mniejsze (wyraźnie) od Citroena e-C3. Leapmotor C10 z kolei teoretycznie gra do tej samej bramki co Peugeot e-3008 i e-5008, ale celuje w młodszego klienta, który szuka "technologicznego" produktu w dobrej cenie.
Czy ten podział faktycznie zadziała i czy będzie to strzał w dziesiątkę dla tego koncernu? Na pierwsze wyniki musimy poczekać do końca przyszłego roku, ale widać, że Stellantis patrzy z optymizmem na tę współpracę.