Lexus RX450h+ - TEST. Z plusami nie tylko w nazwie. Czym zaskakuje ten model?
Jeszcze nie tak dawno temu liczba 450 wiązała się głównie z klasyczną hybrydą, korzystającą z silnika 3.5 V6. Teraz do tego oznaczenia dorzucono magiczny "plus", który jest dużą nowością dla tej marki. Lexus RX450h+ to hybryda plug-in, która łączy silnik z wersji 350h z dużym akumulatorem. Jak ten zestaw sprawdza się w mieście i w długich podróżach?
Lexus postawił na duże zmiany, które w mojej opinii są strzałem w dziesiątkę. Nowy RX ma zupełnie inaczej zbudowaną gamę jednostek napędowych, opierającą się wyłącznie na wersjach hybrydowych. Każdy znajdzie tutaj coś dla siebie - jest klasyczna hybryda "szeregowa", wersja plug-in hybrid i wariant z turbodoładowaniem o najlepszych osiągach. Tym razem skupię się na "środkowej wersji". Lexus RX450h+ łączy zapas mocy, oszczędność i możliwość pokonania zaskakująco dużej liczby kilometrów na jednym ładowaniu.
Japończycy dość ciekawie zdywersyfikowali ofertę tego auta, tworząc trzy skrajnie różne warianty dla zupełnie innych odbiorców. Czy hybryda plug-in jest tutaj rozwiązaniem wartym uwagi? Znam odpowiedź na to pytanie - i może być ona dość zaskakująca.
Lexus RX450h+ - TEST. Czym technicznie różni się od słabszej hybrydy?
Zacznijmy od kluczowych różnic, czyli co łączy i dzieli wersję 350h i 450h+. Obydwa auta korzystają z silnika 2.5, pracującego w cyklu Atkinsona. Bazowa hybryda ma oczywiście mały akumulator, aczkolwiek wykonany w technologii niklowo-wodorkowej, co bardzo zwiększyło jego wydajność. 246 KM jest w zupełności wystarczającą mocą do napędzenia tego ważącego nieco ponad 2 tony samochodu.
Tymczasem hybryda plug-in mały akumulator wymieniła na dużą litowo-jonową baterię o pojemności 18,1 kWh. Oczywiście jej obecność oznacza lekką nadwagę, tutaj wynoszącą 220 dodatkowych kilogramów. Moc za to wzrosła do 309 KM.
De facto dostajemy więc zbliżony napęd, umożliwiający tutaj po prostu regularną jazdę na prądzie. Pod tym kątem Lexus RX450h+ zaskakuje bardzo pozytywnie. Japońska marka obiecuje około 63-68 kilometrów zasięgu na jednym ładowaniu, tymczasem mi udało się przejechać dokładnie 79 kilometrów.
I to jest wynik, który naprawdę imponuje. Poruszając się na trasie dom-praca-dom, gdzie w jednym lub w dwóch miejscach można ładować samochód, silnik spalinowy pozostanie "w uśpieniu" przez długi czas. A to oczywiście oznacza ekologiczną jazdę i mniejsze wydatki na paliwo.
Standardowa ładowarka pokładowa oferuje 3,3 kW mocy, zaś opcjonalna 6,6 kW. Jeśli więc zależy nam na szybkim ładowaniu, to wybór tej mocniejszej jest obowiązkowy - wówczas w 2,5-3 godziny "zatankujemy do pełna".
Nie ma jednak róży bez kolców. Dodatkowe kilogramy czuć w czasie jazdy
Jak już wspomniałem Lexus RX stawia na komfort. Jeśli więc do dość miękkiego zawieszenia dorzucicie dodatkowe 220 kilogramów, to różnicy ciężko nie będzie nie zauważyć.
RX450h+ nieco bardziej przechyla się na boki w zakrętach i lubi głębiej zanurkować. Nie jest to jednak coś, co przeszkadzałoby w codziennej jeździe.
Po prostu nie warto tutaj wciskać głębiej pedału gazu - tym bardziej, że wiąże się to z nieco większym hałasem (gdy skrzynia CVT skraca przełożenie, a silnik pozostaje na wyższych obrotach).
W hybrydzie plug-in trzeba też przyzwyczaić się do specyficznie pracującego pedału hamulca. Ze względu na obecność systemu rekuperacji energii, działającego także automatycznie (na bazie radaru z przodu), trzeba przyzwyczaić się do dość mocnego dociskania prawej nogi, zwłaszcza przy hamowaniu z większej prędkości.
Zużycie paliwa nie rozczarowuje, także przy całkowicie rozładowanym akumulatorze
Gdy "prąd z gniazdka" uleci z tego auta, zostajemy tak naprawdę z regularną hybrydą, posiadającą dodatkowy elektryczny "boost" przy intensywnym przyspieszaniu - choć dostępny jest on tylko przez krótką chwilę.
W takich warunkach RX wciąż cieszy niskim zapotrzebowaniem na paliwo. W mieście udało mi się osiągnąć wynik wahający się od 1,2 litra (przy większej ilości prądu w akumulatorze), do 6 litrów przy jego absolutnym braku. Wciąż jest to więc wynik nieco lepszy, niż w wersji 350h.
W trasie wartości podawane przez komputer pokładowy też zaskakują. Nawet prędkości autostradowe nie wpływają tutaj na drastyczny wzrost zapotrzebowania na benzynę.
przy 100 km/h: | 5,6 l/100 km |
przy 120 km/h: | 6,9 l/100 km |
przy 140 km/h: | 8,6 l/100 km |
w mieście: | 1,2-6,3 l/100 km |
Największym minusem Lexusa RX450h+ jest cena
W porównaniu do modelu 350h jest tutaj ogromny przeskok cenowy. Co więcej - po dorzuceniu odrobiny opcji zbliżamy się tutaj do poziomu, gdzie na wyciągnięcie ręki jest już... Lexus RX500h.
Bazowa wersja Elegance katalogowo startuje od 412 900 złotych. Testowana wersja Prestige z garścią opcji kosztuje już 463 000 złotych. Dla porównania: wersja 500h F-Sport Edition wymaga wydania 470 900 złotych.
Dla wielu osób hybryda plug-in wcale nie jest pierwszym wyborem. Myślę, że taki wariant przemawia przede wszystkim do firm, które stawiają na ekologiczną politykę flot i wymagają odpowiedniej średniej emisji CO2.
Poza tym przy obecnych promocyjnych cenach modelu 350h, startującego od 299 900 złotych, wybór droższej hybrydy plug-in opłaci się tylko osobom, które faktycznie będą cały czas korzystać z możliwości ładowania i jazdy na samym prądzie.
Poza tym Lexus RX to bardzo komfortowe i praktyczne auto, któremu nic nie brakuje
Wyposażenie wersji Prestige tak naprawdę oferuje wszystko, czego potrzeba do szczęścia. Skórzane obszycie podgrzewanych i wentylowanych foteli, nowoczesne multimedia, światła BI-LED, systemy wspierające kierowcę i wiele innych dodatków jest tutaj standardem.
Po przejechaniu tym samochodem ponad 1000 kilometrów doceniłem naprawdę dobrą pozycję za kierownicą i świetne fotele, które nie męczą kręgosłupa w długich podróżach. Ilość miejsca na tylnej kanapie także nie pozostawia niczego do życzenia, a bagażnik, choć nieco mniejszy (brak schowka pod podłogą), wciąż jest bardzo ustawny i praktyczny.
Moja opinia i podsumowanie
Mam wrażenie, że Lexus RX450h+ powstał właśnie z myślą o firmach, które potrzebują wygodnych hybryd plug-in dla swoich menadżerów, głównie ze względu na politykę korporacyjną. To bardzo udane auto, które ma dużo zalet i oferuje duży zasięg na jednym ładowaniu.
W praktyce nie widzę jednak sensu w wyborze takiego auta, gdy możemy cieszyć się wcale nie gorszą słabszą wersją 350h za znacznie mniejsze pieniądze. Z kolei niewielka dopłata do modelu RX500h zachęca do wyboru mocnej, 371-konnej wersji, oferującej też nieco lepsze właściwości jezdne.