Ma Kodiaqa na talerzu. Nowy Volkswagen Tayron namiesza na rynku. Sprawdziłem jego możliwości
Sprawdzony przepis, ale w nowym wydaniu - tak w skrócie można opisać to, czym jest Volkswagen Tayron. Marka z Wolfsburga stworzyła samochód, który ma szansę na sukces na rynku - a na jego celowniku jest… Skoda Kodiaq.
Volkswagen Tiguan Allspace, czyli przedłużona wersja popularnego kompaktowego SUV-a z Niemiec, nie był „wybitnym” samochodem. Stylistyka nie porywała, ceny były dość wysokie, a sam charakter tego auta odbiegał od oczekiwań wielu klientów. Niemcy postanowili więc podejść do tematu dużego auta z trzema rzędami siedzeń w nieco inny sposób. Przepis zasadniczo jest ten sam, ale składniki zupełnie inne. W efekcie udało im się stworzyć coś znacznie lepszego i ciekawszego. Przede wszystkim od razu trzeba zaznaczyć jedną rzecz: Volkswagen Tayron nie jest po prostu przedłużonym Tiguanem.
Różnic nie ma zbyt wiele, ale zauważycie je gołym okiem. SUV, który w ofercie wpisuje się pomiędzy Tiguana i Touarega, zyskał nowy pas przedni (wyższy, bardziej kanciasty, z masywniejszym zderzakiem), ma inną sygnaturę świetlną lamp tylnych i wyróżnia się przyjemną linią boczną. We wnętrzu także wprowadzono garść zmian - na przykład dodano drewniane wykończenie w wersji Elegance, które tworzy nieco bardziej „elegancki” klimat.
Te subtelne różnice sprawiają, że Volkswagen Tayron ma nieco więcej własnego charakteru
Co więcej - dużo osób twierdzi, że Volkswagen nie tylko wygląda lepiej do swojego mniejszego brata, ale także od Skody Kodiaq drugiej generacji. Nowy czeski SUV faktycznie nie przypadł do gustu wielu osobom - pierwsze wcielenie zawiesiło poprzeczkę dość wysoko. Tayron może więc przyciągnąć do salonów Volkswagena osoby, dla których stylistyka Kodiaqa nie jest atrakcyjna.
I jeśli myślicie, że cena będzie tutaj historią z dwóch różnych bajek, to... jesteście w błędzie. Ale do tego wrócimy za chwilę.
Skupmy się na tym jak jeździ nowy Tayron
Paleta jednostek napędowych jest niemal identyczna i różni się w zakresie najmocniejszych silników. Właściwości jezdne? W SUV-ie nie będziecie szukać sportu, a komfortu. A pod tym kątem Tayron wypada doskonale.
W wersji z zawieszeniem DCC+, które już nie hałasuje (naprawdę!), można postawić na wysoki komfort, albo na dość sztywne nastawy - wszystko wedle upodobań kierowcy. Układ kierowniczy jest komunikatywny, ma dobrze dobrane przełożenie i przekazuje sporo informacji z przednich kół. Pozycja za kierownicą należy do wzorowych - nie da się do niej przyczepić. Fotele ErgoActive dorzucają tutaj swoją cegiełkę i sprawiają, że długie trasy są czystą formalnością.
Do jazd testowych wybrałem wariant 2.0 TDI o mocy 193 KM, spięty z napędem 4x4. To moim zdaniem jedna z dwóch najlepszych wersji napędowych w tym samochodzie. Gwarantuje dobrą dynamikę, zachowuje niskie zużycie paliwa i ma solidny moment obrotowy. Wadą jest jedynie straszliwe opóźnienie w reakcji na gaz, wynikające zapewne z oprogramowania dostosowanego do normy WLTP.
Na odcinku testowym nie brakowało autostrad i bocznych dróg. Na trasach szybkiego ruchu (gdzie we Francji można jechać maksymalnie 130 km/h) doceniłem opcję, która pojawiła się w tym aucie. Mowa tutaj o dwuwarstwowych szybach akustycznych. Faktycznie świetnie izolują one szumy powietrza i sprawiają, że w kabinie jest bardzo cicho.
Na wąskich i ciasnych uliczkach małych nadmorskich miejscowości doceniłem zaś zaskakującą zwrotność. Pamiętajcie, że jest to auto, który ma blisko 4,8 metra długości i blisko 2,8 metra rozstawu osi. Mimo to manewrowanie jest naprawdę łatwe. Pomagają w tym także czujniki z przodu i z tyłu, a także opcjonalny zestaw kamer 360 stopni. Mam jednak pewne zarzuty co do jakości obrazu - mógłby być nieco lepszy.
Przestrzeni w środku nikomu nie zabraknie
Od razu zaznaczę jedną rzecz - o ile faktycznie dostaniemy ten samochód w wersji siedmioosobowej, o tyle trzeci rząd siedzeń traktowałbym jako stricte awaryjny. Ilość miejsca, którą tam dostajemy, jest skromna. Poza tym wsiadanie nie należy do najwygodniejszych - tutaj nowy Peugeot 5008 wypada pod tym kątem zdecydowanie lepiej.
Za to jako pięcioosobowy SUV Tayron sprawdza się doskonale. Przede wszystkim oferuje ogromny bagażnik, który w wersji dla siedmiu osób oferuje ponad 700 litrów pojemności. Gdy wybierzemy wersję pięcioosobową, ta wartość wzrasta do 850 litrów.
Po złożeniu kanapy dostajemy zaś 2090 litrów do wykorzystania. Ciekawostką jest możliwość złożenia na płasko (do przodu) fotela pasażera. Przy przewożeniu bardzo długich przedmiotów będzie to doskonałym patentem.
W drugim rzędzie siedzi się doskonale. Ilość miejsca na nogi jest solidna, a kanapę dobrze wyprofilowano. Poza tym mamy tutaj osobne nawiewy i dodatkową strefę klimatyzacji.
Czy Volkswagen Tayron zagrozi Skodzie Kodiaq?
Myślę, że są na to duże szanse. Tiguan Allspace był nieco droższy i mniej atrakcyjny od czeskiej kuzynki. Tym razem sytuacja wygląda zupełnie inaczej. Wszystko ze względu na cennik.
Tayron kosztuje o 2140 złotych więcej od bazowej Skody Kodiaq (180 290 zł za Volkswagena i 178 150 zł za czeskiego SUV-a). Mówimy tutaj o samochodach z tym samym silnikiem i z niemal identycznym wyposażeniem.
Gdy zaczniemy "nurkować" w ofercie, to ta różnica wzrośnie, ale wciąż nie jest barierą nie do przeskoczenia. A dla wielu osób stylistyka Volkswagena w połączeniu z dobrą ofertą może być argumentem stojącym za wyborem marki, która teoretycznie w hierarchii koncernu stoi nieco wyżej.
Uważam, że Volkswagen w bardzo rozsądny sposób podszedł do tego auta
Niemcy chcą mocno wypromować Tayrona, czyniąc z niego potencjalnie jeden z popularniejszych modeli w segmencie większych SUV-ów. Cennik prezentuje się dobrze (zwłaszcza, gdy podstawicie do porównania Peugeota 5008, czy nawet Hyundaia Santa Fe), a oferta jednostek napędowych to mocny argument stojący za wyborem tego modelu.
Czy Volkswagen Tayron będzie więc częstym widokiem na drogach? O tym przekonamy się już za kilka miesięcy. Nowy niemiecki SUV dotrze do klientów z fabryki w Wolfsburgu, więc na zamówienia długo czekać nie trzeba. Pierwsze samochody docierają już do Polski.