Mamy w Polsce nową markę. Nazywa się GAC i pochodzi z oczywistego kraju
Myśleliście, że na rynku mamy już wystarczającą liczbę producentów? Nic bardziej mylnego. Kolejne firmy wchodzą drzwiami i oknami, próbując podbić Polskę. Do zabawy dołączył właśnie GAC, który wprowadzi do oferty dwa modele.
To, co dzieje się na rynku motoryzacyjnym w Polsce, można porównać do przewracających się kostek domina. MG było pierwszą firmą, która ogłosiła swój debiut w naszym kraju. W ślad za nią poszły kolejne marki - BAIC, Omoda, Jaecoo, BYD, Forthing i wiele innych. Nieco wcześniej, choć w bardzo ograniczonej formie, objawił się Maxus. W tym roku zobaczymy jeszcze salony marki Chery, a także kolejnego gracza - grupy GAC.
Zgadliście - cały czas mówimy o producentach z Chin. Dlaczego wzięli na celownik Polskę? To proste: klienci mają coraz mniej uprzedzeń do produktów z tego kraju, a do tego ceny są kuszącym aspektem. Jeśli wiec mówimy tutaj o szerokiej oficjalnej dystrybucji, z zapewnieniem gwarancji i dobrej sieci serwisowej, to szanse na sukces szybko rosną.
To właśnie chce wykorzystać GAC. Ten koncern od lat działa w Chinach i na różnych rynkach na świecie. Ich portfolio jest naprawdę szerokie i składa się z wielu różnych linii produktowych i submarek. W Polsce zobaczymy jednak tylko jedną - nazywa się po prostu GAC. Do niej dołączą modele z linii Aion, czyli elektryczne. Na start będą to dwa samochody - mały kompaktowy AION i nieco większy AION.
GAC - co to za marka, jakie samochody oferuje?
Formalnie ta marka znana była głównie jako Trumpchi, zaś nazwa GAC to rozwinięcie nazwy koncernu - obecnie stosowane międzynarodowo (Guangzhou Auto). Formalnie istnieje od roku 1955, jednak dopiero na początku XXI wieku zabrało się na poważnie za produkcję samochodów. Jeden z nich nawet dotarł do Europy - jako Gonow Jetstar. Była to bardzo podła kopia Toyoty Land Cruiser.
W Chinach oferta GAC jest ogromna. W Europie, póki co, ograniczy się do dwóch modeli - Aion UT i Aion V. Ten pierwszy to samochód kompaktowy, który bierze na celownik między innymi Volkswagena ID.3 Ma 4270 mm długości i dość charakterystyczny design, stworzony zresztą w Europie. Chińczycy wiele lat temu otworzyli studio projektowe w Turynie, gdzie z powodzeniem rozwijają kolejne modele.
Aion UT ma baterię o pojemności 69 kWh i oferuje około 600 km zasięgu według chińskich norm. Z dobrą ceną może więc powalczyć na rynku.
Z kolei GAC Aion V to SUV, który ma 4,6 metra długości i... według marki wygląda jak T-REX. Nie wiem gdzie, ale niech im będzie. Pewne jest to, że jego specyficzny design zwraca uwagę. Jest to oczywiście elektryk, z baterią 75 kWh i z silnikiem o mocy 225 KM.
Czy mają szansę na sukces? Mam pewne wątpliwości
Póki co z chińskich produktów najlepiej sprzedają się… samochody spalinowe. To nie powinno nikogo dziwić - mają atrakcyjne ceny i dobre wyposażenie. Taki zestaw cech sprawia, że wiele osób ustawia się w kolejce, szukając alternatywy dla drożejących produktów z Europy. Idealnie pokazuje to sukces MG w naszym kraju, które po pierwszym pełnym roku na rynku zajęło 20 miejsce w rankingu sprzedaży.
Zakładam, że GAC będzie mocno liczyło na system dopłat, który zwiększy atrakcyjność chińskich elektryków. Tutaj jednak warto pamiętać o wysokich cłach, obejmującymi samochody elektryczne z Państwa Środka. Wprowadzono je jako zabezpieczenie dla europejskich producentów. Dlaczego? Otóż marki z Chin są silnie dotowane przez rząd. Tym samym mogą pozwolić sobie na maksymalnie obniżenie marży, bez obaw o drastyczne zmniejszenie przychodów. To sprawia, że mamy do czynienia z nieuczciwą konkurencją, przynajmniej według regulatorów.