Jak przegrywać, to w takim stylu. Przepchnął auto przez metę, aby ukończyć wyścig
Co zrobić, aby ukończyć wyścig, gdy najgorsze przychodzi kilkadziesiąt metrów przed metą? Odpowiedź jest prosta - wystarczy wysiąść z auta i je pchać. Max Orido, japoński kierowca wyścigowy, dołączy do wąskiego grona osób, które w ten sposób ukończyły rywalizację.
To brzmi jak scenariusz ze źle zaplanowanej rywalizacji w Gran Turismo. Tymczasem nie ma tutaj za grosz fikcji - to zdarzenie miało miejsce na torze Okayama i pozbawiło lidera zwycięstwa. Wyścig jednak ukończył, choć ta sytuacja omal nie pozbawiła go tytułu mistrzowskiego.
Czy wyścig samochodowy można wygrać pieszo? Owszem, ale nie jest to dobry pomysł
Zdarzenie miało miejsce w azjatyckiej serii GT4. Max Orido i jego partner z zespołu, Masaki Kano, niemal zdominowali rywalizację, a Orido miał komfortową pozycję na czele klasyfikacji generalnej.
Azjatycka seria GT4 rządzi się podobnymi prawami, jak wiele innych wyścigów długodystansowych. Tutaj ograniczeniem jest czas wyścigu, a nie konkretna liczba okrążeń. Orido w rywalizacji na torze Okayama International Circuit prowadził z dużą przewagą, liczącą ponad 33 sekundy nad drugim samochodem. Do tego pierwszego miejsca nie oddał od startu.
Kiedy więc jego auto pojawiło się na prostej startowej, tocząc się z niewielką prędkością, wiele osób myślało, że jest to sposób na uniknięcie dodatkowego okrążenia i zakończenie wyścigu wraz z wyznaczonym czasem. Problem w tym, że auto, którym jechał Orido, po prostu stanęło.
Powód był prozaiczny. Jego tempo jazdy było na tyle wysokie, że osuszył do zera zbiornik paliwa. Ostatnie metry pokonał więc wysiadając z samochodu i pchając go do linii mety.
Choć jest to ogromne poświęcenie (i ryzyko), to niestety nie pozwoliło mu ono zachować zwycięstwa. Nawet podium odeszło w zapomnienie, choć szóste miejsce w takiej sytuacji jest naprawdę imponujące. 33-sekundy przewagi nad zajmującą drugie miejsce Toyotą GR Suprą GT4 nie wystarczyły, aby dotrzeć do mety z autem pod pachą, dosłownie i w przenośni.
Kliknij tutaj, aby zobaczyć film z całego zdarzenia - WIDEO
Orido i Kano niemal nie stracili tytułu mistrzowskiego
6 miejsce w wyścigu sprawiło, że konkurenci zajęli miejsca na szczycie tabeli, deklasując wspomniany duet. Szczęśliwie mieli jedną szansę, aby nadrobić zaległości - dzień później odbywał się kolejny wyścig. Tym razem, już lepiej przygotowani, znowu zdominowali rywalizację i bez problemu dojechali do mety, już z paliwem w zbiorniku.
Efekt? Max Orido i Masaki Kano zdobyli tytuł mistrzowski w Fanatex Japan Cup. I to jest duch rywalizacji i motorsportu - walka do ostatniego metra, nawet gdy wszystko zdaje się walić.