Maxus eTerron 9 ma powalczyć w segmencie elektrycznych pickupów. Oferuje sporo, ale czy to wystarczy?
Do Europy trafi Maxus eTerron 9. Elektryczny pickup jest większy niż konkurencja i oferuje mocny silnik. Ale czym jeszcze może nas przekonać?
- Maxus eTerron 9 debiutuje w Europie jako "pierwszy elektryczny pickup na dedykowanej platformie
- Oferuje dużą baterię oraz mocny silnik - 442 KM
- Jest większy od Rangera, czy Hiluxa, długość to 5,5 metra
I mamy kolejną chińską premierę. Należący do koncernu SAIC Maxus zaprezentował w Hanowerze model eTerron 9, elektrycznego pickupa zbudowanego od zera na platformie dla samochodów elektrycznych. Auto ma być konkurencją dla typowych, znanych w Europie pickupów, tyle że na prąd.
Specjalizujący się w autach dostawczych Maxus wiąże spore nadzieje z tym modelem, aczkolwiek można się spodziewać, że nie będzie łatwo mu się przebić.
Maxus eTerron 9 ma sporo zalet, ale i jedną solidną wadę
I nie jest to wygląd, choć auto wyraźnie nawiązuje do Fordów serii F. Ale wygląda nieźle. Kanciasto, ale ciekawie. Na fotkach prasowych może się podobać. Do tego ma dość ciekawe, jak na pickupa, wnętrze, z dwoma ekranami LCD, pływającą konsolą środkową i dwudziestoma schowkami. To tak, aby podkreślić praktyczność eTerrona. Do tego elektryczne sterowanie fotelami, masaż oraz możliwość złożenia foteli na płasko tak, aby stworzyć "łóżko" o długości 170 cm. Zawsze może się przydać, choć raczej się w kabinie nie wyciągniemy.
Samochód zbudowano na "pół-monokoku". Maxus eTorres 9 ma więc łączyć zalety samochodu opartego na ramie z nadwoziem samonośnym. Na pewno za to dostaniemy zawieszenie z regulacją wysokości.
Kluczowe w przypadku pickupa są możliwości przewozowe. Dzięki dodatkowej otwieranej ściance, na skrzyni ładunkowej możemy przewieźć przedmioty o długości do 2,4 metra. To jest spory plus, choć auto samo w sobie jest znacznie dłuższe od konkurencji. Ma 5,5 metra. Jest też frunk, aczkolwiek producent nie pochwalił się jego pojemnością.
Dużym minusem jest jednak ładowność. Elektryczny pickup z Chin może zabrać zaledwie 620 kg. Wielu użytkownikom to wystarczy, ale nie oszukujmy się, to nie są wartości, które robią wrażenie - konkurencja (ta spalinowa) zabierze około 400 kg więcej. Maxus jest za to w stanie uciągnąć 3,5 tony na haku.
Auto korzysta z dwóch silników elektrycznych oraz dużej baterii o pojemności 102 kWh. Zasięg według normy WLTP może sięgnąć 430 km. Ładowanie nie jest bardzo szybkie, bo przy użyciu złącza DC ma maksymalną moc 115 kW. Plusem jest za to funkcja V2L, pozwalająca zasilać zewnętrzne urządzenia z mocą do 2,2 lub 6,6 kW (w zależności od "gniazdka" - jest ich kilka).
Mocy również nie zabraknie, bo Maxus ma 442 KM, co pozwala mu przyspieszać do 100 km/h w 5,8 sekundy.
Jak to się będzie miało do rzeczywistości, przekonamy się pod koniec roku, kiedy samochód trafi do sprzedaży w Europie.