Panek zwija swój carsharing. I tak cud, że jeszcze to robili
Panek Carsharing znika z ulic. Weszli na rynek z przytupem, w pandemii dotarli do większości większych polskich miast, po czym wpadli w gigantyczne tarapaty, które ciągną się za tą firmą przez cały czas. Aż dziw bierze, że tak długo udawali, że ich usługa ma jeszcze sens.
Lipiec 2017. Kameralne spotkanie w restauracji przy ulicy Nowogrodzkiej w Warszawie zainaugurowało start pierwszego "dużego" carsharingu w stolicy. Panek Carsharing wystartował z przytupem, oferując flotę hybrydowych Yarisów w atrakcyjnych cenach.
Ich model biznesowy dodatkowo opierał się uzupełnianiu oferty kolejnymi samochodami. Były to nie tylko zwyczajne auta, takie jak chociażby Corolle czy później Seaty Arona, ale także różne "odlotowe" maszyny. Na liście pojawiło się BMW i8, Bentley Continental GT czy Porsche Cayman. To ostatnie zresztą swój żywot skończyło w efektownym wypadku na ulicy Twardej w Warszawie.
W międzyczasie pojawiały się też klasyki - od Syreny, przez Polonezy, aż po Trabanty. Pomysł był szalony, ale przyciągał uwagę mediów i ludzi.
W czasach pandemii Panek Carsharing połączył większość miast w Polsce, także tych małych
Samochodami można było dojechać z Warszawy do Stalowej Woli, z Radomia do Bydgoszczy, czy z Lublina do Gorzowa Wielkopolskiego. Niskie ceny kusiły, a ruch był duży. Przynajmniej początkowo.
Szybko jednak okazało się, że koszty takiego przedsięwzięcia, zwłaszcza logistyki, są ogromne. Do tego w firmie pojawiły się pierwsze duże problemy. Stawka, która zachęcała do najkrótszej podróży, sprawiała, że ludzie szaleli za kierownicą "panków". Auta często ulegały wypadkom, a kierowcy, jak się okazywało, posługiwali się fałszywymi dokumentami. To generowało ogromne koszty operacyjne.
W kolejnych latach okazało się, że pracownicy firmy najprawdopodobniej pobierali łapówki za sprzedaż aut w atrakcyjnych cenach. Oczywiście szczegóły są tutaj mocno zamglone, niemniej proces restrukturyzacji ruszył z przytupem w 2024 roku.
I tu okazało się, że firma Panek zaczęła pobierać za najem długoterminowy kaucje za rzekome uszkodzenia. Wiele osób procesuje się z tą firmą, a my swego czasu dostawaliśmy dużo pytań od osób, które spotkał ten problem.
Teraz Panek Carsharing oficjalnie "zawiesza" swoją działalność
Usługa działa do 28 marca, po czym przestanie funkcjonować. Na jak długo? Tego nie wiemy, niemniej nie spodziewałbym się wielkiego powrotu. Rynek carsharingu w Polsce nigdy nie rozkwitł, tak jak zresztą miało to miejsce w innych krajach.
Za to mocną pozycję zbudował Traficar, który po krótkiej przerwie powrócił z nowym modelem biznesowym. Stałe stawki i promowanie spokojnej i ekonomicznej jazdy sprawia, że liczba wypadków zmniejszyła się, a auta są w lepszej kondycji.
Panek pozostaje za to obecny na rynku wynajmu samochodów na doby i na dłuższy okres. Firma funkcjonuje w tej branży od 25 lat.