Mazda 6 kombi 2.0 diesel Top

Sprawa numer 1 - Mazda 6 jest naprawdę taka, jak ją określają. Sprawa numer 2 - Mazda 6 jeździ lepiej, niż wygląda. Sprawa numer 3 - Mazda 6 z powodu zawirowań dziejowych nie ma szansy pokazać, na co ją stać. Sprawa numer 4 - Mazdę 6 stać na wiele.

Co chwila na rynku pojawiają się auta, których sylwetka na tle konkurencji wyróżnia się "sportową elegancją". W 99,7 przypadkach na 100 to jeden wielki pic na wodę fotomontaż. Marketingowe brednie. Reklamowe banialuki. Intelektualna sieczka. Jak zwał, tak zwał. A Mazda 6?

Japończycy twierdzą, że sylwetka "szóstki" to... sportowa elegancja. I mają rację. Po raz pierwszy nikt nam nie wciska kitu, nie mydli oczu i nie oszukuje na potęgę. Sylwetka Japonki jest do bólu klasyczna, elegancka, wręcz dystyngowana. Ale wystarczą przenikliwe spojrzenie, inteligentne wykorzystanie sportowych gadżetów i swego rodzaju powściągliwe szaleństwo, odwaga i fantazja. Efekt? Sportowo elegancka Mazda 6. Od początku do końca. W zeszłym roku auto przeszło lifting. Raczej dla samej idei niż jakiegoś efektu.

Wnętrze wzbudza zaufanie i wygląda tak, jak można by tego oczekiwać od sedana klasy średniej. Ale te pięć okrągłych nawiewów, subtelne aluminiowe wykończenie, trójramienna kierownica i tworzywo konsoli centralnej sprawiają, że czujesz się tu jak w aucie sportowym. Materiały są wysokiej jakości. Spasowania perfekcyjne. Poczucie jakości i solidności wszechogarniające. Obsługa jest intuicyjna. Tylko wyświetlacz komputera pokładowego, klimatyzacji i radia chce za dużo przekazać na zbyt małej powierzchni. I ma mało wyrafinowany look.

Miejsca jest sporo. Kiedy auto debiutowało w 2003 roku Mazda twierdziła, że "6" oferuje najwięcej w klasie miejsca na nogi, ramiona i głowę dla pasażerów z przodu. W ciągu trzech latach dużo się zmieniło, ale wciąż auto nie ma się czego wstydzić. Szeroka regulacja fotela i kierownicy to pozytywna rzecz. Z tyłu podobnie. Przestronnie i wygodnie. Tylko oparcie kanapy jest jakoś za bardzo odchylone do tyłu.

Bagażnik? O nim można mówić w samych superlatywach. Niski próg załadunku, szeroki otwór, foremność, dodatkowy schowek pod podłogą, 6 uchwytów na bagaż i genialny w swojej prostocie system składania tylnej kanapy. Po prostu pociągasz dwie wajchy i już. 1712 litrów jest całe Twoje. System ma niezłą nazwę - "Karkuri". Podłoga nie jest idealnie równa, ale w połowie drogi nie ma żadnego progu.

Świetny wygląd obiecuje świetną jazdę. Auto zachowuje się pewnie i bezpiecznie na drodze. Bez paniki toczy się po naszych dziurach. Z godnością wybiera większość z nich. Nie informuje o tym, co robi.

Wspomaganie kierownicy jest optymalne. Parkowanie nie rozbuduje bicepsów, a na autostradzie nie wytrąci Cię z równowagi podmuch skrzydełek motyla. Komfort jazdy jest wysoki, choć bez przesady. Kołysania i bujania nie uświadczysz. Ale też auto nie wytrzęsie Cię niemiłosiernie na przydomowym podjeździe. W razie potrzeby ofensywne wejście w zakręt nie okaże się tym ostatnim. Skrzynia biegów precyzyjna, pewna i krótko zestopniowana. Anioł stróż pod pseudonimem ESP czuwa.

Silnik to zbyt głośna perełka. Turbodoładowany Diesel 2,0 oferuje 143 KM, które zapewniają przyjemne osiągi i rachityczne zużycie paliwa. Elastyczność? Trudno się przyczepić do czegokolwiek. Tylko hałasu jest zbyt dużo. Nie jest irytująco głośno - o nie! Ale cały czas słychać, że to Diesel. Konkurencja z Japonii (Honda Accord) robi to ciszej.

Diesel Mazdy to taka niedoświadczona yakuza. Skuteczna, ale zostawia ślady i robi za dużo zamieszania. A Diesel Hondy to doświadczona yakuza. Robi swoje bez choćby pojedynczego szmeru, westchnięcia czy zająknięcia.

Mazda w Polsce ma się kiepsko. Brakuje przedstawicielstwa z prawdziwego zdarzenia. Brakuje świadomości tej marki. Brakuje reklam podczas "Tańca z gwiazdami". Czy Kowalski wie, co to takiego "Zoom-zoom"? Nie wie. Szkoda. W bardziej cywilizowanych zakątkach Europy Mazda to mainstream. Ale nie jakiś tandetny, tylko jakościowy, nowoczesny i z klasą. Czy mazdowski zoom-zoom dojdzie kiedyś do Polski? Oby.

Na razie Mazdy mogą doświadczyć tylko Ci, którzy naprawdę tego chcą, którzy się postarają, którzy się trochę wysilą. Ale warto. Mazda 6 w przebraniu kombi jest pojemna, praktyczna i fajna. Doskonale wygląda, bardzo dobrze jeździ i kosztuje mniej, niż myślisz. Oprócz tego można ją uruchomić kartą, posłuchać Paris Hilton przez 6 głośników i subwoofer, podgrzać się na fotelach i nie zarazić jakimiś paskudztwami dzięki inteligentnej klimie, która pochłania groźnie brzmiące związki aldehydowe. To wszystko w standardzie. Nawet za lakier metaliczny nie żądają ani grosza!

Mazda wykonała kawał dobrej roboty. A nawet dwa kawałki.

Dziękujemy za użyczenia auta firmie "Auto Księżyno", Warszawa - Targówek, www.mazda.warszawa.pl