Czy Mazda CX-50 byłaby hitem w Europie? Nie wątpię - zwłaszcza z tym silnikiem
Być może o tym nie wiecie, ale Mazda CX-5 zniknęła już z rynku. U dealerów zostały ostatnie sztuki tego samochodu. Kolejna generacja jest w planach, ale póki co japońska marka nie chwali się postępami w pracach nad tym modelem. Tymczasem w USA dobre wyniki notuje ciekawa Mazda CX-50, która w Europie też mogłaby być strzałem w dziesiątkę.
- Mazda CX-50 powstała z myślą o rynku amerykańskim
- To model, który jest nieco większy od CX-5, ale różnica nie jest duża
- CX-50 powstaje w jednej fabryce z Toyotą Corollą Cross, ale nie są to samochody spokrewnione ze sobą
- Mazda korzysta jednak z kluczowego elementu Toyoty
Jeśli interesowała Was nowa Mazda CX-5, to zafunduję Wam kubeł zimnej wody - u dealerów zostały ostatnie sztuki dostępne od ręki. Produkcja tego samochodu na Europę dobiegła końca. Następca jest pewniakiem, aczkolwiek wciąż nie wiadomo kiedy i w jakiej formie trafi na rynek. Tym samym między modelem CX-30, do tego z okrojoną gamą silników, a CX-60, powstała spora luka. Wypełniłaby ją Mazda CX-50, która w mojej opinii jest jednym z ciekawszych modeli tej marki.
Mazda CX-50 ma zaskakująco dużo zalet
Po pierwsze - japońska marka postawiła tutaj na ciekawy design. Jest nieco bardziej "terenowy" i masywniejszy, niż w innych modelach. To jednak bardzo pasuje do charakteru tego samochodu. Ciekawie rozwiązano tutaj także linię dachu, którą maksymalnie obniżono (pomimo większego prześwitu niż w CX-5), aby ułatwić montaż bagażników dachowych i instalowania nań rzeczy).
Po drugie - te zmiany nie wpłynęły na przestrzeń. Ba, CX-50 jest zaskakująco duża, gdyż długością nieznacznie ustępuje CX-60. Różnica jest oczywiście w rozstawie osi, co sprawiłoby, że te dwa samochody nie wchodziłyby sobie w paradę.
Mamy więc "ciekawe opakowanie dla przestronnej kabiny". Jak do tej pory wygląda to nieźle. Największym plusem CX-50 jest jednak nowy silnik, który właśnie zadebiutował w amerykańskiej ofercie.
A mowa tutaj o pełnej hybrydzie z... Toyoty RAV4. Na mocy współpracy pomiędzy tymi markami Mazda zyskała 2,5-litrową jednostkę, baterię i przekładnię eCVT. Tym samym zapewnia niskie zużycie paliwa i dobrą dynamikę. To brzmi jak całkiem niezły zestaw w takim samochodzie.
Dlaczego więc Mazda nie wprowadzi CX-50 na rynek europejski?
Powodów jest wiele. Przede wszystkim uznano, że to samochód zaprojektowany z myślą o rynku amerykańskim, więc może być nieatrakcyjny dla europejskiego odbiorcy. Drugą kwestią jest właśnie zapowiadana trzecia generacja modelu CX-5. To ona ma grać tutaj pierwsze skrzypce, wypełniając lukę pomiędzy CX-30 i CX-60.
Prawda jest jednak taka, że Maździe bardzo potrzeba nowego modelu. CX-30 straciła właśnie silniki 2.0 Skyactiv-G i dostępna jest tylko z jednostką e-Skyactiv-X w Polsce. W innych krajach pojawiła się też wersja 2,5-litrowa, która generuje... 137 KM. W Polsce jej nie mamy z powodu podatku akcyzowego, uzależnionego od objętości skokowej jednostki napędowej.
W gamie powstała więc duża luka, do tego w bardzo popularnym segmencie. CX-50 mogłoby być teoretycznie "plasterkiem na rany". Póki co pozostaje jedynie uzbroić się w cierpliwość i czekać na informacje na temat trzeciej generacji modelu CX-5.