Wystartowałem w MX-5 Cup. To najlepsze motoryzacyjne przeżycie, jakie mnie spotkało

Jeśli miałbym wymieniać najlepsze doświadczenia motoryzacyjne w moim życiu, to start w Mazda MX-5 Cup byłby na szczycie listy. Zasmakowałem tutaj rywalizacji na najwyższym poziomie, w samochodzie, który ma ogromny potencjał, ale i potrafi zaskoczyć w najmniej oczekiwanym momencie.

Dzień, w którym silniki spalinowe znikną z motorsportu, będzie dla mnie dniem żałoby. Nie będę ukrywać - warkot jednostek spalinowych, zapach spalin i "mechaniczność" aut wyścigowych to coś, co mnie nakręca. Kocham wyścigi i tą całą otoczkę, która sprawia, że każdy dzień spędzony na torze to niesamowita zabawa, generująca ogromną porcję endorfin. Dzięki uprzejmości Mazdy miałem okazję zasmakować rywalizacji na najwyższym poziomie - w Mazda MX-5 Cup Poland. Uwierzcie mi, to była jedna z najwspanialszych rzeczy, jaka spotkała mnie w życiu.

Mazda MX-5 Cup Poland Maciej Kuchno

Mazda MX-5 Cup to puchar o unikalnej formule, który pozwala zasmakować wyścigów z wyższej półki

Trzy lata temu po raz pierwszy przyszło mi spotkać się z autem wyścigowym w akcji. Wówczas zostałem zaproszony do startu w jednej z rund KIA Platinum Cup- i to na wspaniałym torze, Red Bull Ringu.

Nie będę ukrywać - emocje wzięły wtedy górę. Podczas pierwszego wyścigu popełniłem głupi błąd, który kosztował mnie karę czasową. Cóż, lekcja została przyjęta z pokorą. Drugi wyścig zakończył się zaś rywalizacją w deszczu, gdzie próbowałem wycisnąć z małego Picanto sto procent możliwości.

Mazda MX-5 Cup Poland Maciej Kuchno

Te oczywiście były jednak znacznie poniżej poziomu zawodników. W efekcie dotarłem na metę przedostatni, aczkolwiek tracą wyższą pozycję o zaledwie 0,002 sekundy! To był wyścig do ostatniej prostej.

W 2022 roku jestem bogatszy o doświadczenie, nad którym intensywnie pracowałem

Choć rok "pandemiczny" był raczej skromny pod kątem doświadczeń torowych, to jednak udało mi się regularnie odwiedzać różne obiekty, z Torem Modlin na czele. Poza tym spory nacisk położyłem na teorię, aby w głowie lepiej poukładać sobie podejście do wyścigów.

Kiedy więc pod koniec lata dostałem telefon z Mazdy z propozycją startu w ostatniej rundzie Mazda MX-5 Cup na Torze Poznań, z odpowiedzią nie wahałem się ani chwili. Wystarczyło odświeżyć licencję wyścigową, wyciągnąć z szafy kurzące się ubrania i pojechać na tor. Proste, nieprawdaż?

Tutaj mówimy jednak o dużo poważniejszym ściganiu

KIA Picanto dawała dużo radości i była świetnym sposobem na rozpoczęcie przygody z profesjonalnymi wyścigami. Cały sezon kosztował około 100 000 złotych (wraz z autem), a wiele części pochodziło ze zwykłego Picanto.

Nie było tam wyczynowych opon, ani też potężnych modyfikacji w zawieszeniu czy też w układzie hamulcowym. Tymczasem pucharowa Mazda MX-5 to auto z zupełnie innej bajki.

Mówimy tutaj o jeździe naprawdę zwinnym i szybkim tylnonapędowym autem, postawionym na slickach (dostarczanych przez firmę Hankook). Wiele elementów układu jezdnego dopracowano po pierwszym sezonie, a poprawki wciąż są wdrażane przez budującą auto firmę TG Auto.

Hankook Slick

Nauczony doświadczeniem z KIA Platinum Cup postawiłem na dobrą zabawę, wyłączając w głowie chęci rywalizacji. Jak się jednak okazało nie jest to takie proste - o ile w ogóle da się to zrobić.

Mazda MX-5 Cup zmusiła mnie do przebicia pewnej ściany w psychice

Na torze jeździłem różnymi samochodami - od wspomnianego Picanto, aż po Mercedesa-AMG GT R. Nigdy jednak nie miałem do czynienia z surowym tylnonapędowym autem na slickach.

To właśnie opona stanowiła dla mnie największe wyzwanie. Dzień treningowy rozpocząłem więc od "nauki" ogumienia. Zasada była prosta - trzy kółka jazdy i zjazd do pitlane na sprawdzenie ciśnienia. Regulujemy ciśnienie, jedziemy dalej. W taki sposób miałem wychwycić różnice w zachowaniu zimnej i dogrzanej opony.

Wbrew pozorom nie jest to takie proste. Górna granica przyczepności slicków jest znacznie wyżej, niż mogłoby się wydawać. Podświadomie odpuszczałem więc w momentach, w których opona mogła jechać szybciej. Ba, nawet dobrze by to jej zrobiło, gdyż wyższa temperatura zapewniłaby lepsze klejenie mieszanki do podłoża.

To wymagało pracy z autem

Każde kolejne kółko pokonywałem więc pewniej i dynamiczniej, choć w dość zachowawczy sposób. W przerwach wsparcia udzielał mi mistrz Polski pucharu MX-5 Cup, Nikodem Wierzbicki. Z Niko znamy się jeszcze z czasów Kii (gdzie także zwyciężył). W wolnych chwilach, na bazie własnych onboardów, pokazywał mi właściwą linię, a przy okazji dawał wskazówki do uzyskiwania najlepszych czasów.

Mazda MX-5 Cup Poland Maciej Kuchno

Kwalifikacje do wyścigu wypadły przeciętnie - miałem startować z ostatniej pozycji

Tu przejdę jeszcze do "technikaliów" całego pucharu. Poza sesjami treningowymi, nieobowiązkowymi, mamy kwalifikacje i dwa wyścigi. W drugim wyścigu ustawienie na gridzie jest zgodne z wynikami pierwszego wyścigu, aczkolwiek pierwsza piątka jedzie "odwrócona". Proste?

Tym samym w pierwszym wyścigu dumnie wystartowałem z ostatniej pozycji. W tym momencie przez chwilę mogłem poczuć się niczym Nicholas Latifi, który przez trzy lata w F1 okupował to miejsce.

Pierwszy wyścig był pełen przygód

Jak się okazało szybka jazda za zawodnikami jest najlepszym sposobem na to, aby zwiększyć swoją skuteczność. Z coraz większym zaufaniem do opon szybko pokonywałem kolejne zakręty, nie odpuszczając zawodnikom z końca stawki. Do tego niefortunne wypadki dwóch kierowców sprawiły, że na "dzień dobry" byłem na ósmej pozycji.

W połowie wyścigu, trwającego 25 minut, udało mi się nawiązać rywalizację z Krzysztofem Boguszem, którego finalnie wyprzedziłem w jednym z zakrętów. Siódmego miejsca nie oddałem już do końca wyścigu, co było dla mnie ogromnym zaskoczeniem i dużą radością.

Wiedziałem więc, że w drugim wyścigu mogę dać z siebie więcej

To zabawne, że odrobina sukcesu pozwala przesunąć granicę o kilka szczebli dalej. Wiedziałem, że mogę jechać szybciej i skuteczniej, nie ryzykując niebezpiecznym przesadzaniem z prędkościami w zakrętach.

Weekendowy rozkład jazdy był bardzo prosty - czwartek przypadł na treningi. W piątek odbywały się kwalifikacje i pierwszy wyścig - drugi zaplanowany był na sobotę. Emocji więc zdecydowanie nie brakowało.

Drugi wyścig zaczął się od widowiskowego zwiedzenia trawy przez jednego z zawodników, co dało mi chwilową możliwość cieszenia się wyższą pozycją. Niestety, moje tempo - nawet to najlepsze - było dalekie od czołówki. Nie mogę jednak narzekać, gdyż po zaledwie trzech dniach w tym aucie byłem w stanie pokonać dwóch kierowców w drugim wyścigu, zajmując ósmą pozycję.

Do tego na ostatnim okrążeniu udało mi się uzyskać najlepszy czas w ciągu trzech wyścigowych dni 1:51.119. Czołówka pokonywała kółko w czasie 1:47.5-1:48, tak więc nie mogę narzekać na swoje tempo - tym bardziej, że pierwsze moje kółka na torze ledwo schodziły poniżej 1:58.

Mazda MX-5 Cup - ten samochód to naprawdę genialna maszyna!

Muszę przyznać, że nie spodziewałem się po tym maluchu aż takich możliwości. TG Auto sprawiło, że MX-5 naprawdę doskonale odnajduje się na torze i nie ma problemów z ostrą rywalizacją.

Doświadczenia pozyskane podczas testów i w trakcie pierwszego sezonu pozwoliły na wdrożenie szeregu modyfikacji. Zastosowano tutaj całkowicie inne zawieszenie. Amortyzatory Öhlins R&T połączono z regulowanymi wahaczami Hardrace. Hamulce dostarczyła firma Stoptech (tarcze i klocki).

Kierowca siedzi z kolei w ciasnej jak diabli klatce bezpieczeństwa. Wsiadając do tego auta porzuca się całkowicie godność, gdyż wygląda to co najmniej pokracznie. Po wpasowaniu się w ciasny fotel Sparco zostaje tylko dostosowanie kierownicy. W takim zestawie jesteśmy gotowi do ścigania.

Mazda MX-5 Cup Poland Maciej Kuchno

Przed oczami kierowcy jest wyświetlacz firmy ECUMASTER, który przekazuje kluczowe dane - prędkość, obroty, ilość paliwa, dane z silnika i czas okrążenia. Seryjne zegary są zaklejone, aby nie rozpraszały w czasie wyścigu.

I to by było na tyle. Wsiadamy, odpalamy samochód (o dziwo wciąż bezkluczykowo!), a przed wyścigiem załączamy dodatkowo system gaśniczy. Potem zostaje już tylko wciśnięcie gazu w podłogę i walka o najlepszą pozycję.

Puchar Mazda MX-5 Cup Poland odbywa się w dość unikalnej formule arrive&drive. Co to oznacza?

To proste - kierowca musi po prostu stawić się na torze z ważną licencją i z homologowaną odzieża wyścigową. To wszystko. Samochody transportuje i serwisuje na miejscu firma TG Auto. Paliwo, opony i obsługa są więc wliczone w koszt każdej rundy.

W 2022 roku cały sezon kosztował 110 000 złotych netto. Uczestnicy mogą wykorzystać 50% powierzchni auta na własne reklamy. Dodatkowo w cenie jest też wyścigowe ubezpieczenie AC, co przydaje się w razie niefortunnych spotkań z bandami lub z innymi zawodnikami.

Organizatorem pucharu jest firma UNITEL, która we współpracy z Mazdą, TG Auto i z Hankookiem odpowiada za organizację wyścigów i przygotowanie aut. Tu ogromne podziękowania dla całej ekipy Unitelu, czyli dla Krzyśka, Marcina i Asi za świetne towarzystwo i doskonałą zabawę pomiędzy wyścigami.

Gdybym dysponował taką kwotą, to bez chwili zawahania wystartowałbym w tym pucharze

Z pewnością w przyszłym roku będzie drożej, ale i ciekawiej. Ptaszki ćwierkają, że Mazda MX-5 Cup Poland wybiera się poza granice Polski i nie będzie skupiać się wokół rywalizacji na Torze Poznań. To dobra zmiana - o ile nasz wielkopolski obiekt jest kultowy, o tyle rywalizacja na różnych obiektach w różnych warunkach będzie zdecydowanie ciekawsza i bardziej zróżnicowana.