To ostatnie takie samochody. Zabraliśmy BMW M4, Toyotę Suprę i Jaguara F-Type na wyprawę po Mazowszu
Te samochody dzieli niemal wszystko. Łączy je za to jedna kluczowa cecha - są być może jednymi z ostatnich tak "analogowych" maszyn. BMW M4, Toyotę Suprę i Jaguara F-Type zabraliśmy na nietypową wycieczkę. Postanowiliśmy poszukać zakrętów w miejscu, w którym teoretycznie takowych prawie nie ma - na Mazowszu.
Warszawa to tętniące życiem miasto, które ma jedną wielką wadę - leży potencjalnie w najbrzydszym fragmencie Polski. Mazowsze jest po prostu płaskie jak stół, a ciągnące się kilometrami pola i generyczne wsie nużą po pierwszych kilometrach. Mimo to postanowiliśmy poszukać miejsc, w których zmieniają się krajobrazy, a drogi mają zakręty. Wybraliśmy trzy auta, które pomogły nam w tym zadaniu. To BMW M4 Competition, Toyota Supra w wersji z manualną skrzynią biegów i Jaguar F-Type z dwulitrowym silnikiem pod maską.
Na dobrą sprawę można pomyśleć, że są to całkowicie losowo dobrane samochody. Nic bardziej mylnego. Te trzy maszyny łączy sportowy i dość analogowy charakter. Do tego mówimy o jednych z nielicznych coupe na rynku. Ten segment powoli umiera, a w grze pozostają jedynie najwięksi gracze.
Mieliśmy tutaj pełen przekrój wariantów napędowych, oferujących od 300 do 510 KM
Ten szeroki przedział otwiera Jaguar F-Type w bazowej wersji z dwulitrową turbobenzyną pod maską. Nie jest to pocisk, ani też najbardziej emocjonujący wariant tego modelu. Ma jednak niekwestionowaną zaletę - stosunkowo dobrą cenę. Poza tym osiągami nie rozczarowuje, choć wersjom V8 (i starszym V6) nie dosięga do pięt.
BMW M4 jest wszystkim doskonale znane. Dobrze wygląda, jeszcze lepiej jeździ i ma ogrom charakteru. Sprawdzi się na torze, bocznej drodze i w codziennej eksploatacji. Nie dziwię się więc, że tak szerokie grono osób chętnie decyduje się na ten model.
Wisienką na torcie, choć niekoniecznie najlepszym samochodem, jest w tym gronie Toyota Supra. To unikalna wersja, gdyż wyposażona w manualną skrzynię biegów, spiętą z 3-litrową rzędową szóstką. Można powiedzieć, że pokrewieństwo Supry i M4 jest tutaj lekko wyczuwalne, choć ani nie wadzi, ani tym bardziej nie psuje odbioru "japońskiego" modelu.
Czy na Mazowszu da się znaleźć zakręty? Jak najbardziej - trzeba wiedzieć gdzie ich szukać
Z Warszawy udaliśmy się obwodnicą w stronę trasy S17. Wskoczyłem za kierownicę Supry, gdyż byłem bardzo ciekaw tego samochodu w wydaniu z manualną skrzynią biegów. Pusta pomiędzy godzinami szczytu trzypasmowa droga z jednej strony zachęcała do dociśnięcia pedału gazu, z drugiej jednak przypominała, że pewnie za winklem kryje się nieoznakowany patrol policji.
Tym samym w leniwym tempie, z BMW i Jaguarem widocznym w tylnym lusterku, ruszyliśmy kierując się w stronę Góraszki. Supra przyjemnie sunęła, choć nie należała do najcichszych. Szum docierający do kabiny z podwozia jest tutaj jednak mocno odczuwalny.
Myślę, że reszta ekipy, jadąca Jaguarem i M4, mogła liczyć na wyższy komfort jazdy. Co prawda w tym ostatnim modelu znalazły się kubełkowe fotele, które potrafiły torturować nawet wysportowane ciało, aczkolwiek cała reszta rekompensowała wszelkie niedogodności.
Na wysokości Otwocka opuściliśmy ekspresówkę, aby zanurzyć się w bocznych drogach
Niektóre cieszyły pustką, inne zaś przerażały ogromem dziur. Pewne jest jednak to, że lasy po tej stronie Warszawy są naprawę malownicze, a trasy, które wiją się pomiędzy nimi, mogą miło zaskoczyć.
W tym miejscu zacząłem doceniać surowy charakter Supry. To samochód zrobiony według starej dobrej szkoły. Jest odpowiednio sztywny, ale jednocześnie zapewnia lekki "body roll". Układ kierowniczy pracuje dość lekko, a mimo to przekazuje dużo informacji z przednich kół. Reakcja na gaz jest natychmiastowa, a zabawa manualną skrzynią biegów to czysta przyjemność.
Przez długi czas nie mogłem jedynie stwierdzić, czy wolę tutaj korzystać z systemu automatycznych międzygazów, czy też sam chcę się bawić w "heel and toe". Nie jest to jednak takie proste, gdy pedał gazu jest osadzony nieco głębiej, niż hamulec.
GR Supra wręcz zachęca do lekkiego zarzucania tyłem przy każdej okazji. BMW M4 z kolei nie lubi kiepskiej nawierzchni
Czasami miałem wrażenie, że to wszystko robi się tutaj "na poziomie easy". Wystarczy mocniej docisnąć gaz, zarzucić autem lub po prostu strzelić ze sprzęgła, aby powitała nas miła nadsterowność.
To samo dzieje się w BMW M4, tylko trzy razy szybciej i mocniej. W trybie 4WD Sport tylna oś i tak ma ochotę wyrwać się spod kontroli, ale to ustawienie 2WD bez ESP sprawia, że opony mogą ekspresowo zamieniać się w dym. Paradoksalnie jednak na tych bocznych drogach większe i cięższe BMW ustępowało Toyocie, gdyż było zwyczajnie zbyt twarde i "za ostre".
W tym towarzystwie najsłabiej wypadał Jaguar F-Type. Owszem, mechaniczność układu kierowniczego i fantastyczne zestrojenie pokazywało klasę na tych bardziej krętych odcinkach. Lżejszy i cofnięty bliżej kabiny silnik "odprężał" przednią oś, co jest dużą różnicą w zestawieniu z wersjami z V8 pod maską.
Mocy jednak brakuje - i to bardzo. F-Type 2.0 jest raczej wygodnym GT, które sprawdzi się przy dostojnym pokonywaniu kilometrów, a nie maszyną do ostrej zabawy. To po prostu nie jest jego żywioł.
Cudowne drogi znaleźliśmy w okolicach Sobieni Królewskich i przy Grójcu, po drugiej stronie Wisły
Wszystko za sprawą wszechobecnych sadów, symbolu tego regionu. Pomiędzy nimi kryją się często puste i lekko pokręcone drogi, którymi nie uczęszcza niemal nikt. Tam wskoczyłem za kierownicę BMW, które na gładkim asfalcie pokazało swoją lepszą stronę. Widać, że jest to samochód, który potrzebuje dobrej nawierzchni i przestrzeni, aby rozwinąć skrzydła.
Przeskakując pomiędzy samochodami docenialiśmy to, że nie są w żadnym stopniu przytłaczające. BMW ma tutaj najbardziej cyfrowe wnętrze, gigantyczny ekran systemu multimedialnego i szereg funkcji. Mimo to po skonfigurowaniu samochodu "pod siebie" ograniczamy się tak naprawdę do przeskakiwania pomiędzy trybami M1 i M2, które włącza się z kierownicy.
Zaskakująco przypadł mi do gustu Jaguar F-Type, który od lat jest jednym z moich ulubionych samochodów
Czuć, że to już nieco starsza konstrukcja, która ustępuje w wielu kwestiach konkurentom. Mimo to ma w sobie coś, co urzeka. Jadąc tym autem zapomniałem na chwilę o braku mocy i ogromnym zużyciu paliwa. Doceniłem to, że w prowadzenie musiałem włożyć odrobinę siły, a tyłkiem niemal szorowałem po asfalcie.
Ten model wtóruje klasycznym założeniom brytyjskich coupe i jest najprawdopodobniej ostatnim takim samochodem tej marki. Kolejne Jaguary będą już w pełni elektryczne i nawet najlepszy samochód na prąd nigdy nie da tylu emocji, co stary dobry spalinowy F-Type.
Wszystkie marki idą w kierunku elektromobilności. BMW i Toyota chcą jednak długo opierać się pełnej elektryfikacji gamy
Niemiecka marka obiecuje, że BMW M4 pozostanie spalinowym modelem jeszcze przez kilka lat. Toyota z kolei pracuje nad nowymi samochodami, zarówno na prąd, jak i na "sok z dinozaurów". I choć kolejne generacje tych aut, lub ich następcy, będą z pewnością bardzo dopracowane i udane, to bez wątpienia dotknie je wszechobecna cyfryzacja.
Ta trójka to ostatni powiew resztek analogowej motoryzacji sprzed lat. Do tego swoim wyglądem budzą dużo emocji. W małych miejscowościach ludzie chętnie wodzili za nimi wzrokiem, a dzieci podrywały się w lekkiej ekscytacji. Dobrze, że pasja do czterech kółek nie umarła doszczętnie.