McLaren wraca we właściwe miejsce. Po 30 latach zobaczymy go w Le Mans

Dla fanów motorsportu jest to doskonała nowina. McLaren wraca do najwyższej kategorii wyścigów długodystansowych - i to w wyjątkową rocznicę.

Brytyjska firma zdaje się być w rozkwicie. Dywizja zajmująca się autami drogowymi trafiła w nowe ręce i ma ambitne plany. Z kolei zespół McLaren Racing rośnie w siłę i jest naprawdę mocny w wielu seriach wyścigowych. Marka z Woking walczy w IndyCar, Formule E, a przez pewien czas była także obecna w serii Extreme E. O Formule 1 nie trzeba wspominać - tam jest teraz na szczycie.

To idealny moment, aby postawić kolejny krok. Tym razem McLaren powraca do najwyższej kategorii w wyścigach długodystansowych. Brytyjczycy szykują auto w specyfikacji LMDh i zobaczymy ich w 24-godzinnym wyścigu w Le Mans.

Musicie jednak uzbroić się w cierpliwość. McLaren zadebiutuje w serii LMDh w 2027 roku

Ta data nie jest przypadkowa. Brytyjska marka potrzebuje czasu, aby dopracować samochód. Poza tym w 2027 roku minie równo 30 lat od słynnego zwycięstwa modelu F1 GTR, które zapisało się na kartach historii. Lepszego połączenia dat być nie mogło.

McLaren Racing WEC

O samym programie nie wiemy zbyt wiele. Według nieoficjalnych informacji McLaren połączył siły z Dallarą, która zaprojektuje ich samochód. Włoska manufaktura opracowała też auto Cadillaca i BMW.

Sercem nowego wyścigowego auta ma być 3-litrowe V6 pochodzące z modelu Artura. Ta jednostka jest dopasowana do elektryfikacji i ma ogromny potencjał, który Brytyjczycy chcą wykorzystać. Nic nie jest jednak pewne, a na stole jest też przecież nowa jednostka z McLarena W1. Pozostaje więc obserwować w którym kierunku pójdzie ta marka.

To renesans wyścigów długodystansowych. Na to czekaliśmy

Obecnie w stawce mamy naprawdę mocne marki: Acura, Alpine, BMW, Cadillac, Genesis, Porsche i Lamborghini mają auta w specyfikacji LMDh. Toyota, Peugeot, Ferrari i Aston Martin postawili zaś na kategorię LMH, czyli na autorski prototyp.

Po drodze mieliśmy jeszcze powrót Isotty Fraschini (ten zespół ma jeszcze powrócić do akcji) i Vanwalla. Takiego natłoku firm nie widzieliśmy od złotych lat dziewięćdziesiątych. A to cieszy wszystkich pasjonatów motorsportu. I na to czekaliśmy od tylu lat...