Mercedes-AMG PureSpeed na żywo. Wygląda znacznie lepiej, choć nikt go "nie chce" na ulicach

Przedstawiciele marki uważają, że Mercedes-AMG PureSpeed jest "do kolekcji", a nie do upalania na drogach. Widziałem go i uważam, że to w "naturalnym" otoczeniu robi największe wrażenie.

Powstanie ich tylko 250 sztuk w ramach projektu Mythos. Projektu, który dla Mercedesa jest niezmiernie ważne w odbudowaniu wizerunku aut o wysokiej wyjątkowości. Mercedes-AMG PureSpeed jest pierwszym z nich, o którym nawet oficjele mówią, że ma być ozdobą kolekcjonerów i formą lokowania kapitału. A do tego małą lekcją historii, bo dla Mercedesa niezmiernie ważna jest historia i korzenie.

Mercedes-AMG PureSpeed na żywo wygląda znacznie lepiej

Po pierwszych zdjęciach, które trafiły do sieci, nie byłem przekonany do tego projektu. Nadal uważam, że Mercedes ma wśród swoich projektów sporo dużo ładniejszych samochodów. Ale w "warunkach drogowych", czy też po prostu, poza studiem, zobaczony na żywo, robi dużo większe wrażenie.

Tak, widać że bazuje na modelu SL, ale jednocześnie geny Speedstera są tu bardzo wyraźne. O aucie opowiadała mi m.in. Anna Greif, jedna z projektantek tego auta, wskazując na powiązania z modelami F1, głównie dzięki charakterystycznemu pałąkowi Halo oraz zabudową za głową kierowcy i pasażera.

Mercedes-AMG PureSpeed

Ważne są tu też kolory. Żeby było śmieszniej, to nie jest standardowy kolor tego samochodu. Klienci mogą wybrać PureSpeeda w odmianie standardowej, srebrno-czarnej. Ponoć mało popularnej. Dodatkowo płatny jest "historyczny" pakiet Motorsport Styling, nawiązujący do historycznej wygranej Stuttgartczyków w Targa Florio w 1924 roku. Mercedes-AMG PureSpeed został pokazany równo 100 lat po tym wydarzeniu, nosząc ten sam odcień czerwieni, który w tamtym okresie był przełomem. Głównie dlatego, że Mercedesy "powinny być białe" w wyścigach, a czerwień należała do Włochów. Ten fortel pozwolił na zmylenia Tifosi, włoskich kibiców, przeszkadzających podczas wymagających zawodów na Sycylii.

To nawiązanie historyczne wyraźnie spodobało się klientom. Auto zresztą białymi napisami dodatkowo nawiązuje do aut wyścigowych sprzed 100 lat. Tyle, że tym razem nosi oznaczenie AMG.

Dopiero na żywo widać, jak wiele elementów wykonano tu z włókna węglowego. Dodatkowo, zgodnie z tradycją Mercedesa, na konsoli centralnej znalazło się miejsce na zegarek słynnej manufaktury IWC Shaffhausen.

Ponieważ PureSpeed jest speedsterem, pozbawionym przedniej szyby, wygodniej jeździ się nim w kasku. Dwa, dedykowane, robione na zamówienie dla klienta, są w standardzie. Wyposażone w interkom i bluetooth, pozwolą na komunikację przy wyższych prędkościach.

fot. Mercedes Polska

Technologia z topowych AMG

O ile ktoś zdecyduje się wyprowadzić ten samochód z garażu na drogę, czy tor. To auto bazuje na modelu SL 63, i korzysta z tego samego V8 z doładowaniem o mocy 585 KM. Do 100 km/h rozpędza się w 3,6 sekundy i pozwala na osiągnięcie 315 km/h pod gołym niebem. Napęd przenoszony jest na wszystkie cztery koła.

Jest też aktywna aerodynamika, którą poznaliśmy przy okazji nowego AMG GT63 Pro. Możemy więc uznać, że choć samochód ma być formą lokowania kapitału, zdecydowanie nadaje się do tego, żeby nim jeździć i pokazać się na mieście.

Klientów ma być 250, Mercedes jest zadowolony ze sprzedaży, choć auto nie należy do najtańszych. Na PureSpeeda trzeba wydać ponad 4 miliony złotych, a pakiet Motorsport Styling kosztuje kolejne 10%. Potrzebujecie więc grubszego portfela i chęci, by stać się jego właścicielem. Nie ma tu godnych Ferrari obostrzeń dotyczących "bycia prawdziwym Mercedesiarzem".

Zobaczymy, co przyniesie przyszłość, bo kolejne projekty z serii Mythos są już w planach.