Mercedes CLS C219 staje się pełnoprawnym klasykiem. To jeden z najpiękniejszych modeli w historii marki
Mercedes CLS wziął się z nikąd. Marka ze Stuttgartu wciąż produkowała dość nudne wizualnie auta, a tu wtem wystawili na ring czterodrzwiowe coupe. Ich projekt z początku lat dwutysięcznych nie tylko wciąż wygląda fenomenalnie, ale także staje się ciekawym klasykiem.
Teraz określenie "czterodrzwiowe coupe" jest dla nas czymś absolutnie powszechnym. Marketingowcy pokochali ten sprytny chwyt, dzięki któremu ludzie myśleli, że kupują sportowe i praktyczne auto. Muszę przyznać, że ktokolwiek na to wpadł, doskonale wiedział co robi. Mercedes CLS wyszedł na tym świetnie. Pierwsza generacja tego auta nie tylko przyciągnęła do marki nowych klientów, ale także była zalążkiem rewolucji stylistyki aut ze Stuttgartu.
Mercedes CLS C219 stworzył nowy segment
Pamiętam spory szok i pozytywne opinie, które pojawiły się po premierze tego samochodu. Dziennikarze wówczas dość wyraźnie podkreślali, że CLS wystartował wyścig wśród innych producentów, chcących rywalizować w tym nowym segmencie.
Wszystko zaczęło się od studyjnego modelu Mercedes Vision CLS. Był on niemal identyczny jak wersja produkcyjna.
Stworzenie samochodu, który plasowany jest powyżej klasy wyżej, ale poniżej topowej limuzyny było strzałem w dziesiątkę. Jak się okazało klientów poszukujących czegoś efektownego i unikalnego, ale jednocześnie nie tak dużego pod kątem gabarytów było wielu. CLS C219 konstrukcyjnie bazował na Klasie E W211, aczkolwiek podobieństwa kończyły się jedynie na części elementów. CLS-a wydłużono, co dało mu lepsze proporcje, ale jednocześnie "skurczono" pod kątem oferowanej we wnętrzu przestrzeni. Tylną kanapę zastąpiły dwa fotele, które przedzielono eleganckim schowkiem i podłokietnikiem. Opadająca linia dachu również nie ułatwiała korzystania z tylnej kanapy.
Mimo wszystko było to jednak praktyczne podejście do "usportowionego" auta. Ta dodatkowa para drzwi stała się argumentem za zakupem tego auta. Dynamiczna linia nie oznaczała problemu z ulokowaniem dziecka w foteliku, lub z wyjazdem ze znajomymi na weekend.
A wszystko to działo się w luksusowej atmosferze
Moim zdaniem Mercedes CLS C219 cały czas wygląda rewelacyjnie. Projekt stworzony przez Michaela Finka i Petera Arcadipane'a w zasadzie się nie starzeje. Lekka i zgrabna bryła wygląda najlepiej spośród wszystkich trzech generacji CLS-a. Aż trudno uwierzyć jest w to, że ten samochód został zaprezentowany w czasach, kiedy na rynku królował drugi okularnik, raczej mało urodziwa Klasa C W203 i specyficzna Klasa S W220 (szykująca się do ustąpienia miejsca modelowi W221).
To też jeden z niewielu samochodów, który wygląda doskonale zarówno w wersji sprzed, jak i po liftingu. Dyskretne zmiany zgrabnie odświeżyły CLS-a, nie odbierając jego uroku.
Jestem wielkim fanem wnętrza w tym aucie. Jasne kolory, ciekawa linia z pięknym połaciem drewna w wielu egzemplarzach i proste analogowe zegary to coś, co nigdy nie wyjdzie z mody. Można być fanem tych wszystkich cyfrowych rozwiązań, aczkolwiek one nigdy nie zniosą próby czasu w tak godny sposób.
I wszystko to sprawia, że Mercedes CLS zaczyna zyskiwać tytuł youngtimera
Wiem, to słowo jest naciągane do granic możliwości, aczkolwiek jest w tym sporo prawdy. Pierwsze egzemplarze kończą w tym roku 17 lat. Na rynku pozostaje coraz mniej zadbanych samochodów, które mogą w przyszłości zyskiwać na wartości. Niektórzy w dość frywolny sposób podeszli do wymogów serwisowych, które są jednak wysokie w tym modelu. Wystarczy wspomnieć chociażby system Sensotronic Brake Control, który po konkretnej liczbie naciśnięć na pedał hamulca po prostu kapituluje. O dziwo zawieszenie Airmatic nie jest tutaj takim problemem jak w Klasie S W220, co może ucieszyć wiele osób.
Tytuł klasyka CLS-owi należy się także z powodu świetnych silników. W gamie królowały wówczas V8-ki, także w wydaniu AMG. Wariant CLS 500/550 to w zupełności zadowalający kompromis pomiędzy brzmieniem a osiągami. Sportowe emocje dostarcza jednak produkt z Affalterbach, dostępny tutaj w dwóch wydaniach.
Warto pamiętać, że Mercedes CLS występował w wariancie CLS 55 AMG i CLS 63 AMG. Ten pierwszy korzysta z 5,4-litrowego V8 wspomaganego sprężarką mechaniczną. Uzyskano tutaj 469 KM i 700 Nm momentu obrotowego, co przekłada się na sprint do setki w 4,7 sekundy. Wersja CLS 63 AMG posiada wolnossącą jednostkę 6,2 V8, oferującą 507 KM. Choć mocy jest więcej, to niutonometrów dostajemy nieco mniej (630 Nm), a przyspieszenie do setki jest krótsze o 0,2 sekundy.
Szczerze mówiąc poważnie rozważam ten samochód jako inwestycję w "klasyka przyszłości". Niezależnie od tego, czy będzie to 500-ka, czy też V8 od AMG, w każdym wariancie ten samochód zacznie być ceniony w najbliższych latach. Tym bardziej, że Mercedes CLS C219 nie powstał w astronomicznej liczbie egzemplarzy. Na rynek europejski trafiło 85 332 aut, zaś do USA 43 941. Jest więc w czym przebierać, ale do Klasy E czy nawet Klasy S CLS-owi daleko.