Tak, ten Mercedes E55 ma turbosprężarkę w bagażniku - i nie, nie ma "laga"

Nie przecierajcie oczu - to jest Mercedes E55 AMG z turbosprężarką w bagażniku. Wbrew pozorom rozwiązanie to działa doskonale i wbrew obiegowej opinii nie musi oznaczać potwornego opóźnienia w reakcji na gaz. Wyjaśnię Wam dlaczego tak jest.

Wczoraj nasz rodzimy Autoblog popełnił artykuł, którego gwiazdą jest unikalny Mercedes E55 AMG. Wyróżnia go nie tylko fakt "uturbienia" jednostki napędowej, ale przede wszystkim lokalizacja tego elementu. Zainstalowano go w bagażniku, co na pierwszy rzut oka zdaje się być szaleństwem.

Tak jednak nie jest. Wbrew pozorom lokalizacja turbosprężarki nie gra aż tak dużej roli. Co więcej - tutaj osiągnięto wręcz abstrakcyjny przyrost mocy przy jednoczesnym zachowaniu doskonałej reakcji na wciśnięcie prawego pedału.

W tym miejscu pozwolę sobie na cytat z tekstu redaktora Adamczuka:

"Niestety, są też wady. Główna i dość oczywista – na „kopnięcie” z turbosprężarki trzeba o wiele dłużej czekać. Da się to zminimalizować, stosując np. przewody o odpowiedniej średnicy, ale nie jest łatwo. Należy założyć, że przy turbo z tyłu, W210 każe kierowcy naprawdę długo trwać w cierpliwości, zanim świat za oknem zacznie się rozmazywać. "

Otóż nie, to auto nie ma "laga" - a wszystko to dzięki niezwykle przemyślanej konstrukcji całego układu doładowania

Auto z ogłoszenia jest mi doskonale znane, gdyż projekt ten tworzył Steve Neophytou, znany tez pod pseudonimem "Stavros" i "Stav-Tech". Swoją drogą w tym miejscu polecam jego stronę na Facebooku, Instagramie i kanał na YouTube.

Mercedes E55 AMG turbo

Z jego rąk wyszło wiele fascynujących projektów, a wiedza, którą się dzieli w filmach, jest na wagę złota.

Nie inaczej jest w przypadku tego auta. Otóż projekt rozpoczęto w okolicach 2010 roku, kiedy to firma Compressor Racing zaproponowała Stavrosowi zbudowanie doładowanego Mercedesa E55 za stosunkowo niewielkie pieniądze. Budżet wynosił raptem 3500 funtów, co nie jest wysoką kwotą.

Stavros dostał pełną dowolność w budowie auta. Wtedy też pojawił się pomysł, który miał obalić mit dotyczący powiązania opóźnienia w reakcji na gaz i odległości turbosprężarki od silnika.

W efekcie "turbo" ulokowano w bagażniku

Oczywiście nie jest to coś banalnie prostego, ale posiadając odpowiednią wiedzę można to zrobić bez większego problemu. Co więcej - dzięki kilku sprytnym modyfikacjom reakcja na gaz jest wręcz natychmiastowa. Dla Stavrosa kluczową kwestią było zachowanie charakteru wolnossącego silnika V8 M113.

Poniżej znajdziecie szczegółowy film, w którym Stav-Tech opisuje swój projekt. Pokazano też wszystkie rozwiązania, dzięki którym auto nie ma wspomnianego "laga". Pełne doładowanie dostępne jest tutaj już od 3500 obrotów, a dodatkowo odsunięcie turbosprężarki od silnika pozwala na zachowanie niższej temperatury tego elementu.

Dłuższą wersję tego filmu znajdziecie na Facebooku - klikając tutaj.

Tak, to może być zaskakujące, ale działa doskonale

Turbosprężarka Holset HX55 ma potencjał na osiągnięcie nawet 1200 koni mechanicznych. Moc sprzedawanego Mercedesa nie jest podana, ale według Stavrosa osiągnięcie 1000 koni mechanicznych nie jest tutaj wyzwaniem.

Swoją drogą jestem pod wrażeniem faktu, iż auto przetrwało tyle lat, nawet pomimo dość intensywnego traktowania. Jak widać to rozwiązanie nie tylko jest efektywne, ale i bardzo wytrzymałe.

Link do ogłoszenia znajdziecie tutaj.