Mercedes EQS 450+ - TEST. Czy to jest właściwa droga?
Mercedes EQS 450+ to teoretycznie najbardziej wydajna wersja luksusowego elektryka niemieckiej marki. Oferuje największy zasięg i bardzo dobrą dynamikę (przy napędzie wyłącznie na tylną oś), a podróżujemy tutaj w wyjątkowo komfortowych warunkach. Jak teb samochód sprawdza się w praktyce?
Ten samochód zaskakuje pod wieloma względami. Pomimo litery S w nazwie nie można go nazwać odpowiednikiem spalinowej Klasy S. Do tego specyficzne wizualnie nadwozie nie jest klasycznym sedanem, a 5,2-metrowym liftbackiem. W moje ręce trafiła wyjątkowo interesująca wersja. Otóż Mercedes EQS 450+ jest najbardziej wydajną odmianą tego auta. Łączy największy akumulator z jednym silnikiem, który napędza tylną oś. Jak ten zestaw sprawdza się w praktyce?
Mercedes EQS 450+ - TEST. Luksus w specyficznym wydaniu
Zacznijmy od wnętrza. Przednie fotele są bardzo wygodne i oferują ogromny zakres regulacji w każdym kierunku. Również pod względem przestrzeni oraz materiałów, jakie otaczają kierowcę i pasażera Mercedes EQS zdecydowanie rozpieszcza.
Tak na marginesie i bardzo subiektywnie, według mnie kokpit tego auta lepiej wygląda bez ekranu HyperScreen.
O ile pierwszy rząd siedzeń rozpieszcza, o tyle tylna kanapa to wielkie rozczarowanie. Po pierwsze - osoby mające powyżej 170 centymetrów wzrostu będą narzekały na brak miejsca nad głowami.
Drugą kwestią jest bardzo krótkie siedzisko kanapy, które jest po prostu bardzo niewygodne. Również oparcie jest fatalnie wyprofilowane. I tym razem nie mam na myśli bardzo (ale to bardzo) wąskiego miejsca środkowego. Odcinek lędźwiowy jest wyjątkowo twardy i mocno wypchnięty, przez co momentalnie zaczynają boleć plecy.
Marnym pocieszeniem jest podgrzewanie oraz wentylacja czterech z pięciu miejsc oraz poduszki dla dwójki pasażerów tylnej kanapy.
Nie najlepiej wypadają też niektóre materiały w tylnej części EQS’a. W tym przedziale cenowym nie powinno się mimowolnie trafić na tani w dotyku plastik a na przykład tylne części zagłówków foteli przednich są z takiego wykonane.
Nieźle, ale nie idealnie wypada bagażnik. Jest duży i ustawny, ale dość płytki. Pod względem litrażu wygląda to świetnie, ale realnie już większa walizka wymaga chwili pomyślenia jak ją ulokować.
Problemem z wykorzystaniem całości kufra będzie też kształt pokrywy bagażnika. Już kabinówka przy samym progu załadunkowym może ją zablokować. Większe bagaże trzeba więc układać blisko kanapy, zaś miękkie torby mogą "otwierać" bagażnik.
Na brak komfortu nie można tutaj narzekać!
O ile siedzicie na przednich fotelach, podróżowanie Mercedesem EQS jest bardzo przyjemne. Zawieszenie pneumatyczne zestrojono komfortowo i mimo ogromnej masy własnej wszelkie nierówności są skutecznie wybierane. Nie przeszkadzają w tym także ogromne, 22-calowe felgi.
Układ kierowniczy także cieszy. Pracuje lekko i przyjemnie, a dzięki tylnej skrętnej osi zwrotność EQS-a jest doskonała. Tym samochodem manewruje się niczym typowym "mieszczuchem", a mówimy o ponad 5-metrowej kolubrynie.
Nie ma jednak róży bez kolców, a w tym aucie rozczarowała mnie jedna rzecz - elektronika. Mimo, że na wyposażeniu mamy topowe i jedne z najnowocześniejszych systemów wspomagających kierowcę, to działają one źle, a niekiedy wręcz fatalnie.
Aktywny tempomat z funkcją zatrzymywania oraz ruszania (oraz z asystentem jazdy w korku) jest jednym z najgorszych, z jakimi miałem do czynienia. Brakuje mu płynności; szarpie zarówno podczas hamowania, jak i ruszania z miejsca. Ta druga czynność dodatkowo zyskuje szarpnięcie od elektrycznego hamulca ręcznego, który „trzyma” auto podczas postoju. Jest zwalniany już podczas dozowania momentu obrotowego w sposób zero-jedynkowy. A hamulce podczas ruszania "szurają" co słychać w kabinie.
Zasięg: teoria kontra praktyka
To według producenta jedna z największych zalet Mercedesa EQS w wydaniu 450+. Producent deklaruje tutaj do 747 kilometrów zasięgu na jednym ładowaniu, oczywiście w optymalnych warunkach.
Otóż nic z tego… Odebrałem auto w pełni naładowane w czwartek rano. W poniedziałek, jadąc do biura importera, dwa kilometry przed nim komputer pokładowy zasygnalizował, że zasięg wynosi zero, ale EQS szczęśliwie dotarł do celu.
Natomiast dystans jaki pokonałem od tego czasu to raptem 362 kilometry. Mimo, że test przebiegał w styczniu, temperatury były łaskawe dla baterii i wynosiły od 0 do 5 stopni Celsjusza na plusie.
Moim celem było zmaksymalizowanie pokonanego dystansu. Nad wyraz łaskie traktowałem więc prawy pedał. W zasadzie tylko dwukrotnie przekroczyłem barierę 120 km/h, podczas pomiarów na autostradzie.
przy 100 km/h: | 20,6 kWh/100 km |
przy 120 km/h: | 22,4 kWh/100 km |
przy 140 km/h: | 32,2 kWh/100 km |
w mieście: | 28,5 kWh/100 km |
Poza obszarem zabudowanym, podczas jazdy ze średnią prędkością wynoszącą 69 km/h, EQS zużywał średnio 27,6 kWh/100 km. Na pokładzie znajdowały się dwie dorosłe osoby i trójka dzieci, tak więc na nadmiar kilogramów nie można było narzekać. Mimo moich starań konsumpcja prądu nijak nie chciała spaść.
W mieście też nie jest lepiej. Ostatniego dnia, o poranku, pokonałem trasę przedmieść Warszawy do ścisłego centrum. Specjalnie wybrałem się przez miasto, a nie obwodnicą - czyli w gęstym ruchu, gdzie auta elektryczne najczęściej sprawdzają się najlepiej. I tu też wynik nie zachwycił.
Równo 37 kilometrów pokonałem ze średnią prędkością 28 km/h, ani razu nie przekraczając „siedemdziesiątki”. Jechałem maksymalnie defensywnie, odzyskując dużo energii. Mercedes EQS 450+ zużywał w takich warunkach aż 28,5 kWh/100 kilometrów.
Jestem więc mocno rozczarowany obietnicami marki. Ten wynik nie był lepszy od EQS-a 580, wyposażonego w dwa silniki i napęd na cztery koła. Nie wiem, czy to kwestia problemów z danym egzemplarzem, czy też warunków pogodowych, ale "450-ka" nie spełniła pokładanych w niej oczekiwań.
Ile kosztuje takie auto?
Mercedes EQS 450+ wymaga wydania minimum 549 300 złotych. Testowana wersja z wyposażeniem dodatkowym kosztuje około 650 tysięcy. Czy to dużo?
BMW i7 dopiero wchodzi na rynek, ale jest droższe - trudno je jednak nazwać konkurentem Mercedesa EQS . Z drugiej strony w ofercie marki jest Klasa S w wersji plug-in hybrid, która pokonuje na ładowaniu ponad 100 kilometrów. Kosztuje nieco więcej niż EQS, ale to auto o innym profilu, kierowane do odmiennej grupy odbiorców.
Mercedes EQS - moja opinia i podsumowanie
Mercedes EQS 450+ to dziwny twór. Powinien być limuzyną, a nią nie jest. Powinien oferować solidny zasięg, a tego nie robi. Dostajemy więc tutaj wielkiego liftbacka, z bardzo wygodnymi fotelami z przodu, fatalną kanapą z tyłu i z wielkim bagażnikiem. Zasięg? Przy dobrej pogodzie może imponować, ale mnie mocno rozczarował.
Uważam, że Mercedes powinien poważnie przemyśleć koncepcję modelu EQS. Dużo lepszym pomysłem byłaby elektryfikacja klasycznej "eski". Koncepcja Mercedesa, wedle której EQS jest bezpośrednim odpowiednikiem Klasy S, zupełnie do mnie nie przemawia. W końcu mówimy o aucie mierzącym 5,2 metra długości, kierowanym do najbardziej wymagających odbiorców.